Spodziewałem się, że rano obudzę się obok mojego chłopaka, dlatego wielkim zaskoczeniem było dla mnie brak jego obecności w łóżku. Leniwie podniosłem głowę, wyglądając przez okno by upewnić się, że nie jest to jakaś późna pora i czy nie śpię za długo, ale... było całkiem wcześnie. Znaczy, jak na mnie to było późno, ponieważ zazwyczaj wstawałem wraz ze wschodem słońca, ale dla przeciętnego człowieka był to wcześnie. Dlaczego zatem Taiki’ego nie było w łóżku...? W tym samym momencie przypomniało mi się jak przez mgłę, że rano Koda troszkę się upominał o spacer, czyli mój chłopak mógł jeszcze nie wrócić. Albo i wrócił, ponieważ z dołu dochodziły odgłosy krzątania się w kuchni, ale równie dobrze przecież to nie musiał być on. Oprócz niego i teraz też najwidoczniej mnie, mieszkały tu jeszcze dwie osoby.
Nie mając ochoty leżeć w łóżku samemu, podniosłem się na równe nogi i zacząłem się ogarniać. Nie mogłem przecież zejść na dół z roztrzepanymi włosami, ubrany w koszulkę mojego chłopaka i jeszcze takie strasznie zaspany. Jestem pewien, że Taiki’emu absolutnie nie przeszkadzałby taki mój wygląd, ale nie byłem pewien, jakie było zdanie innych domowników. Swoją drogą, chyba powinienem gdzieś się wkrótce wypakować, a nie trzymać tych wszystkich rzeczy w torbie i plecaku, ponieważ to zwyczajnie było niewygodne, ale gdzie niby miałbym to zrobić? Szafa Taiki’ego odpadała, nawet pomimo tego, że nie wziąłem ze sobą wielu rzeczy. Widziałem, jak wiele ubrań się w niej znajduje, więc wątpiłem w to, że gdzieś upchnę swoje rzeczy... chyba jednak nie powinienem na razie poruszać tego tematu. Nie chciałem nikomu robić problemu, a szukanie rzeczy w torbie wcale nie jest takie straszne. Już i tak wiele dla mnie zrobił, pozwalając mi tutaj zamieszkać, nie powinienem sprawiać mu jeszcze więcej problemów.
Zszedłem powolutku na dół, odczuwając przyjemny zapach docierający do moich nozdrzy. To Taiki przygotowywał śniadanie... czy może jego ciocia? Zawsze też mógł być to Shingo, takiej możliwości nie mogłem przecież odrzucić. Ale pachniało smakowicie, aż poczułem, jak w brzuchu zaczęło mi burczeć, a to w moim przypadku nie jest częste zjawisko. Byłem raczej przyzwyczajony do małej ilości jedzenia i raczej nie zwracałem wielkiej uwagi na zapach. Znaczy, zwracałem, ale tylko na to, co sam mogłem zjeść, ponieważ miałem świadomość, że to ładnie pachnące jedzenie nie było dla mnie... a przynajmniej tak było u mnie w domu. Tutaj było zupełnie inaczej, co nadal potrafiło mnie zdziwić i tym samym sprawić, że czułem się niekomfortowo i niepewnie. To było takie dziwne, móc korzystać ze wszystkiego, co znajdowało się w kuchni i później jeszcze móc to zjeść.
- Dzień dobry – odezwałem się, wchodząc do kuchni, gdzie znajdował się, ku mojemu lekkiemu zaskoczeniu, Taiki.
- Cześć. I znowu nie udało mi się zaskoczyć śniadaniem do łóżka. Nic by się nie stało, jakbyś chwileczkę poczekał – odpowiedział, jakby z lekkim niezadowoleniem. Fakt, próbował mnie zaskoczyć śniadaniem dwa razy i za każdym razem schodziłem na dół, nim skończył przygotowywać nam posiłek.
- Ale w łóżku bez ciebie jest tak strasznie pusto i niewygodnie – wymruczałem, podchodząc do niego, by móc przytulić się do jego pleców. – Co takiego pysznego przygotowujesz? – dodałem, nie za bardzo mając ochotę odkleić się od jego pleców. To nie było nic złego, w końcu dopilnowałem, aby mój uścisk nie przeszkadzał mu w przewracaniu czegoś na patelni.
- Tosty w jajku. Mam nadzieję, że ich nie przypalę – odparł, skupiony na swoim zadaniu. Więc dzisiaj zdecydował się na coś bardziej skomplikowanego, niż kanapki, to było bardzo miłe, że tak się dla mnie starał, pomimo tego, że wcale nie musiał. Przecież dla mnie przygotowanie śniadania jest proste, szybkie i bezstresowe, a Taiki jest lekko spięty, mogłem to wyczuć.
- Dasz radę, nie jest to takie trudne – pocieszyłem go, odsuwając się od niego, by przypadkowo go nie zdekoncentrować. – Ale jeżeli chcesz, mogę ja się za nie wziąć.
- Nie, nie, ty siedzisz i odpoczywasz – powiedział Taiki, nie pozwalając mi na odebranie widelca. Wszystko fajnie, tylko po czym miałem odpoczywać? Przecież nic dzisiaj nie zrobiłem, dopiero co wstałem. No i też wczoraj nie zrobiłem niczego takiego, by dzisiaj odpoczywać.
- Nie mam po czym. A może przygotuję nam coś do picia? – kontynuowałem, bardzo chcąc mu pomóc zwyczajnie czując się źle, że znowu on wszystko robi sam, a z tego co widziałem, Taiki nie zaczął przygotowywać nam picia.
- Nie powstrzymam cię, co? – odezwał się rozbawiony. Nie odpowiedziałem mu, doskonale wiedząc, że nie muszę tego zrobić, mój chłopak doskonale znał odpowiedź. – W takim razie poproszę kawy.
- Dobrze – powiedziałem, uśmiechając się do niego i zabierając się za przygotowywanie nam picia.
Tak jak poprosił mój chłopak, zacząłem robić mu kawę, a dla siebie herbatę. Nie przepadałem za kawą, raz miałem okazję ją spróbować i była dla mnie zdecydowanie za gorzka i nigdy nie rozumiałem jej fenomenu. W zupełności wystarczała mi zwykła herbatka, która podobnie jak kawa miała właściwości pobudzające, tylko nieco mniejsze. Mnie jednak to w zupełności wystarczało.
Po kilku minutach śniadanie było w pełni gotowe i, tak jak myślałem, Taiki’emu udało nie przypalić tostów. Coraz lepiej wychodziło mu gotowanie i byłem z niego za to bardzo dumny, zwłaszcza, że wiedziałem, jak wielki potrafił mieć z tym problem. Zaczęliśmy powoli jeść, jednocześnie rozmawiając cicho na różne tematy, by przypadkiem nikogo nie obudzić, w końcu z tego co zauważyłem, tylko my byliśmy na nogach. A tam, na górze, wypoczywała kobieta w ciąży, a ona zdecydowanie potrzebowała wiele odpoczynku.
- Może przejdziemy się dzisiaj nad jezioro? Jest ładna pogoda, trzeba ją jakoś wykorzystać – zaczął Taiki, kiedy już pozmywałem po naszym śniadaniu. Zastanowiłem się nad jego propozycją podchodząc do niego, by móc usiąść na jego kolanach. Jego bliskości nigdy nie było mi za dużo.
- Spacer nad jezioro nie brzmi tak źle. Zwierzaki też by się mogły trochę przejść – odpowiedziałem, opierając głowę o jego ramię. – Może nawet moglibyśmy zrobić sobie mały piknik, jeżeli nie miałbyś przeciwko – dodałem, nagle wpadając na ten pomysł. Mógłbym przygotować kilka drobnych przekąsek przed wyjściem, piknik wydawał się być miłym sposobem spędzenia razem czasu. I jeszcze mielibyśmy spokój i prywatność, którego w domu nie do końca mieliśmy.
- Piknik... myślę, że by pasował – odparł w zamyśleniu Taiki, lekko mnie tym zaciekawiając. Pasował? Do czego? Może do spędzenia miło czasu? W sumie, to miało sens. Miło będzie spędzić czas razem, zanim wróci do pracy... swoją drogą, kompletnie nie wiedziałem, czemu miałby tam wrócić, w końcu dzięki mojemu małemu podarunkowi nie potrzebował gotówki na gwałt, mógłby znaleźć inną pracę, bezpieczniejszą i w której nie musiałby narażać życia dla obcych osób.
- Podoba ci się taki pomysł? – spytałem, chcąc się upewnić, że Taiki nie ma nic przeciwko małemu piknikowi nad jeziorem. W końcu, to nie miało być nic takiego, tylko bym przygotował kilka drobnych przekąsek, a to nie jest nic trudnego do zrobienia.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz