wtorek, 17 marca 2020

Od Lithium

Wzrok Lithium przez dłuższą chwilę utkwił w poukładanych na półce medykaliach. Chciała upewnić się, czy lista którą sporządziła, zgadza się z jej aktualnym zapotrzebowaniem na preparaty. Dzisiaj miała uzupełnić swoje zapasy w lekach, jak i udać się do izby lekarskiej. Z tego co zrozumiała z ostatnio otrzymanego listu, zarząd musi przekazać jej jakąś ważną wiadomość. Vane z natury nie była osobą dociekliwą, dlatego też to wezwanie nie ogarniało całych jej myśli. Spodziewała się, że może po prostu mają dla niej jakieś większe zlecenie lub misję wyjazdową. Praca lekarza wymagała często opuszczania swojego miejsca zamieszkania, w celu pomocy osobom, które przez trudną sytuację nie mogą na nią liczyć. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, jeszcze długo przed otrzymaniem tytułu medyka. 
Po uzupełnieniu listy o kilka dodatkowych rzeczy, schowała ją do kieszeni swojej ulubionej walizki. Zazwyczaj właśnie w niej przenosiła przeróżne leki - czy to w celu dostarczenia ich do klienta, czy też uzupełnieniu zapasów w swoim gabinecie. Ruszyła w stronę drzwi, w prawej dłoni niosąc swój skórzany sakwojaż. Zaraz po założeniu na siebie swojej ulubionej, granatowej kurtki oraz wysokich, brązowych butów, opuściła swoje mieszkanie. Zamknęła je na klucz, upewniając się od razu, czy na pewno nikt nie będzie w stanie wejść do środka. W jej domu aktualnie znajdowało się zbyt wiele cennych przedmiotów, by mogła robić to od niechcenia. Spokojnym krokiem ruszyła wzdłuż kamiennego chodnika, prosto do głównej siedziby zarządu. Chociaż obiecywała sobie tego nie robić, zaczęła myśleć nad innymi powodami, dla których miałaby zostać wezwana. Może jakiś klient był niezadowolony z jej usług? Albo co gorsza - leki, które podała pacjentowi, zaszkodziły mu? Chociaż jak zwykle nie było tego po niej widać, w głębi duszy dziewczyna zaczęła odczuwać delikatny stres. Utrata czegoś, na co tak ciężko i długo pracowała była dla niej nie do przyjęcia. Strata wielu osób, czy rzeczy nie wyrobiła w niej odporności na kolejne szkody. W trakcie drogi starała się najlepiej jak mogła odgonić czarne myśli.

***

Kilkanaście minut później Lithium dotarła na miejsce. Nie przyglądając się zbyt długo samemu budynkowi, po prostu weszła do środka. Cokolwiek zarząd miał jej do przekazania, chciała mieć już tę rozmowę z głowy. Nieco szybszym krokiem niż wcześniej przeszła przez korytarz, który prowadził do schodów. Po wspięciu się na pierwsze piętro, od razu jej oczom ukazały się podwójne drzwi, za którymi znajdowało się biuro. Spojrzała na umieszczony nad drzwiami zegar, zgodnie z którym przyszła na miejsce kilka minut za wcześnie. Z tego co również zdążyła usłyszeć, za drzwiami odbywała się już jakaś rozmowa, zapewne z innymi medykiem. Położyła swoją walizkę na ziemię, opierając się przy tym o przeciwległą do wejścia ścianę. Chociaż nie miała zbyt wiele czasu, chciała w pełni oczyścić swoje myśli. 
Położyła delikatnie swoją dłoń na seledynowym kamieniu, który był nieodłącznym elementem jakiegokolwiek jej stroju. Przymknęła z lekka oczy, biorąc przy tym nieco głębszy wdech. “Potykając się, można zajść daleko. Nie możesz tylko upaść i się nie podnieść.” - powtórzyła sobie w myślach, niegdyś zasłyszane od swojego mentora słowa. Chociaż minęło sporo czasu od tamtego okresu w jej życiu, nie potrafiła zapomnieć wpajanych jej idei oraz praktyk. Spokojnie wypuściła powietrze, przenosząc od razu dłoń na swoje kolana. Kolejne kilka minut minęło dziewczynie zaskakująco szybko. Wraz z wybiciem godziny spotkania na zegarze, zza drzwi wyłoniła się pewna postać. Była to należąca do zarządu kobieta w średnim wieku, z którą Vane przyszło się już wcześniej spotkać. 
- Lithium, zapraszam do środka - powiedziała w jej stronę, po czym zniknęła znowu za drzwiami. Blondynka od razu podniosła się na równe nogi, ujmując przy okazji walizkę w swoją dłoń. Weszła do środka zaraz za kobietą, oczywiście zamykając za sobą drzwi. Uwagę błękitnych oczu dziewczyny od razu przykuł zdecydowanie wyższy, kruczowłosy mężczyzna. Przez kilka sekund nawiązała z nim kontakt wzrokowy, jednocześnie zbliżając się do biurka, przy którym ten również się znajdował. Przeniosła po chwili wzrok na kobietę, stojącą za drewnianym blatem.
- Nie chcę trzymać cię dłużej w niepewności - zaczęła, spoglądając od razu na nią. - Lithium, twoje wyniki na testach teoretycznych są nie do pobicia, jednak mamy pewne wątpliwości co do twoich umiejętności praktycznych oraz społecznych. W tym celu na jakiś czas zostaniesz przydzielona do Pana Hammerschmidta, w celu podszlifowania owych zdolności - wyjaśniła bardzo zwięźle, przenosząc po tym wzrok na mężczyznę. 
Lithium zamilkła na moment, przetwarzając sobie szybko tą wiadomość w myślach. Jej dłonie mimowolnie nieco mocniej zacisnęły się na rączce walizki, którą aktualnie trzymała przed sobą. Kilka sekund później dziewczyna przeniosła ponownie wzrok na mężczyznę.
- Zrozumiałam - dodała jeszcze do wypowiedzi kobiety, kładąc przy tym swoją torbę na ziemię. - Miło mi Pana poznać. Nazywam się Lithium Vane, liczę na owocną współpracę. - Spojrzała mu prosto w oczy, jednocześnie wyciągając dłoń w jego stronę.

<Joshua?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz