Minęło troszkę czasu i zanim dotarłem do domu mojego chłopaka było już całkiem ciemno i zimno. Przyznam, bardzo się wahałem, czy powinienem w ogóle do niego zaglądać, zwłaszcza z tą torbą na moim ramieniu, która była wypełniona moimi rzeczami. Czułem się głupio już na samą myśl, że mam poprosić go o zostanie tutaj na kilka dni, miałem wrażenie, że już samą tą propozycją zbyt bardzo wykorzystuję jego dobroduszność. A może to nie jego powinienem poprosić, tylko ciocię...? W końcu, to tak jakby też jej dom. Sam już nie wiedziałem, co miałem zrobić. I nie wiedziałem, co miałbym zrobić, gdyby Taiki z jakiegoś powodu się nie zgodził. Nie miałem żadnego planu, kiedy powiedziałem mamie, że się wyprowadzam, i teraz mam za swoje. Albo będę dopiero miał.
Już z daleka mogłem zauważyć, że w pokoju mojego chłopaka nie świeciło się światło. Czy to znaczyło, że już spał? Nie było aż tak późno, no ale równie dobrze mógł być zmęczony, nie jestem pewien, o której położył się spać, a wstał bardzo wcześnie, by przygotować mi pyszne śniadanie. Ale chyba skoro spał, to nie powinienem mu przeszkadzać... może przyjdę rano? Tak, to dobry pomysł. A dzisiaj spędzę jedną noc w lesie, znajdę sobie jakieś bezpieczne miejsce, zwinę się w kulkę i jakoś ją przetrwam, nie może być przecież tak źle.
Moje wspaniałe plany przerwały zwierzaki. Koda musiał wyczuć mnie oraz Vivi i zaczął bardzo, ale to bardzo głośno domagać się wypuszczenia na dwór. Jeżeli Taiki spał, to po takim rumorze szybko przestał. Lisica również nie miała za bardzo ochoty na odejście i chciała koniecznie spotkać się ze swoim psim przyjacielem. Westchnąłem cicho, czując się jeszcze gorzej niż kilka sekund temu. Zamiast obudzić mojego chłopaka, obudziłem cały dom, naprawdę przynoszę wszystkim wokół tylko same problemy. Nie mając innego wyjścia, podszedłem do drzwi, czując się okropnie. Pewnie teraz Taiki będzie na mnie zły i nie będę miał do niego żadnego żalu, sam byłbym zły, gdyby ktoś mnie wybudził ze snu.
- Karocia, wreszcie jesteś! – odezwał się Taiki, kiedy w końcu otworzył mi drzwi, wypuszczając tym samym swojego czworonożnego przyjaciela. On oraz lisica zaczęli ganiać się po podwórku, nie za bardzo przejmując się późną porą. Skupiłem się bardziej na swoim chłopaku niż na tym co wyrabiają zwierzaki i przyznam, wydawał się być szczęśliwy i nie wyglądał na wybudzonego świeżo ze snu. Czyli... nie spał? A może spał, tylko nie było tego po nim widać...? Sam już nie wiem. – Wszystko w porządku? Coś się stało? – dopytał, wyraźnie zmartwiony moim stanem. Rany, aż tak łatwo było po mnie znać emocje, które mną targały? Powinienem troszkę lepiej panować nad swoimi emocjami, by w końcu Taiki się mną tak bardzo nie martwił. To tylko ja, nie jestem nikim takim, by się mną przejmować.
- Nie, po prostu troszkę zmarzłem – przyznałem uśmiechając się do niego delikatnie. – Przepraszam, że cię obudziłem, nie chciałem tego – dodałem przepraszająco, kładąc po sobie uszy, czując się naprawdę źle z tym faktem.
- Nie, ja nie spałem, tylko tak sobie po prostu leżałem. Wchodź, przygotuję ci coś ciepłego – ponaglił mnie, najwidoczniej przejmując się faktem, że zmarzłem. – Właściwie, to co to za torba? – dopytał, kiedy zdjąłem ze stóp buty oraz zsunąłem z ramion letnią kurtkę.
- Tu... jest trochę moich rzeczy, i trochę rzeczy Vivi – odpowiedziałem, spuszczając wzrok. Nie chciałem go prosić tak od razu na wejściu, ledwo przekraczając próg domu, to było nieetyczne, czemu Taiki musiał o to pytać? Miałem cichą nadzieję, że jednak tego nie zrobi i powiem mu o tym nieco później.
- Daj, zaniosę ją do swojego pokoju. Pewnie jest trochę ciężka – powiedział, wyciągając dłoń po torbę, bardzo mnie tym zaskakując. Tak po prostu chce ją zabrać, nie pytając się, po co mi ona? Przecież to nie jest normalne, abym tak nosił ze sobą torbę z ze swoimi rzeczami, zwłaszcza, że już i tak znajdował się tu mój plecak z ubraniami na wszelki wypadek, więc coś takiego na pewno musiało wzbudzić jego podejrzenia.
- Przecież mogę to zrobić bez problemu – odparłem, wcale nie uważając, aby nie była ona ciężka, a wręcz przeciwnie. W sumie, to więcej tam było rzeczy Vivi niż moich, byłem raczej mało wymagającą istotką i nie potrzebowałem wiele do przeżycia, jakby się tak nad tym zastanowić.
- Dobrze, to ty poczekaj na mnie w pokoju, a ja zaraz przyjdę do ciebie z czymś ciepłym do picia – powiedział, nachylając się nade mną, by móc ucałować mnie w czoło.
Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, a następnie pokiwałem głową i ruszyłem szybko na górę, mówiąc oczywiście ciche „dobry wieczór” do cioci Taiki’ego, która siedziała w salonie. Nie za bardzo miałem ochoty na rozmowy, byłem zmęczony i zestresowany już samą myślą, że będę musiał poprosić mojego chłopaka o przenocowanie na kilka dni... rany, czemu ja się w ogóle tak się stresuję? Przecież Taiki już mi kilka razy proponował zamieszkanie tu, pewnie teraz też się zgodzi. A jednak, ogarniały mnie wątpliwości, nie mogę przecież wykluczyć możliwości, że mój chłopak może powiedzieć „nie”. Powodów ku temu mogę znaleźć wiele.
Wszedłem do pokoju, położyłem torbę obok swojego plecaka i usiadłem na miękkim łóżku, czekając na mojego chłopaka, czyli tak, jak obiecałem, że zrobię. Wbrew pozorom, Taiki’emu trochę zajęło przygotowywanie mi herbaty, bo kilkanaście minut. Chociaż, może rozmawiał jeszcze z ciocią...? Chyba tak, z dołu mogłem usłyszeć cichą rozmowę, ale nie starałem się podsłuchiwać, to było w końcu niegrzeczne.
- Jestem, przepraszam, że tak długo – odpowiedział Taiki, wchodząc do środka. Z zaciekawieniem zauważyłem, że niósł w rękach tylko jeden kubek i nie była to herbata, a przynajmniej nie pachniała, jak herbata. – Proszę – dodał, podając mi kubek i siadając na łóżku.
- Gorąca czekolada? – spytałem zaskoczony, kompletnie się tego nie spodziewając. Wydawało mi się, że tego nie mieli w domu, Taiki raczej nie przepadał za gorącą czekoladą, i jeżeli dobrze rozumiem, do najtańszych towarów nie należała.
- Tak. Pamiętam, jak mi kiedyś mówiłeś, że ją lubisz, więc postanowiłem ci ją kupić. Zapomniałem tylko ci o tym powiedzieć, ale dzisiaj ją zauważyłem w szafce i mi się przypomniało, więc... proszę – wytłumaczył mi, uśmiechając się do mnie szeroko.
Odłożyłem kubek na szafkę, a następnie przysunąłem się bliżej niego, by móc delikatnie pocałować go w usta. To był prosty gest, a tak miło zrobiło mi się na sercu. On tyle dla mnie robi, a co ja robię dla niego? Nic. Albo jeszcze gorzej, bo tylko mu szkodzę i przeszkadzam.
- Dziękuję, to bardzo miłe – przyznałem, kiedy odsunąłem się od niego i uśmiechnąłem się delikatnie.
- Dla mojego małego liska wszystko, co najlepsze – wymruczał, przytulając mnie do siebie i całując mnie w czoło. I jak ja teraz miałem go poprosić o przenocowanie...? Przecież to było takie głupie, i nie na miejscu, ale w końcu musiałem to przecież zrobić.
- Słuchaj, bo... troszkę pokłóciłem się z mamą i jakoś tak wyszło, że powiedziałem jej, że się wyprowadzam. Dopiero po tym, jak to powiedziałem, zdałem sobie sprawę, że nie mam gdzie mieszkać i stąd moja prośba... mógłbym pomieszkać tutaj kilka dni? Coś wymyślę przez ten czas, by nie musieć przeszkadzać tobie oraz twoim bliskim – wytłumaczyłem mu cicho, spuszczając wzrok i zaczynając się bawić swoimi pacami. Czułem się strasznie głupio i niezręcznie, że musiałem go prosić o taką rzecz i wykorzystywać jego dobre serce, ale on był jedyną osobą, która była w stanie mi pomóc. I w sumie jedyną, która mi pomagała.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz