Zadowolony zamruczałem pod nosem, kładąc dłonie na biodrach mojego ukochanego narzeczonego, ciesząc się z jego słów, które mógłby mi powtarzać codziennie.
- Ja ciebie też kocham i to nawet bardziej - Wymruczałem, wtulając się w jego drobne ciało, które tak bardzo kochałem.
- Bardziej? Niemożliwe, że kochasz mnie bardziej, niż ja kocham ciebie - Nie zgodził się ze mną, słodko pusząc swoje śliczne policzki, patrząc z widocznym niezadowoleniem w moje oczy.
- Dlaczego niemożliwe? - Pytając, uniosłem jedną brew ku górze, nie rozumiejąc, dlaczego niby nie mógłbym kochać go bardziej, niż on kocha mnie.
- Bo kocham cię równie mocno co ty mnie - Wyjaśnił, mówiąc do mnie jak do dziecka, tak jakbym nie rozumiał, gdy mówi się do mnie, jak do dorosłego człowieka.
- Nie, zdecydowanie to ja kocham cię mocniej niż ty mnie - Zapewniłem, całując to moje kochane maleństwo w czoło.
- Nie prawda, nie mów tak ani nawet tak nie myśl - Burknął, nie mając ochoty ani zamiaru się ze mną zgadzać mając swoje zdanie, nie do końca chyba rozumiejąc, że tylko się z nim droczę.
- Przecież tylko żartuje - Zapewniłem, uśmiechając się szeroko do mojego narzeczonego, całując go w czoło. - To, co wracamy do domu? Robi się już trochę późno - Zacząłem, martwiąc się o to, że mój ukochany mógłby zmarznąć, on jest taki drobny i słodki a ja nie chcę, aby się przeziębił.
- Tak, wracajmy do domu - To zdanie wystarczyło mi, abyśmy zaczęli się zbierać, pakując wszystkie rzeczy, które były nasze do koszyka, wracając do domu, nie zapominając o zwierzakach, które bawiły się w wodzie, nie zwracając na nas najmniejszej uwagi, biegnąc za nami, dopiero gdy oddaliliśmy się od jeziora, nie chcąc najwidoczniej zostać same bez nas.
Podczas powrotu do domu rozmawialiśmy o wszystkim i niczym spędzając tak normalnie, a jednocześnie przyjemnie czas rozumiejąc się nawet bez słów, co było wspaniałe, w końcu z nikim nie miałem tak dobrych relacji, jak z moim teraźniejszym narzeczonym.
Rozbawiony jego słowami śmiałem się aż do powrotu do domu, gdzie jak się okazało, był i mój brat i moja ciotka, więc nadszedł czas, aby z nimi porozmawiać, cudownie teraz to ja zaczynam się stresować.
- A was co tak cieszy? - Zaciekawiona ciotka spojrzała na nas, uśmiechając się ciepło, gdy mój brat znudzony ziewnął głośno, czekając na naszą wypowiedz, a raczej na moją wypowiedz, w końcu to ja miałem mówić jako pierwszy.
- Nic takiego mam wam ważną rzecz do zakomunikowania - Zacząłem, zerkając na mojego partnera, który stał niepewnie obok mnie, bawiąc się palcami u dłoni. - Oświadczyłem się Karotce, a on przyjął moje oświadczyny - Powiedziałem, to na jednym wdechu czując, że później już nie byłbym w stanie tego zrobić teraz albo nigdy.
- To, to niesamowite Taiki ty jeszcze nigdy nie myślałeś o nikim poważnie - Zauważyła moja ciocia, wciąż nie dowierzając w słowa, które wypowiedziałem, przyglądając się pierścionkowi, który nosił na palcu mój narzeczony.
- To prawda, tym razem jednak wszystko się zmieniło - Przyznałem, nie przestając się uśmiechać do mojej rodziny, czekając na jakieś konkretne słowa, sam nie wiem gratulacje, cokolwiek bym wiedział, czy to akceptują, czy też nie.
- Bardzo się cieszę, nareszcie znalazłeś kogoś, kto będzie w stanie utrzymać cię w ryzach - Ciotka ciesząc się, mocno mnie przytuliła, ukazując radość i dumę. - A ty, tylko mi się tam młodzieńcu mu nie daj, trzymaj go krótko - Tym razem zwróciła się do mojego narzeczonego, którego również mocno przytuliła.
- Nie musi się pani przejmować - Karotka uśmiechając się delikatnie, niepewnie odwzajemnił gest ciotki.
- Jaka pani, już możesz mówić do mnie ciociu - To był bardziej rozkaz niż prośba i to od razu wyłapałem.
- Dobrze - Mój lisek nie mając wyboru, musiał się zgodzić, bo jakby z ciotką wygrał, nie da się i to wiem z własnych doświadczeń.
- Gratulacje, oby wam wyszło czy coś - Tym razem odezwał się mój brat, starając się być miłym, nawet jeśli kiepsko mu to wychodziło.
Mimo to byłem mu wdzięczny tak samo, jak moja ciotka tak i mój brat przyjął pozytywnie informacje, o zaręczynach co bardzo mnie cieszyło, uspokajając jednocześnie moją Karotkę, chłopak za bardzo się stresował, przejmując tym, czym przejmować się nie powinien, przecież moja a niedługo już nasza rodzina jest cudowna pod każdym możliwym względem.
- Shōyō a mogę z tobą porozmawiać? Tak na osobności? - Przyznam, pytanie mojego brata lekko mnie zaskoczyło. Nie spodziewałem się, że mógłby chcieć porozmawiać z moim chłopakiem na osobności, ale jeśli karotka się zgodzi, to ja nie mam nic przeciwko, niech rozmawiają, o czym tylko chcą, w końcu muszą mieć jak najlepsze relacje ze sobą i ja już dopilnuje tego, tak było.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz