piątek, 20 marca 2020

Od Lithium cd. Joshua

Dziewczyna jeszcze przez moment przyglądała się kobiecie oraz trójce dzieci. Chociaż bardzo się starała, nie była w stanie zrozumieć ich bólu. Ta myśl dobijała ją bardziej, niż sam fakt tragedii jaka spotkała rodzinę. Ukłoniła się na pożegnanie, po czym ruszyła za mężczyzną w stronę wyjścia. Chwilę później byli już na zewnątrz, gdzie ten zajął się swoim podopiecznym. Lithium jedynie uważnie przyglądała się z boku, jak ten z uśmiechem głaskał wilka. Na jej twarzy pojawił się grymas delikatnego niezrozumienia.
- Nie wykonałam we właściwy sposób twojego polecenia, proszę o wybaczenie. - Jej dłonie odruchowo nieco mocniej zacisnęły się na rączce utrzymywanej przed sobą walizki. Mężczyzna przeniósł na nią swój wzrok.
- Postawiłaś bezbłędnie diagnozę, jednak sposób w jaki przekazałaś ją tej kobiecie… - Zatrzymał się na moment i westchnął cicho. Lithium od razu zrozumiała o co mu chodzi. - Musisz okazywać swoim pacjentom, a szczególnie ich bliskim choćby odrobinę empatii - podsumował, po czym skierował swoją dłoń ku uździe konia. Ponownie uchwycił skórzany pasek.
- Czym jest empatia? - zapytała bez zastanowienia, nie spuszczając z niego wzroku nawet na moment. Ten zamyślił się na moment, zaczynając jednocześnie iść. Dziewczyna również ruszyła i po chwili dorównała mu kroku.
- Najprościej mówiąc, jest to umiejętność współodczuwania stanów emocjonalnych drugiego człowieka. Czyli, gdy potrafimy postawić się na miejscu drugiej osoby i tym samym zrozumieć jej uczucia - wytłumaczył jej z pełnym opanowaniem w głosie. Vane jedynie przeniosła swój wzrok przed siebie.
- Proszę o wybaczenie, ale nie rozumiem - powiedziała nieco ciszej, po czym opuściła lekko wzrok na dół. Jak bardzo nie wytężyłaby swojego umysłu i tak nie byłaby w stanie tego pojąć. Z jej niskim poziomem rozwinięcia emocjonalnego, trudno było o empatię.
- Spokojnie Lithium, nie musisz cały czas przepraszać. - Przeniósł na nią swoje spojrzenie. - Popracujemy również nad tym - dodał krótko. Słysząc jego słowa, uniosła ponownie wzrok.
- Rozumiem, dziękuję. - Uspokoiły ją delikatnie jego słowa. Przed nim bardzo dużo osób przyjmowało jej największą wadę z lekką irytacją, czasami nawet zdenerwowaniem. Nie raz wytykano jej również, że z podobnym “upośledzeniem” nie nadaje się do jakiejkolwiek pracy z ludźmi. Joshua z kolei… Przyjął to z wyjątkową lekkością. Dodatkowo ze względu na swoją rolę nauczyciela zaoferował jej pomoc. Lithium z tym wszystkim czuła się nieco dziwnie, jednak przy tym na swój sposób miło.
***
Przez kilka następnych godzin dwójka odwiedzała kolejne mieszkania pacjentów. Na szczęście tym razem nie przyszło im zmierzyć się z cięższymi schorzeniami. Były przypadki zwykłego przeziębienia, czy też zatrucia. Nawet złamanie przytrafiło się dwa razy. Jednak życie żadnej z tych osób nie było zagrożone, co zawsze na swój sposób cieszyło medyka. Słońce od jakiegoś czasu zaczęło zbliżać się ku linii horyzontu. Lithium zauważyła to dopiero po opuszczeniu domu jednego z ostatnich pacjentów. Nie mówiąc nic, jedynie czekała na kolejne polecenia Josha. Ten również zwrócił uwagę na ten fakt dopiero w tym momencie.
- Dzień powoli dobiega końca… - mruknął pod nosem bardziej do siebie, niżeli do dziewczyny. Vane bez przerwy patrzyła na niego. - ...podobnie jak nasza praca na dziś - dokończył, spoglądając przy tym kątem oka na blondynkę. Ta pokiwała przecząco głową.
- Praca medyka powinna zaczynać się dopiero po zmroku - stwierdziła, przekładając ponownie swoją walizkę przed siebie.
- Co masz na myśli? - Uniósł pytająco brew, widocznie nie rozumiejąc o co konkretnie może jej chodzić. Lithium przeniosła swój wzrok na drogę przed nimi.
- Dopiero w nocy zaczyna działać półświatek. Dochodzi wtedy do niezliczonej ilości krzywd ludzkich - ponownie mówiąc o czymś okropnym, zachowała pełny spokój. - Chociaż rząd w tajemnicy stara się rozbijać poszczególne grupy przestępcze, te wcześniej potrafią wyrządzić bardzo dużo szkód. Dlatego moim zdaniem, praca lekarza powinna zaczynać się dopiero w nocy. Wtedy bardzo dużo osób potrzebuje pomocy, a jednocześnie… Nikt o tym nie wie i oni nie mogą jej otrzymać. - Zamilkła na moment, przenosząc znowu wzrok na niego. Spojrzała mu w oczy. - Problem tkwi w tym, że to za duże ryzyko dla zwykłego medyka. Błędne koło, z którego korzyści ma tylko śmierć. -

<Joshua?>

Liczba słów: 631

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz