poniedziałek, 23 marca 2020

Od Add CD Ookurikara

Dzisiejsze zlecenie nie było takie trudne - zwykłe pozbycie się kilku tutejszych gangsterów. Podobno wyjątkowo zaszli zleceniodawcy Add za skórę. Nie było to dla niej jednak takie ważne, istotnymi były przestępstwa dokonywane przez ów mężczyzn. Dopuszczali się oni licznych gwałtów, uczestniczyli w procesach handlu ludźmi - szczególnie kobietami - oraz zabijali dla czystej zabawy. Można powiedzieć, że z czystych pobudek moralnych chciała dokonać ich żywota. Chociaż… Mówienie o moralności u wygnańca, który dodatkowo przyjął robotę zabójcy jest wyjątkowo komiczne. Dziewczyna nie mogła nic na to poradzić - po prostu specjalizowała się w tym i robiła to idealnie. 
Gdy tylko Add udało się “zagonić” swoją zwierzynę w kozi róg, przystąpiła do egzekucji. Chociaż chciałaby zapewnić im jak najwięcej cierpienia za ich grzechy, zgodnie ze swoją prywatną zasadą zabijała szybko i bezboleśnie. Pierwszą dwójkę potraktowała ogromną dawką prądu, która rozeszła się po całym ich ciele, by ostatecznie dojść do mózgu i zatrzymać całkowicie jego działanie. Kolejnego, trzeciego już mężczyznę wykończyła precyzyjnym przebiciem głowy, a dokładniej mózgu, używając do tego poddanej drganiom nici. Czwartego chciała wykończyć w ten sam sposób, nie mając pomysłu na coś bardziej kreatywnego. Gdy już podnosiła swoją dłoń, w celu wzięcia większego zamachu, wtem ta została przez kogoś uchwycona. Jak się okazało w drogę wszedł jej ciemnowłosy, o wiele wyższy mężczyzna. Jako, że Add posiadała dużą wiedzę na temat łowców wygnańców od razu go rozpoznała.
-  Zabijanie ludzi przy pomocy magii, jesteś zatrzymana - powiedział z wyczuwalną powagą w głosie. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, co nie było widoczne przez obecną na jej twarzy maskę. Szarpnęła mocno swoją ręką, wyrywając ją przy tym z jego uścisku.
- Nie będzie mi rozkazywać zdrajca. - W jej oczach widoczne było czyste obrzydzenie jego osobą. Nienawidziła ludzi, którzy nie mieli w sobie choćby krzty lojalności co do swoich. - Jesteś zwykłym psem króla. Uzdolnionym, który łapie innych uzdolnionych - mruknęła pod nosem, zaciskając przy tym dłonie w pięści.
- Hunt or Be Hunted - odparł na jej komentarz. Jego ton stał się bardziej oschły, jakby słowa dziewczyny w pewien sposób go zdenerwowały.
- Obrzydzają mnie tacy jak ty. - Wbiła w niego swoje wciąż pełne gniewu spojrzenie. Wzięła nieduży zamach i posłała wręcz niewidzialną nitkę prosto w jego stronę. Skierowała ją do jego odkrytego nadgarstka, chcąc od niej zacząć kaleczyć ciało mężczyzny. Z widocznym zdziwieniem w oczach spotkała się z przeszkodą, jaką była wyjątkowo gruba skóra. Łowca jedynie to wykorzystał i uchwycił ów nić, przyciągając tym samym Add do siebie i ponownie chwytając jej ręce. Zanim ta zdążyła zareagować, na jej nadgarstkach znalazły się kajdanki. Jak już wkrótce się domyśliła, były one zrobione ze specjalnego metalu hamującego moce. Warknęła coś pod nosem, unosząc znowu na niego wzrok.
- Mówi to ta, która dopuszcza się morderstw. - Spojrzał jej prosto w oczy, przyczepiając przy tym łańcuch do jej kajdanów. Ta szarpnęła jedynie swoimi rękami, wciąż licząc na wyrwanie się z tego. Nabawiła się jedynie dodatkowych otarć na swojej skórze. 
- Zabijam tych, którzy sobie na to zasłużyli… - mruknęła bardziej do siebie niż do niego, a jej głos dodatkowo tłumiła maska. Mężczyzna najprawdopodobniej spostrzegł ten fakt i nieco się schylił. Uchwycił jej maskę i zdjął ją szybkim ruchem. Przez kilka sekund przyglądał się jej twarzy. Dziewczyna nadal patrzyła na niego tym samym wzrokiem. Nawet w niektórych momentach w jej oczach pojawiał się swego rodzaju elektryczny błysk, wywołany głębokim zdenerwowaniem.
- Teraz możesz śmiało pieprzyć - dodał, wciąż zachowując pełnię spokoju i opanowania w swoim głosie. Z ust Add wydobyło się ciche prychnięcie.
- Uwierz, że nie minie godzina, a ponownie znajdę się na wolności. - Jej słowa brzmiały jak swego rodzaju wyzwanie. Nie bała się, wiedziała, że jest w stanie bez problemu wyzwolić się nawet z najgorszej celi. Jeśli by się postarała, mogłaby się uwolnić przed samym wejściem do więzienia. 
- Nie bądź taka pewna siebie. - Zaczął iść, w jednej dłoni utrzymując łańcuch. Białowłosa zatrzymała się w miejscu i szarpnęła ponownie swoimi dłońmi. Gdy ten odwrócił się ponownie i spojrzał na nią, ta posłała mu lekceważące spojrzenie.
- Jeśli myślisz, że będę za tobą podążać jak pies, jesteś w dużym błędzie. -  Stanęła twardo w miejscu, przeciwstawiając się ciągnięciu.

<Piesku?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz