niedziela, 30 czerwca 2019

Od Johena CD Sarethe

Zadała pytanie, na które nie wiem, czy chciałem odpowiedzieć, to co było kiedyś to moja przeszłość, przeszłość, o której wolałbym, zapomnieć chociaż wiem, że to nie jest możliwe jednak czy jeśli otworze się przed nią, czy poczuje się lepiej? Tego nie wiem, nie wiem też, czy nie wykorzysta, tej wiedzy jednak myślę sobie, że i tak nic w tej chwili nie tracę, więc mogę chyba powiedzieć jej całą lub przynajmniej pół prawdy.
Z drugiej strony niestety lub stety nie lubię mówić o sobie, to nie jest przyjemna sprawa, a opowiadanie o mojej przeszłość nie jest niczym przyjemnym kobieta, którą kochałem, została zabita przez mojego ojca, ten dupek nie chciałbym był szczęśliwy, bym żył pełnią życia chciałbym był mu całkowicie podporządkowany i udało mi się, to po śmierci Merid nic nie było już takie samo, przestałem nawet wspominać, jej imię myśląc, że tak będzie lepiej, ponadto ukryłem przed synem, fakt kim była, jego matka, myśląc, że robię dobrze, teraz jednak myślę, że od początku powinienem być z nim szczery, choć szczerość boli czasem najbardziej. Tym bardziej, gdy twój syn jest tak podobny do matki, a ty patrząc mu w oczy, nie potrafisz o niej zapomnieć.
 - Nie chcesz znać prawdy - Stwierdziłem, biorąc psa na ręce, chcąc zabrać go ze sobą, przydałby nam, się taki zwierzak tylko najpierw odnajdziemy jego rodzinę.
- Chciałabym, bardzo bym chciała, a to dlatego, że chce poznać cię bardziej panie - Wyjaśniła, kolejny raz nisko mi się kłaniając, choć potrzeby ku temu nie było.
Westchnąłem cicho, znajdując nieopodal leżący na ziemi pień, podchodząc do niego spokojnie, siadając na nim, gestem ręki zapraszając, dziewczynę by usiadła obok mnie.
 - Wszystko wydarzyło się 22 lata temu przed narodzinami Victora, miałem wtedy siedemnaście prawie osiemnaście lat, gdy poznałem młodą, lecz o dziesięć lat starszą od siebie kobietę. Ona była wyjątkowa nie tylko piękna, urocza, słodka i taka miła miała w sobie coś jeszcze, wtedy tego nie wiedziałem, ale była boginią, do dziś nie wiem, jaką moc posiadała, nigdy nie chciałem pytać i, mimo że ojciec nie tolerował, wygnańców ja pokochałem ją nad życie, a z naszej miłości powstał nasz syn. Wszystko toczyło się powoli, a ja łamiąc prawa ojca, skazałem Merid na śmierć, ojciec kazał ją obserwować, pech chciał, że użyła w którymś momencie swoich mocy, a sługa szpiegujący ją powiedział wszystko mojemu ojcu, jak możesz się spodziewać, kazał ją zabić. Spłonęła na stosie, a ja nic nie mogłem z tym zrobić, patrzyłem, jak umiera, za krat więziennego lochu gdzie zostałem wrzucony do czasu kiedy to mój ojciec zadecydował czy mój syn ma prawo żyć, a ja mogę go wychować. Gdyby pewnie był inny, zabiłby i mnie i Victora za złamanie jego zasad. Jednak od tamtej pory nigdy nie byłem już tym samym człowiekiem co kiedyś - Wyjaśniłem, pierwszy raz opowiadając komuś o swojej przeszłości. Nigdy nie chciałem z nikim o tym rozmawiać, a już na pewno nie z moją służącą, która może nic tak naprawdę nie zrozumieć, nie żebym jej ubliżał czy coś w tym stylu po prostu wiem, że ona patrzy na mnie inaczej niż inni ludzie może właśnie dlatego, że jest tak blisko, mnie zna mnie od niedawna, jednak zdążyła już poznać moje dobre i złe strony dlatego może jej zaufałem - Zabawne jesteś pierwszą osobą, która poznała moją przeszłość - Dodałem, nie wierząc wciąż w to, że jej to powiedziałem.
<Sara? xD>

Liczba słów: 547

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz