Wiedziałem, że jemu to się spodobało. Czułem ta zazdrość od niego bijąca, gdy głaskałem kota, na kolanach. Jakby chciał, bym ponownie go zdominował, powalił i zrobił, co zechce. Ciekawe, jest tak jak mówiła Erina, jednak ona mówiła nieco coś innego. Mówiła, że gdy się go nakarmi, wykąpię, będzie, należeć do mnie, choć tak mniej więcej były jej słowa oraz myśli. Z nią jednak nigdy nie wiadomo, jest to ciężko do zrozumienia istota,
Nawet nie wiedziałem, gdzie poszła, jednak ona chodzi swoimi ścieżkami i lepiej ją wtedy zostawić, niech zrobi swoje i potem sama powie, co zrobiła. Zazwyczaj to tak działa albo przynajmniej w połowie tak jest...
Wróćmy teraz do tego słodkiego zazdrośnikowego kociaka. Ciekawe co siedzi w jego główce. Jednak widok tego, co robił w łaźni, była intrygująca. Nie raz to widziałem, ale teraz ten też osobnik mnie fascynuje..
Jednak jak ładnie poprosi albo sam wyjdzie z czymś. Może wtedy się zabawimy, a tak to no cóż, nie ma na to liczyć, może jakieś niewinne dotknięcia, albo też jakieś słodkie, sprośne słówka, by go pobudzić bardziej i zachęcić nieco do działania. Inicjatywa musi być od niego, przykuł moją uwag ę dostatecznie, bym mógł go rzucić na łóżko i zrobić, na co mam ochotę, ale tu nie o to chodzi. Tu bardziej o to, co może mi dać, albo też pokazać, na co go stać.
Tak uroczo poruszał tym ogonkiem, aż mnie korciło, by za niego złapać i, go przycisnąć do podłogi w celu zabawienia się i może nawet przelecenia go. Jednak tak zaawansowane plany mogę przełożyć na późniejszy termin. Teraz się podroczę i pomyśle co mogę dalej zrobić. Nawet nie muszę myśleć, ale jednak ciekawi mnie, co on zrobi, by dostać to, czego chce. Jeśli jest coś, czego chce. Jeszcze jest pytanie, czego on chce? Czego pragnie? Wiele pytań, ale są jedynie domysły, a nie jego odpowiedzi.
Gdy kotka zeskoczyła z moich kolan, głos chłopaka, to jak słodko i niemal błagalnie wymówił moje imię. Czyżby Panna domu miała racje, oj na pewno ma. Skoro w łaźni widziałem tak kurzący widok, a potem gdy go delikatnie zdominowałem tuż przy ścianie, to teraz jest tak napompowany, że zapewne chce bym, zrobił z nim cokolwiek.
Chociaż jednak gdy zwilżyłem wargi językiem, przez myśli mi przemknęła wizja tego, co mógłbym z nim zrobić, kurcze tak kusząca propozycja, aż nadto pociągająca i zachęcająca do zrobienia z takiego słodziaka, zabawkę do nieprzyzwoitych działań.
Stop!
Za duże przeciążenie!
Nie myśl już o tym!
Uśmiechnąłem się do niego i wstałem od stołu. Przeciągnąłem się i dopiłem mój napój. Tak cholernie lubię pić krew demonicy, jest tak dobra, soczysta i słodka. Dzięki temu nasza więź jest znacznie mocniejsza. Potrafię ja odnaleźć, a ona potrafi mnie.
- Może Yael chcesz zobaczyć dom. Oprowadzę cię, po nim i może też po ogrodzie, jest piękny. - powiedziałem. Ruszyłem pierwszy najpierw schodami na górę, kierowałem się do każdego pokoju. Dobra prawie każdego, chciałem mu pokazać.
Nie wiem czemu, ale początek wycieczki skończył się na moim pokoju, wówczas kotowaty osobnik płci tej samej, zaczął mi myszkować po pokoju, wyglądało to ciekawie. Usiadłem na łóżku i patrzyłem, co robi z ciekawością.
Yael?
Liczba słów: 514
Liczba słów: 514
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz