Muszę przyznać, że mój chłopak zaskoczył mnie i to zaskoczył bardzo, oczywiście nie tym, że chciał się wprowadzić a tym, że w ogóle o to pyta mieszka u nas już dosyć długo, sporadycznie wracając do domu więc to chyba jasne, że tak jakby już u nas mieszkał skąd więc nagle to pytanie? Chyba ja tu czegoś nie rozumiem albo to on czegoś nie rozumie. Nie wiem, jedno z nas na pewno nie wie, o co chodzi temu drugiemu i jak na razie to ja nie rozumiem mojego małego skarba.
- Poczekaj, chcesz się wprowadzać? - Spytałem, drapiąc się po włosach. - A to nie tak, że już u mnie mieszkasz? - Zadałem drugie pytanie, nie do końca rozumiejąc mojego chłopaka.
- Mieszkam, ale no wiesz, bywam tu sporadycznie, a teraz nie mogę wrócić do domu - Wyjaśnił, lekko zawstydzony czego i tak nie rozumiałem. Przecież on tu mieszka, nawet powiedziałbym, że spędzę tu więcej czasu niż u siebie w domu nie na odwrót, więc to nie oczywiste, że tak jakby już tu mieszkał? A może to tylko dla mnie jest oczywiste, a nie dla niego.
- Karocia, możesz tu mieszkać ze mną, z nami ile tylko chcesz, wcale nie musisz szukać niczego innego, jesteś moim chłopakiem, a ten dom jest na tyle duży, abyśmy byli w stanie wszyscy się tu pomieścić - Przyznałem, naprawdę nie mając problemu z tym, by mój chłopak ze mną, a raczej z nami zamieszkał, z resztą jak sam wcześniej zauważyłem, przebywa już z nami tyle czasu, że aż dziwnie by mi było, gdyby nagle zamieszkał gdzieś indziej.
- Więc nie masz z tym najmniejszego problemu? - Zapytał, nieśmiało może odrobinkę wstydząc się pytania skierowanego do mnie, tak jakby w ogóle było się czego wstydzić.
- Oczywiście, że nie mam Shingo i ciotka też nic przeciwko mieć nie będą, więc nie musisz się o nic martwić - Zapewniłem, z szerokim uśmiechem na ustach.
- Bardzo dziękuję - Zadowolony przytulił się do mnie mocno co i ja uczyniłem, przytulając się do niego, tak jakbym chciał ukryć go przed całym tym okrutnym światem, kochając go nad swoje życie, już wiedząc, że chce z kim być do końca swoich dni.
Resztę późnego wieczoru spędziliśmy na rozmowie, wspólnej kąpieli i pójścia do ciepłego i przyjemnego łóżka, w którym szybko zasnęliśmy, a przynajmniej ja szybko zasnąłem.
Następny dzień zaczął się dla mnie pracowicie wczesny ranek, pobudka wykonana przez mojego psa, który koniecznie chciał przejść się na spacer, bo oczywiście teren, który miał dookoła domu to za mało. Nie mogłem jednak na to narzekać, w końcu sam go nauczyłem wychodzenia na spacer poza teren domu z samego rana, dlatego cicho zebrałem się i wyszedłem z domu, tym razem jednak nie idąc z moim psem do lasu, a do miasta w końcu mogłem połączyć obowiązek z przyjemnością, tym samym mogąc kupić pierścionek dla mojego chłopaka, tak, tak to już dziś chcę się mu oświadczyć, mam nadzieję, że nie zbłaźnię się przed nim, a on sam przyjmie moje oświadczyny. Bo jeśli jednak tak się nie stanie wyjdę przed nim na totalnego kretyna. Mój wybór padł na srebrny pierścionek z pomarańczową cyrkonią, który jak dla mnie najbardziej pasował do Karotki, a i za drogi w końcu nie był, tak jak moje słońce tego chciało, więc nie będzie mógł narzekać, że przesadziłem.
Po zakupie pierścionka wróciłem z moim psim przyjacielem do domu, ciesząc się z tej wspaniałej chwili, dziś musiałem się mu oświadczyć. Czując, że to ten moment musiałem jednak najlepiej zabrać go w jakieś miejsce, może jezioro mi odpowiada, a i mu powinno się podobać, w końcu dziś będzie ciepło, a co za tym idzie, przyjemnie będzie tak po prostu posiedzieć sobie nad jeziorem, gdzie atmosfera będzie idealna do oświadczyn.
Zadowolony z planu, który ułożyłem sobie już w głowie, postanowiłem zabrać się za jakieś dobre śniadanie, nim mój skarb się obudzi, gdy ja sam raczej już z ekscytacji nie zasnę więc lepiej jakoś to wykorzystać niż zmarnować czas na bezcelowe leżenie.
<Karocka? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz