Przestałem czuć się swobodnie, kiedy jego ciocia zaczęła wypytywać mnie o moją rodzinę, zwłaszcza, że ostatnio stosunki między mną a mamą są bardzo napięte. Oczywiście, zamierzałem powiedzieć i jej, i cioci i Natsu o tym wszystkim, ale w swoim czasie, w końcu i ja sam powinienem oswoić się z myślą, że mam już narzeczonego i że w tak młodym wieku zaczynam tak właściwie nowy rozdział. Ale jeszcze gorsze było jej drugie pytanie. Czy... pani Kato odbierała to właśnie w ten sposób? Że wstydzę się swojego partnera? I, czy skoro ona to tak odbiera, to czy Taiki myśli podobnie? Na samą myśl, że tak może być, poczułem się okropnie. Nie wstydzę się Taiki’ego, broń boże, kocham go nad życie, ale jednocześnie boję się, jak źle może zareagować mama i jakie kroki podejmie, a ma przecież równie wielkie wpływy, co tata.
- Wszystko jest dobrze, tylko... nie myślisz, że się ciebie wstydzę, prawda? – spytałem niepewnie i cichutko, spuszczając wzrok i zaczynając obserwować swoje palce, a konkretniej ten jeden, na którym znajdował się zaręczynowy pierścionek Jeżeli tak naprawdę myśli, to zdecydowanie nie zasługiwałem na niego i na bycie jego narzeczonym.
- Nie, oczywiście, że nie – odpowiedział niemalże od razu, podchodząc do mnie i kładąc swoje chłodne dłonie na moich rozgrzanych policzkach. Czując to, niepewnie uniosłem wzrok, wpatrując się w niego niezdecydowanym wzrokiem. Mówił to, bo tak uważał, czy aby nie zrobiło mi się przykro? Miałem nadzieję, że to pierwsze, zdecydowanie wolałbym usłyszeć prawdę, nawet tę okropną i niewygodną, niż takie przytakiwanie mi, bym tylko poczuł się lepiej. Jego uczucia były równie ważne, co moje, o ile nawet nie ważniejsze, przynajmniej dla mnie samego. – Znam twoją sytuację w domu i akceptuję każdą twoją decyzję, jaką podejmiesz w tej kwestii. I nie będę na ciebie zły – obiecał, posyłając mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- Chciałbym im o tym wszystkim powiedzieć, ale jeszcze nie teraz – od razu zacząłem się tłumaczyć nie chcąc, by poczuł się dotknięty.
- I powiesz im, kiedy będziesz czuł się gotowy, poczekam razem z tobą – powiedział spokojnie, niezrażony tym całym moim zachowaniem. – Chodź, pójdziemy się umyć i od razu do łóżka, starczy nam emocji na ten dzień – dodał, odsuwając się ode mnie.
Pokiwałem głową na jego słowa, zgadzając się z nim w zupełności. Dzisiaj zdarzyło się wiele rzeczy, i nawet pomimo tego, że były to głównie pozytywne i bardzo przyjemne przeżycie, i to potrafiło troszkę zmęczyć. Poza tym, co mogło być bardziej przyjemne od leżenia z ukochaną osobą...? W sumie, znalazłoby się kilka lepszych pomysłów, ale i na to na pewno znajdziemy czas.
- Tak właściwie, to czemu mój brat chciał z tobą porozmawiać na osobności? – spytał Taiki, kiedy już wróciliśmy z łazienki, umyci, zrelaksowani i przebrani w luźniejsze rzeczy. Zauważyłem pewną śmieszną zależność, mianowicie ja do spania miałem założoną jedynie górną część odzienia, czyli oczywiście nie co innego, jak jego koszulę, a mój narzeczony założył jedynie spodnie twierdząc, że tak mu będzie wygodnie. Przyznam przed sobą samym, jego widok bez koszulki lekko mnie peszył, co w moim przypadku objawiało się delikatnie zaróżowionymi policzkami, ale pomimo tego, nic nie mówiłem. Nie mogłem przecież kazać mu założyć koszulki, skoro było mu w niej niewygodnie, a nie przyznam mu się do tego, bo mnie miałby ze mnie ubaw.
- Chciał mnie przeprosić za swoje zachowanie względem mnie i obiecać, że już nie będzie dla mnie taki okropny – odpowiedziałem, klękając przy swojej torbie, by móc do niej schować ubrania. Nie chciałem wspominać mu o wcześniejszych kwestiach, jakie wypowiedział Shingo, by czegoś źle nie zinterpretował i nie pogniewał się na brata. Ja sam nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć, jego słowa wydawały się być dziwne i nie na miejscu, jakby troszkę bredził i właśnie tak tłumaczyłem sobie to jego dziwne zachowanie. Zestresował się i gadał troszkę od rzeczy, nie ma co z tego robić afery.
- I to wszystko? Takie coś mógłby powiedzieć przy wszystkich – bąknął, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Może po prostu wstydził przyznać się do błędu i dlatego zdecydował się porozmawiać ze mną na osobności – odparłem, nie widząc w tym niczego podejrzanego. – Do pracy... wracasz jutro? – spytałem cichutko, odwracając się w jego stronę. Naprawdę nie chciałem, aby tam wracał, przecież jest tyle innych prac, które są bezpieczniejsze. Fakt, mniej by zarabiał, ale nie musiałbym się zamartwiać o niego całymi dniami i zastanawiać się, czy nie dostał nożem brzuch.
- Pojutrze. Jutro jeszcze mamy dla siebie trochę czasu – wymruczał zadowolony, chwytając mnie za nadgarstek i ciągnąc w stronę łóżka. – I mam już odnośnie tego pewne plany – dodał, pozwalając mi się wygodnie na sobie położyć.
- Jakie? – spytałem grzecznie, przyglądając się bliźnie na jego ramieniu, która jeszcze była zaczerwieniona. Przynajmniej nie musiał już nosić bandaża, ponieważ to mogło być dla niego lekko niewygodne.
- Zaprosiłem chłopaków na mały mecz na jutro. Nie będziesz miał nic przeciwko? Oczywiście, będziesz mógł zagrać z nami – dodał, zaczynając bawić się moimi włosami.
- Nie mam nic przeciwko. I lepiej będzie, jak będę wam jedynie kibicował, nie zepsuję wam tym samym rozgrywki – odpowiedziałem, kładąc głowę na jego klatce piersiowej i wtulając się w jego ciało, zaczynając powoli odczuwać zmęczenie. Nie byłem tylko pewien, czy to wina alkoholu, czy może samego intensywnego dnia, ale nie za bardzo mnie to obchodziło. Miałem Taiki’ego obok siebie i to mi zdecydowanie wystarczało.
- Co ty gadasz, niczego nie popsujesz, przecież to nie będzie żaden poważny mecz – odparł od razu mój narzeczony.
- Ale ja sam będę czuł się lepiej, kiedy będę po prostu obserwował twoją grę – odparłem, nadal trzymając przy swoim. Nie, żeby coś, ale koszykówka była sportem zdecydowanie nie dla mnie, dlatego lepiej dla każdego będzie, jak będę sobie siedział grzecznie na trawie i obserwował ich całą zabawę. – Dobranoc – dodałem, cicho ziewając.
- Dobranoc – odpowiedział niemalże od razu, całując mnie w czoło. – Kocham cię – dodał, kiedy zgasił świeczkę, pogrążając tym samym pokój w ciemności.
- Ja ciebie też – wymamrotałem, bardziej wtulając się w jego ciało, będąc na granicy snu. Jego bliskość, zapach oraz spokojne bicie serca sprawiały, że czułem się bezpiecznie i, co za tym idzie, łatwiej było mi zapaść w sen. Miałem nadzieję, że Taiki czuł się podobnie i to, że śpię wtulony w jego ciało nie przeszkadza mu w żaden sposób.
***
Kiedy obudziłem się dnia następnego z miłym zaskoczeniem zauważyłem, że Taiki jeszcze spokojnie spał. To bardzo mnie ucieszyło, w końcu to on przez ostatnie dwa dni przygotowywał mi wspaniałe śniadania, więc teraz pora, abym mu się odwdzięczył. W końcu, jeżeli dzisiaj ma grać, to powinien zjeść wartościowy posiłek. Ostrożnie wysunąłem się z jego ramion, by przypadkiem go nie obudzić. Wstałem z łóżka, poprawiłem koszulę służącą mi za piżamę, najlepiej jak tylko mogłem ogarnąłem swoje roztrzepane włosy i zszedłem na dół. Nie przebierałem się jeszcze postanawiając, że zrobię to później. Koszula mojego ukochanego była wystarczająco długa i wygodna, przecież nawet sam Taiki mówił mi, że w domu mogę czuć się swobodnie, więc właśnie staram się tak czuć.
Byłem przekonany, że na dole nikogo o tej porze nie zastanę, w końcu w domu panowała cisza i była całkiem wczesna pora. Dlatego byłem lekko zaskoczony, kiedy zauważyłem Shingo w korytarzu, który zdejmował buty. Wychodził gdzieś? Nie usłyszałem, aby drzwi się otwierały.
- Cześć. Wychodziłeś gdzieś? – spytałem, odruchowo poprawiając swoją koszulę, chociaż nie było po co. I tyle by było, jeżeli chodzi o moje poczucie swobody. Wzrok Shingo, kiedy miałem na sobie jedynie koszulę jego brata, był według mnie nieco peszący, ale to może tylko moje dziwne wyobrażenie.
- Koda chciał wyjść na spacer, więc się z nim przeszedłem. Ten twój lis poszedł wraz z nami – odpowiedział, idąc w stronę kuchni. Chcąc nie chcąc, ruszyłem wraz za nim, moim zadaniem było w końcu przygotowanie śniadania dla Taiki’ego, a Shingo przecież obiecał mi przecież, że już będzie dla mnie miły, więc nie muszę o nic się obawiać.
- Dziękuję – odpowiedziałem, uśmiechając się do niego delikatnie, na co chłopak jedynie pokiwał głową. Czułem, że należało mu podziękować, zwłaszcza, że nie musiał przecież tego robić, zwłaszcza, że to przecież nie były jego zwierzaki. Dzięki niemu ja oraz Taiki mogliśmy pospać troszkę dłużej.
Jak wcześniej sobie postanowiłem, zacząłem przygotowywać śniadanie dla mnie oraz mojego ukochanego, prowadząc równocześnie cichą konwersację z Shingo, który tak właściwie sam ją zainicjował. Rozmowa była bardzo miła i zaczynałem naprawdę mieć nadzieję, że relacja między nami będzie naprawdę dobra. Na tym właśnie mi zależało, i jestem pewien, że nie tylko mnie, Taiki z pewnością też by tego chciał.
- Właściwie, to całkiem uroczo wyglądasz w takim stroju – słysząc jego komentarz, poczułem się niekomfortowo. Pewnie gdybym usłyszał coś takiego od Taiki’ego, zarumieniłbym się, napuszyłbym policzki i odburknął w odpowiedzi, że to nieprawda, ale teraz nie za bardzo wiedziałem, jak to powinienem interpretować.
- Nie jestem pewien, czy powinieneś mówić mi takie rzeczy – zauważyłem niepewnie, zaczynając bardziej skupiać się na krojeniu papryki, by przypadkiem się nie skaleczyć. Ta rozmowa zdecydowanie zeszła na dziwne tory, a było przecież tak miło.
- Nie mówię przecież niczego niewłaściwego, stwierdzam prosty fakt – odpowiedział, a ja wyczułem, jak wzrusza ramionami Czy aby na pewno tak to wyglądało...? Może faktycznie chciał być dla mnie tylko miły, a ja troszkę przesadzam? W końcu, już nie raz słyszałem, że jestem słodki albo uroczy, i to niekoniecznie były słowa od Taiki’ego.
- Cóż, dziękuję, ale proszę, żebyś więcej tak do mnie nie mówił. Nie lubię, kiedy ktoś nazywa mnie słodkim – powiedziałem niepewnie, mimo wszystko czując się niezręcznie. Miałem cichą nadzieję, że już więcej nie usłyszę od niego podobnych słów. Powinienem powiedzieć o tym mojemu narzeczonemu? Sam już nie wiem, nie chciałbym, aby przez tę informację Taiki zezłościł się na swojego brata, ale też czuję się niekomfortowo, kiedy słyszę takie słowa od kogoś, kto nie jest osobą, którą tak kocham.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz