wtorek, 29 czerwca 2021

Od Shōyō CD Taiki

 Pokiwałem głową, zgadzając się na słowa mojego narzeczonego, chociaż nie za bardzo rozumiałem, dlaczego mielibyśmy się śpieszyć. Byłem pewien, że znajdziemy się na miejscu na czas, a jeżeli odrobinkę spóźnimy, to przecież nic się złego nie stanie, a i tak wątpiłem, że wszyscy spotkamy idealnie o wyznaczonej porze. Chociaż, może chciał przyjść wcześniej, bo nie mógł się doczekać? To też był całkiem sensowny powód. 
Taiki uśmiechnął się do mnie delikatnie, a następnie splótł nasze palce i pociągnąłem mnie w stronę wyjścia. Zauważyłem, że nie był tak bardzo radosny, jaki powinien być, w końcu chodziło o piłkę, którą uwielbiał, powinien być cały w skowronkach, więc czemu nie jest? Wydawał mi się troszkę zamyślony i nawet odrobinkę zmartwiony, a ja nie miałem pojęcia czym. Powinienem się go spytać, co go trapi? Czy może dać mu spokój? Jeszcze nie potrafiłem określić kiedy dać mu spokój, a kiedy delikatnie go podpytać i okazać mu wsparcie. Przede mną nadal było wiele nauki, jeżeli chciałem być dla mojego narzeczonego jak najlepszym partnerem, a przecież to oczywiste że chciałem. On jest dla mnie najlepszy, więc i ja powinienem być dokładnie taki sam dla niego, a to raczej średnio mi wychodzi, przynajmniej takie miałem wrażenie. 
- Wszystko w porządku? – spytałem cichutko, patrząc na niego niepewnie, jednocześnie starając się dotrzymać mu kroku. Co jak co, ale miałem z tym lekkie problemy, Taiki był ode mnie wyższy i tym samym miał znacznie dłuższe nogi, a ja byłem małym przykurczem i musiałem bardzo szybko przebierać swoimi króciutkimi nóżkami, by za nim nadążyć. Naprawdę bardzo nie chciał się spóźnić, albo bardzo szybko chciał się znaleźć na boisku. 
- Słucham? Tak, tak, wszystko w porządku – odpowiedział, nagle się ożywiając. Skoro uważa, że wszystko w porządku, to chyba nie powinienem na niego naciskać, nie chciałbym, aby poczuł się osaczony, czy coś. – Nadążasz jeszcze za mną? Nie za szybko idę? – dopytał, mimo wszystko zauważalnie zwalniając, co przyjąłem z ulgą. 
- Nie, wcale nie – odpowiedziałem, nie chcąc sprawiać, aby Taiki poczuł się źle. – Ale nie musieliśmy się tak bardzo spieszyć, nikogo jeszcze nie ma – zauważyłem po chwili, kiedy naszym oczom ukazało się puste boisko. 
- To my sobie poczekamy na nich, a później będę mógł ich ochrzanić – zażartował lekko, uśmiechając się do mnie szeroko. Jego humor zaczął powoli się zmieniać na lepsze, co i mnie ucieszyło. 
Usiedliśmy na trawie w oczekiwaniu na resztę drużyny, zabijając czas rozmową na temat raczej trywialnych rzeczy lub po prostu się przekomarzając z równie głupich powodów. Przez ten czas powoli zaczęła zbierać się reszta chłopaków, którzy się witali i do nas dołączali. Po jakichś piętnastu, może dwudziestu minutach wszyscy potrzebni byli już obecni, więc mecz mógł się już odbyć. Ja, jak wcześniej mówiłem Taiki’emu, postanowiłem posiedzieć na uboczu i jedynie poobserwować ich grę. Trochę jak za dawnych czasów, tylko już się nie musiałem się przed niczym ani nikim ukrywać. 
Oczywiście na meczu się nie skończyło. Chłopaki dawno się nie widzieli i chcieli spędzić ze sobą jeszcze trochę czasu, więc w tym celu zamierzali na szybko zorganizować ognisko. Taiki wcześniej spytał się mnie o to czy mam ochotę iść, czy chcę już wracać do domu, a ja, rzecz jasna, się zgodziłem. Widziałem, że mój narzeczony był bardzo podekscytowany i ucieszony z tego pomysłu, więc jak mógłbym powiedzieć mu nie? No dobrze, niby bym mógł i poszedłbym do domu, a Taiki poszedłby na to ognisko, ale musiałem go przecież pilnować. Nigdy nie wiadomo, na co mógłby wpaść, a przecież jutro ma pracę. No i chciałem z nim spędzić tyle czasu, ile mogłem, bo wkrótce to tak możliwe nie będzie. 
Po przyjemnie spędzonym czasie wróciliśmy do domu bardzo późnym wieczorem, oboje w bardzo dobrych humorach i może odrobinkę podpici, ale tylko odrobinkę. Oboje musieliśmy się pilnować, by przypadkiem nie przesadzić z alkoholem. Najciszej, jak tylko potrafiliśmy, udaliśmy się do sypialni mojego narzeczonego, by szybko się przebrać się w bardziej luźne rzeczy i zaraz położyć się do łóżka. Myślałem, że teraz będę mógł się wtulić w ciało ukochanego i pójść spać, ponieważ wczoraj musieliśmy wstać wyjątkowo wcześniej, gdyż Taiki zaczynał pracę wcześniej niż zwykle... znaczy, ja nie musiałem, ale chciałem, czego nie chciał Taiki uważając, że moje wstawanie o tej porze byłoby bezsensu. Cóż, nie dla mnie, ja z wielką chęcią wstanę skoro świt i przygotuję mu śniadanie, by nie musiał iść do pracy głodny. Wracając, myślałem, że pójdziemy spać, ale Taiki nachylił się nade mną i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, wsuwając jedną ze swoich dłoni pod koszulę, którą mu ukradłem do spania. Najwidoczniej upominał się o obietnicę, którą złożyłem mu będąc nad jeziorem. To nie tak, że o niej zapomniałem, po prostu nie sądziłem, że jeszcze ma siły na takie rzeczy, w końcu dużo się dzisiaj działo, najpierw mecz, później jeszcze to ognisko... ale skoro zaczął się upominać to oczywiście postanowiłem swoją obietnicę wypełnić, zachowując się przy tym odpowiednio cicho. Nie chciałem w końcu, aby usłyszała nas pani Kato czy Shingo, chociaż nie miałem pewności, czy ten drugi był w domu. 
- Właściwie, zapomniałem ci dzisiaj podziękować – powiedziałem cichutko, kiedy po przyjemnych chwilach położyłem się na nim i pozwoliłem, aby okrył nas obu cienkim kocem, który w tych gorących dłoniach zastępował nam kołdrę. 
- Za co? – spytał zaskoczony nie wiedząc, co miałem na myśli, i absolutnie się mu nie dziwiłem. A za moment będzie pewnie jeszcze bardziej zdziwiony. 
- Za prezent, był wspaniały – wyjaśniłem, całując go w linię żuchwy. Oczywiście miałem na myśli prezent urodzinowy, który był dokładnie taki, o jaki go poprosiłem, czyli spędziliśmy razem cały dzień. Tylko nie jestem pewien, czy załapie, ale lepiej dla mnie, aby nie załapał. 
- Jaki prezent? O czym ty wygadujesz? – dopytywał, mocno zdezorientowany. 
- Nieważne, wkrótce ci wytłumaczę, po prostu chciałem, abyś wiedział, że bardzo ci jestem wdzięczny za ten dzień. Dobranoc – powiedziałem, zamykając oczy i wtulając się w jego ciało, z każdą chwilą czując się coraz to bardziej zmęczony. Teraz musiałem tylko nie zaspać i pilnować się, aby wstać wraz z moim ukochanym. Nie daruję sobie, jeżeli wstanę późnym rankiem, a Taiki’ego obok mnie nie będzie. 

<Taiki? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz