Nie powiem, jego zachowanie nieco mnie zbiło z tropu. W tamtym momencie zachował się zbyt normalnie jak na niego, dlatego też niechętnie i z wyraźną rezerwą usiadłem na wskazanym dla mnie miejscu. Takie zachowanie zdecydowanie do niego nie pasuje, nie ufałem mu w tym aspekcie ani trochę. I jeszcze to pytanie, zadał je zupełnie niewinnie czy jednak miał w tym jakiś cel?
- Domyślam się, że odpowiedzi „nie ma o czym opowiadać” nie akceptujesz? – zacząłem, patrząc na niego kątem oka.
Przeczuwałem jego odpowiedź, mimo wszystko mając nadzieję, że wymigam się z tej rozmowy. Nie lubię mówić o sobie, nie miałem nawet pomysłu na to, jak zacząć. Po co mu w ogóle cokolwiek wiedzieć na mój temat. Pewnie już nawet zapomniał jak się nazywam i do końca mojego pobytu tutaj lub ewentualnej śmierci będzie się do mnie zwracał używając jednego z tych idiotycznych przezwisk.
- Znasz odpowiedź – odpowiedział, a jego oczy zabłyszczały niebezpieczne. Westchnąłem cicho i zacząłem nerwowo bawić się swoimi rękawiczkami.
- Jestem sierotą i od ósmego roku życia mieszkałem w slumsach – zacząłem powoli, zastanawiając się nad moimi dalszymi słowami. Nie chciałem chlapnąć niczego niestosownego. – Dopiero niedawno się stamtąd wyrwałem. I mam także psa, borzoja, wabi się Norton, i to chyba tyle – zakończyłem dość pokracznie swoją wypowiedź. Muszę jednak przyznać, że to najbardziej rozbudowane i osobiste wyznanie, jakie kiedykolwiek wypowiedziałem.
Poczułem na sobie jego kpiące spojrzenie, czego z oczywistych powodów nie skomentowałem. Swój wzrok utkwiłem w jego kubku, łatwiej było mi się skupić. Podjąłem bardzo szybką decyzję, aby przemilczeć fakt mojej obecnej fuchy. W tamtym momencie wydawało mi się to wówczas najbezpieczniejszą opcją.
- Jesteś bardzo rozmowny – usłyszawszy jego kąśliwy ton, mimowolnie zerknąłem w jego stronę.
Kiedy zauważyłem jego wyraz twarzy, poczułem się dziwnie żałośnie. Zdałem sobie sprawę, że moja wypowiedź brzmiała gorzej niż pokracznie. Wytrzymałem jednak jego spojrzenie, by nie stracić resztek godności.
- Wspominałem, że nie ma o czym opowiadać – mruknąłem na swoją obronę.
- Bardziej prawdopodobne jest to, że nie potrafisz opowiadać – rzucił sceptycznie.
Ta rozmowa podobała mi się coraz mniej. Mogłem zrozumieć jego kaprys do posiadania sługi, ale nie zrozumiem, po co mu moja skrócona biografia. Miałem tu przebywać jedynie przez kilka dni, spełniając każdą jego zachciankę i zdecydowanie wolałbym pozostać przy tym, niż przy jakichkolwiek zwierzeniach o sobie. Ten plus, że Kousuke miał całkiem dobry humor i nawet pomimo jego nieprzyjemnych komentarzy, aktualnie przeprowadzamy chyba najprzyjemniejszą rozmowę od początku naszej znajomości.
- To na pewno też – mimowolnie przyznałem mu rację, w końcu, to był fakt.
- Ile masz lat?
- Dwadzieścia jeden.
Po tej odpowiedzi wyczułem na sobie jego przeszywające spojrzenie. Zdawałem sobie sprawę, dlaczego. W końcu, wyglądam młodo jak na swój wiek, już parę razy tak słyszałem. Zacząłem także odczuwać wewnętrzną ulgę. Wolałem odpowiadać na wiele konkretnych pytań, niż „opowiadać o sobie”. Druga opcja jest dla mnie zbyt ogólnikowa.
- To już wszystko? – dodałem po chwili, chcąc już to zakończyć, albo chociaż przejść na tematy inne niż ja sam.
<Kousuke? ^^>
Liczba słów: 475
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz