niedziela, 6 czerwca 2021

Od Mikleo CD Soreya

To nie byłby najnowszy pomysł, chociaż najlepszy też nie, a co jeśli podczas snu przypadkiem uderzę go w jego rękę przez naszą bliskość.
- A co jeśli przypadkiem cię uderzę lub dotknę w twoje ramię? - Zmartwiony tym faktem zwróciłem uwagę na jego rękę, martwiąc się tym, co mógłbym zrobić, gdybym nie był świadom podczas snu.
- Trochę za bardzo się tym przejmujesz owieczko, nie jestem ze szkła nic mi się nie stanie - Zapewnił, całując mnie w czoło, uśmiechając się do mnie szeroko, poprawiając mi tym samym humor, cały Sorey zawsze wie co zrobić lub powiedzieć by mój humor poprawił się, a usta same znów uniosły w radosnym uśmiechu.
- Masz pewnie rację - Przyznałem, popijając ciepłą herbatę, która rozgrzewała mnie od środka.
- Mam, no rację mam zawsze - Gdy to powiedział, prychnąłem cicho pod nosem, nie mówiąc nic, doskonale wiedząc, że to, co bym powiedział, nie spodobałoby się mojemu mężowi.
Kręcąc jedynie lekko głową, skupiłem się na herbacie, którą piłem, odczuwając spokój, którego ostatnio mi brakowało, najwidoczniej wszystko, czego od początku potrzebowałem to była właśnie bliskość mojego męża, sam nie wiem, czemu się przed nią aż tak broniłem, a w sumie nie, jednak wiem, bałem się, że zrobię mu krzywdę, moje zachowanie jest ostatnio bardzo nieprzewidywalne i niczego spodziewać się po mnie nie można, jestem jak wielki uciążliwy problem, z którym nie umiem sobie poradzić ani sam, ani z mężem. Coś czuje, że jeszcze trochę a mój mąż sam się podda, mając mnie dość, nic nie byłoby w sumie dziwnego, ja sam mam już siebie dość a co dopiero osoba przebywająca ze mną, prawie że dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Rozmyślając nad tym, jak ostatnio beznadziejnie się zachowuję, zapomniałem całkowicie o tym, co dzieje się dokoła mnie, wracając na ziemię, dopiero gdy mój mąż pomachał mi ręką przed twarzą, najwidoczniej starając się zwrócić moją uwagę.
- Coś mówiłeś? - Spytałem, marszcząc brwi, nie wiedząc, o co pytał i czy w ogóle o coś pytał, a jedynie mówił, odleciałem na chwilę w swój własny świat i nie do końca wiem, co się dzieje, a raczej wcześnie działo wokół mnie.
- Tak, mówiłem żebyś zjadł ciasteczka - Powtarzając swoją wcześniejszą wypowiedz, podał mi ciastko z tym swoim wymalowanym na twarzy pogodnym uśmiechu, rany jak on tak potrafi? Jestem okropny wręcz irytujący, a on mimo to uśmiecha się do mnie, cierpliwie znosząc moje okropne zachowanie.
- Dziękuję - Grzecznie podziękowałem, biorąc ciasteczko do ręki, by następnie je skonsumować i rany, jakie ono było dobre, to znaczy wszystkie ciasta są dobre, ale te, te są wyjątkowo smaczne lub to tylko mi się tak wydaje ze względu na dojrzewanie.
- Nie musisz mi za nic dziękować, nic nadzwyczajnego nie zrobiłem. - Zauważył i miał racje, a mimo to chciałem mu podziękować, bo miałem do tego pełne prawo i je wykorzystałem.
- Nie muszę, ale chcę - Wyjaśniłem, biorąc następne ciasteczko, które tak mi smakowało, ciesząc się jednocześnie, że mój mąż nie drąży tematu, nie chciałbym go przekonywać do własnego zdania, bo to nie ma najmniejszego sensu co innego, gdyby to była forma zabawy wtedy to nawet mnie potrafi rozbawić, dziś jednak w tej chwili i sytuacji nie bawi mnie nic, jestem nie swój i nic nie mogę na to poradzić.
Najedzony i od środka nagrzany położyłem się ostrożnie przy mężu, wtulając w jego ciepłe ciało, które mogło dostać lekkiego szoku, gdy coś tak zimnego, jak ja się do niego przytuliło.
- Wszystko dobrze? - Słysząc to pytanie, uniosłem głowę, by na niego spojrzeć, nie do końca rozumiejąc, dlaczego o to pyta przecież nie mówię i nie robię nic nadzwyczajnego chyba.
- Tak, dlaczego pytasz? - Zaskoczony musiałem się dowiedzieć, o co chodzi i dlaczego o to pyta.
- Twoje mięśnie są spięte - Zauważył coś, czego ja nie zauważyłem i miał rację, moje mięśnie były spięte a wszystko to dlatego, że bałem się zrobić mu krzywdę, chyba naprawdę jestem przewrażliwiony.
- Martwię się, że mogę ci coś zrobić - Przyznałem, jak zwykle przejmując się wszystkim tym, czym zdaniem męża przejmować się nie powinienem, za to swoim zdaniem przejmować się powinienem i to bardzo, bo przecież mogę mu zadać nieświadomie ból, a tego bardzo bym nie chciał.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz