-Wydaje mi się, że cię rozumiem. Lecz zastanawiam się czy mam się z tym zgodzić czy raczej przeciwnie.Wiele zależy od władcy. Choć może chodzi tu o złudzenie, bo prawda może wyglądać inaczej. Ludzie chowają sekrety i spiskują. I jeżeli za bardzo chcemy ingerować w czyjeś życie napotkamy opór -na chwilę zamilkłam, ponieważ nie można było zaprzeczyć moim słowom. Dawały do myślenia i zarówna ja jak i Johen pochłonęliśmy się w myślach.
-Ludzie pragną wolności, a jeśli ją zabieramy mogą powstać bunty i rebelie, na przykład w królestwie. Im bardziej zaborczy władca tym większe szanse na powstanie zamieszek i chaosu. Łatwo rozwścieczyć lud, ale trudniej nad nim zapanować - odparł Johen widocznie trochę zadowolony, że może wyjść trochę poza tematy egzystencjalne.
Nie ukrywam, że w samotności sama ze sobą takowe prowadzę. Niekiedy do dyskusji dołączy mój przyjaciel Izmael, którego zatłukłabym jeszcze raz. Nie dziwię się ani trochę, że stracił uprzednio życie. Kiwam głową nadal się zastanawiając.
-Dokładnie, to jest to. Dzisiaj chyba też stoimy przed wielką niewiadomą. Sprawa magii - zaczęłam ostrożnie temat zerkając na księcia, którego nie ruszył wypowiedziany przeze mnie termin "magia".- Nadal trwają masowe egzekucje, dekret jest jaki jest. Może to były zamierzchłe czasy ale ludność wątpię, czy jest zadowolona. Poziom represji się nie zmienił. Czasami zwykły człowiek może zostać posądzony o magię. Chyba były takie przypadki. I dopóki król Elzebiusz II nie wprowadzi niczego, co jeszcze bardziej pogorszy sytuację ludności magicznej, jest spokój. Nie wiem ile potrzeba, żeby pchnąć te istoty do działania - patrzę zmartwiona na Johena, który analizuje to co właśnie powiedziałam. Może to dla niego oczywiste? A może dla niego to jedna wielka bzdura?
-Mój ojciec, nie jest na tyle głupi, żeby wprowadzić coś ostrzejszego. Nie pragnie kolejnych wojen, kiedy mamy podporządkowane pod siebie inne królestwa. Głupotą byłoby dać powód do rozłamu - skwitował jasnowłosy na co kiwam głową. Patrzę na szczeniaka, który zrobił się bardziej spokojny.
-Mój Panie, nie jesteś zły za jakiego cię lud uważa. Mówię to całkowicie szczerze. Tylko coś cię zmieniło, bo z pogłosem starszych od siebie słyszałam, żeś nie był tak surowy. Coś się stało? - szybko żałuję swojego pytania, ponieważ Johen niebezpiecznie przymruża powieki. -Przepraszam - skłaniam się pospiesznie i prostuję. - Ale nurtuję mnie coś jeszcze. Mianowicie, skoro nie miałeś wyboru, nie próbowałeś się nigdy buntować, Panie? Nigdy nie chciałeś poznać innego życia? Praca fizyczna, nauki wykraczające poza twoje wymagania. O miłość nie będę pytała, boż to raczej głupota zważając, że masz Panie syna - stoję grzecznie wyprostowana, zainteresowana najpewniej kolejnymi naukami, które zapoda mi Johen, a których mogę nie do końca zrozumieć. To co powiedział do mnie wcześniej lekko mnie zaintrygowało, a jego słowa trochę ciężkie do zrozumienia. Ale chcę go zrozumieć. Pragnę znać jego myśli. Nie chcę być gorsza. Nie chcę być zwykła i szara. Chyba chcę się liczyć i być ważna. Coś złego się we mnie właśnie zadziało. A może to nie jest takie złe jak myślę?
Johen? Trochę krótsze niż zwykle ale Sara ma dużo pytań XD
Liczba słów: 476
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz