Czy on właśnie powiedział do mnie “sio”? On tak na poważnie? Nie rozpoznaje mnie? Co za idiota… No naprawdę! Ja wiem, że mam teraz kocią formę, ale raczej moje charakterystyczne białe futro i oczy w kolorze karbunkułu są dość charakterystyczne!
Co by jednak było… Gdybym podszedł, aby perfidnie podetknąć mu swoją sierść pod jego nos. I tak by go nie uczuliła więc właściwie dlaczego nie?
W tym momencie uśmiechnąłem się przebiegle i wolnym, acz stanowczym krokiem przybliżyłem się do chłopaka. Widziałem jak ten zmarszczył brwi, coraz bardziej się ode mnie odsuwając oraz coraz mocniej zaciskając palce na nosie. Z szatańskim błyskiem w oczach wskoczyłem na kolana bruneta i bezwstydnie oparłem się łapami o jego klatkę piersiową, by następnie, wypiąć się do tyłu, rozciągając ciało.
- Idź stąd! - Zakrzyknął nieznajomy i poczułem jak coś z dużą siłą odrzuca mnie na bok
Nastroszyłem sierść sycząc wściekle. Ogon wygiąłem w charakterystyczne “s”. A uszy położyłem po sobie. No on chyba sobie żartuje! Żeby mną tak rzucać bezkarnie?! Oczy zapłonęły mi wściekłością i urazą. Już ja mu pokażę!
Nie myśląc za wiele przymknąłem oczy, ponownie używając tego dnia Morfi, aby nim się obejrzałem, ponownie przybrać bardziej przystępną dla bruneta, pół ludzką formę
Stanąłem przed chłopakiem w lekkim rozkroku, nadal pusząc ogon. Taki brak szacunku do mnie?! Ja rozumiem! Wygnaniec i te sprawy! Ale zdążyliśmy się już poznać! Poza tym jestem cholernym następcą tronu! Czy u ludzi to normalne, że rzucają sobą na prawo i lewo!? Może kocia forma w pewnym, stopniu by to tłumaczyła…
- Przyszedłem się tylko przywitać. Nie wiedziałem, że Wy jesteście tak agresywni - fuknąłem na siedzącego nieruchomo brązowowłosego - Halo? Mówię do ciebie! - ponagliłem go gdy nadal wpatrywał się we mnie z oczyma wielkimi jak spodki.
Ja rozumiem, że jestem całkiem przystojny, jednak czy on aby nie przesadza? Ma jakieś porażenie mózgu? Prąd go kopnął? Coraz bardziej zdezorientowany i sfrustrowany, wyciągnąłem w kierunku chłopaka jedną dłoń i pomachałem nią przed twarzą mojego nieznajomego. Może dostał jakiegoś szoku na widok krwi.
- Co z ciebie za sierotka Marysia… Chodź ορφανό*. Nie możemy tu tak siedzieć jak idioci
To powiedziawszy chwyciłem chłopaka za nadgarstek i pociągnąłem delikatnie w kierunku znajdującego się nieopodal zagajnika. Nie mam bladego pojęcia dlaczego brunet zachowywał się teraz jakby ktoś przed chwilą wygarnął mu cały mózg łyżką, chociaż… Może brak jakiegokolwiek okrycia na moim ciele mógł być jakimś wytłumaczeniem.
< Przepraszam, że musiałeś tak długo czekać, a opowiadanie jest tak... miernej jakości >
*- z greckiego sierotka
*- z greckiego sierotka
Liczba słów: 386
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz