Przyjrzałem się uważnie mojemu mężowi i jego nieszczęsnej ręce mając świadomość, że muszę mu pomóc z tym bandażem i ten fakt nie podlega najmniejszej dyskusji, z tego też powodu musiałem się spiąć i wyjść z wody ponadto chciałem spędzić trochę czasu z mężem. Czując, że teraz w tej chwili tego potrzebuje, może właśnie, gdybym od początku z nim porozmawiał, a nie zamykał się w sobie, wszystko byłoby zupełnie inne, a takim zachowaniem krzywdę i siebie i jego a przecież nie tego chcę.
- Jeśli możesz i chcesz, zaczekaj chwilę ja już i tak wychodzę - Przyznałem, chcąc jeszcze tylko na szybko przepłukać ciało, nim wyjdę z wody.
- Nie musisz się spieszyć, ja mogę poczekać, najważniejsze, abyś się porządnie wygrzał - Przyznał, uśmiechając się do mnie ciepło, co z jakiegoś powodu podnosiło mnie na duchu, sprawiając mi wewnętrzną radość, za którą byłem wdzięczny mojemu mężowi, gdyby nie on na pewno już dawno popadłbym w głęboki dół, nie potrafią sobie poradzić ani ze sobą, ani z tym, co dzieje się wokół mnie.
- Szczerze powiedziawszy, wolałbym abyś to ty mnie wygrzał - Uśmiechając się delikatnie, spojrzałem na męża, który uśmiechnął się do mnie zadziornie, nie ukrywając zadowolenia z wypowiedzianych przeze mnie słów.
- Uczynię to z największą przyjemnością - Stwierdził, nie przestając się uśmiechać, przyglądał mi się, gdy wychodziłem z wody, nawet na chwilę nie spuszczając ze mną wzroku.
- Coś nie tak? - Zadałem to pytanie dość niepewnie, zakładając koszulę męża, którą tak lubiłem, poprawiając przy tym obroże, do której zdołałem się już przyzwyczaić, przypominając sobie o niej sporadycznie.
- Wręcz przeciwnie jest doskonale - Po tych słowach lekko się zawstydziłem, niby już przywykłem do jego słów i patrzenia na moje nagie ciało a mimo to mojemu mężowi wciąż udawało się mnie czasem zawstydzić.
Zakrywając koszulą swoje ciało, wypuściłem wodę z balii, podchodząc bez słowa do męża, kładąc dłonie na jego policzkach, puszczając tym samym nie zapiętą jeszcze koszule, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, dopiero teraz odczuwając, jak bardzo brakowało mi ostatnio bliskości mojego człowieka.
Sorey wykorzystując okazję, zdrową ręką dotknął mojego nagiego ciała, przyciągając mnie bliżej siebie, pogłębiając pocałunek, nie odmawiając sobie tej chwili przyjemności, która trwała aż do chwili, w której to obojgu nam zabrakło powietrza.
- Chyba powinniśmy zająć się tobą - Zacząłem gdy mój oddech się unormował, a ja znów wróciłem do zapinania guzików koszuli mojego męża, w której miałem zamiar spać.
- To może poczekać - Najwidoczniej już trochę podniecony miał ochotę na więcej.
- Wszystko może poczekać tylko nie to - Zapewniłem, składając na jego ustach szybki pocałunek, wychodząc z łazienki, doskonale wiedząc, że i on za mną podąży. - Usiąść na łóżku zaraz zmienię ci bandaż - Mój mąż bez problemu wykonał moje polecenie, wodząc za mną, wzrokiem odrobinkę mnie przy tym dekoncentrując, ja naprawdę musiałem się skupić, aby zmienić mu bandaże i sprawdzić, czy wszystko goi się prawidłowo.
W milczeniu starając się nie zwracać uwagi na spojrzenie męża, zająłem się zdejmowaniem starego opatrunku, który został przemoczony i nie będę nawet mówił już, że to moja wina. Przyglądając się uważnie bliźnie. Zauważyłem, że goi się prawidłowo może trochę za wolno, ale prawidłowo, a to oznaczało, że wszystko jest na dobrej drodze, aby ból całkowicie zniknął, pozostawiając po sobie nieszczęsną bliznę, na którą niestety rady nie miałem.
- Gotowe - Dumny ze swojej pracy poczułem się naprawdę lepiej, bycie potrzebnym miało dla mnie znaczenie i to większe niż można byłoby sobie wyobrazić.
- Dziękuję - Zadowolony chwycił moją dłoń, przyciągając mnie do siebie, tak bym usiadł okrakiem na jego kolanach. - Wiesz, że jesteś najpiękniejszym i najcudowniejszym aniołem, jakiego znam? I do tego jedynym, którego kocham nad życie - To było bardzo słodkie, podbudowujące i o dziwo bardzo w tej chwili mi potrzebne, niby zwykła słowa a sprawiały tak wiele radości.
- Wiem, chociaż chciałbym, abyś mówił mi to częściej - Wyszeptałem, zbliżając swoją usta do jego ust, delikatnie je całując.
- Mogę powtarzać to tak często, jak tylko będziesz chciał - Zapewnił, wsuwając swoją zdrową ręką pod moją, a raczej swoją koszulę.
Słysząc jego wypowiedź, uśmiechnąłem się łagodnie, zbliżając się do jego ucha, cicho szepcząc na co, mam ochotę, pragnąc bardziej cielesnej bliskości mojego męża, który wydawał się czekać na te słowa, od razu przechodząc do działania, przynajmniej na tyle po ile był w stanie, całą resztą zająłem się ja, pomagając mojemu ukochanemu, najlepiej jak tylko potrafiłem, obdarowując jego ciało pocałunkami, z największą przyjemnością również przyjmując to, co mi oferował, czując jak pod wpływem jego dotyku, moje ciało zaczęło płonąć, a podniecenie brało górę nad zdrowym rozsądkiem.
Cicho stękając, wbiłem palce w jego ramiona, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że mogłem przypadkiem naruszyć jego ranę, zadając mu ból.
- Prze - przepraszam - Wydusiłem, na chwilę przestając poruszać biodrami, bojąc się tego, co mogłem mu przypadkiem zrobić.
- Nie przepraszaj, nic nie zrobiłeś - Zapewnił, zaciskając palce zdrowej ręki na moim ciele, zachęcając mnie tym samym do dalszej zabawy, pragnąc wyciągnąć z niej jak najwięcej, dając upustu emocją, które ostatnio męczyły nas obu a stosunek to w końcu świetne lekarstwo na stres...
Zmęczony i z szybko bijącym sercem położyłem się przy mężu, odczuwając błogi spokój, którego ostatnia tak bardzo mi brakowało, nie tylko zresztą mi, mój mąż również jest wykończony, a przynajmniej tak mi się wydaje, w końcu moje dorastanie nam obu mocno daje w kość.
Nie rozmawiając i niczym się nie martwiąc, mocno przytuleni zasnęliśmy, nie potrzebując niczego więcej niż tylko siebie.
***
Kolejny dzień zbudził mnie swoimi promieniami słonecznymi wpadającymi do naszych okien, zadowolony i chyba pierwszy raz od dawna zrealizowany podniosłem się do siadu, rozciągając swoje nieco zastygłe mięśnie.
- Jak się spało mojemu cudownemu aniołowi? - Przyznam, trochę zaskoczył mnie mój mąż. Myślałem, że jeszcze spał a tu proszę, wyjątkowo to ja dłużej spałem.
- Bardzo dobrze - Przyznałem, łącząc nasze usta w krótkim pocałunku, czując od razu dłoń męża wędrującą na moje czoło. - Nie mam gorączki i nie, nic mi nie doskwiera, czuję się dobrze i nie musisz się mną przejmować - Dodałem, nim chłopak zdążył się odezwać, doskonale wiedząc, jakie mogą paść pytania z jego ust. - A jak twoja ręka? Wszystko w porządku, nie boli cię, nie zrobiłem ci nic podczas... No wiesz wczorajszego? - Zmieniłem temat, tym razem chcąc wiedzieć, jak czuje się mój mąż, który był równie ważny co ja o ile nie ważniejszy jako człowiek.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz