Patrzyłem na chłopaka spokojnie, całkowicie rozumiejąc o co mu chodzi. No tak naprawdę to rozumiałem tylko część z tego, co powiedział i muszę przyznać, że niechętnie na to przystanę. Wolałbym sam opłacić za naukę jego i jego siostry, żeby mogli się skupić oby dwoje na nauce. Po co ma chodzić niepotrzebnie do pracy, skoro stać mnie na utrzymanie naszej trójki. Jednak nie chcę się z nim kłócić i "zakopać jego honoru", jak to sam stwierdził. Dlatego uśmiechnąłem się do niego pogodnie, dając mu do zrozumienia, że zgadzam się z tym całym jego planem na najbliższą przyszłość, choć chętnie wprowadziłbym do niego kilka drobnych poprawek, ale już to przemilczę, bo naprawdę nie chcę psuć chwili. Nie chcę też, żeby czuł się nieswojo przez to, że zrobię kilka rzeczy za dużo. Jestem świadomy, że ludzie w jego wieku dążą chyba bardziej do samodzielności, więc tylko mu zaszkodzę nadmierną pomocą. Z resztą w czym miałbym mu pomóc? Pomoc domowa ze mnie kiepska, jedynie mogę wesprzeć rodzeństwo pieniędzmi i dobrym słowem. No i oczywiście zawsze mogę ich obronić, a tak t jestem zwyczajnym, bezużytecznym smokiem, który już dawno temu stracił całą swoją potęgę i szacunek, no cóż trzeba się z tym pogodzić i żyć jakoś dalej.
- Może zjemy coś? Trochę minęło od jakiegoś porządnego posiłku - odparłem, odwracając wzrok od chłopaka, przyłapując się na tym, że wpatruję się w niego stanowczo za długo. Naprawdę nie chcę go zbytnio przytłaczać swoją obecnością i tak, wiem że moja osobowość i wygląd, czasem sprawiają takie rzeczy.
- Tak, to dobry pomysł, tylko obawiam się, że nie mamy składników, aby cokolwiek zrobić - niebieskowłosy, spojrzał w stronę pomieszczenia, w którym znajdowała się kuchnia, a ja zauważyłem, że ten pokój bardzo przypadł mu do gustu.
- To nie problem - wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się radośnie, jak małe dziecko. - Podejdę na targ i coś załatwię, a ty w tym czasie będziesz miał czas, by się rozpakować i wytłumaczyć Toshi, co się dzieje. Musi być zdezorientowana nowym miejscem.
Tetsu pokiwał delikatnie głową i odwrócił się na pięcie, podążając po chwili w głąb domu, a ja skierowałem się do drzwi, już zastanawiając się, co kupię na targowisku. Na pewno będzie trzeba zrobić większe zakupy, aby mieć jakiś zapas, bo jakoś nie widzi mi się zbyt częste wychodzenie z domu, w celu kupowania kolejnych artykułów spożywczych.
Przed minięciem drzwi, chwyciłem szmacianą torbę, aby móc w coś spakować swoje zakupy, a po tym wyszedłem już z domu, patrząc dumnym wzrokiem na ogródek. Naprawdę cieszę się, że kupiłem tą chałupę.Jest tak naprawdę niczym w porównaniu do mojego zamku, jednak jest lepsza niż to w czym mieszkał Kuroko.
Po kilkuminutowym chwaleniu w myślach samego siebie, ruszyłem z buta na targ, gdzie po obejściu kilku straganów, byłem już obładowany wręcz po pachy. Torba szybka stała się pełna, a resztę zakupionych rzeczy musiałem jakoś umieścić w ramionach i w ten dziwaczny sposób, wrócić do domu. Dla ludzi patrzących z boku, musiałem wyglądać przekomicznie.
- O matko Kise, po co ci tego aż tyle? - na samym wejściu do domu, usłyszałem głos Tetsu, który spoglądał na mnie ze zaskoczeniem wypisanym na twarzy. Przedtem jakoś nie dzielił się ze mną swoimi emocjami, więc domyślam się, że naprawdę mocno go zaskoczyłem, że aż ukazał to w końcu. To nie tak, że mi to przeszkadza. Zawsze jeśli spojrzę w jego oczy, to mogę odgadnąć, jak się czuje, więc to nie tak, że jestem skazany na nic nie wiedzenie.
- Hmm, zapasy? - wyszczerzyłem się niewinnie, uważając, że taka ilość jest wręcz wskazana. Nie wiem czy chłopak wie, ale od czasu do czasu lubię sobie pojeść, więc gdybym kupił tego mniej, to szybko musiałbym tam znowu zawitać.
Kuroko pokręcił głową, wzdychając przy tym ciężko. Byłem ciekaw ile ze mną wytrzyma, oczywiście mam nadzieję, że jak najdłużej, bo bardzo ich polubiłem i wolałbym teraz ich nie opuszczać, no chyba że bardzo tego będą pragnęli, wtedy nie będę miał innego wyjścia.
Czując że powoli wszystko zaczyna mi się wyślizgiwać z rąk, przeszedłem szybko do kuchni, gdzie pozwoliłem opaść wszystkiemu na stół. Odetchnąłem ciężko i rozmasowałem swoje biedne ramiona, które musiały dźwigać ten ogrom rzeczy.
- To co dzisiaj jemy? - zapytałem, kiedy Tetsu dołączył do mnie w kuchni i spojrzał niepewnym wzrokiem, w stronę stołu. Wiem, że źle to wygląda, ale zaraz postaram się to jakoś uporządkować.
Z tą myślą w głowie, zacząłem wszystko upychać po szafkach i jak następnie zauważyłem nie miało to jakiegokolwiek sensu i wyglądało to dość chaotycznie.
- Kise, myślę że lepiej będzie, jeśli ja się za to zabiorę - niebieskowłosy podszedł do mnie i zabrał z moich rąk chleb, który przed chwilą próbowałem na siłę wcisnąć do szafki, do której z logicznego punktu widzenia już nic nie powinno się zmieścić. Mruknąłem cicho pod nosem i odsunąłem się, zdając sobie sprawę, że nie nadaję się do takich rzeczy i rozsądniej będzie pozostawić poukładanie tego wszystkiego chłopakowi. Coś tak czuję, że to on w tym miejscu spędzi najwięcej czasu z naszej trójki.
Nie widząc sensu pozostania dłużej w tej kuchni, przeszedłem do pokoju dziennego, gdzie na dywanie z niedźwiedziej skóry siedziała Toshi. Wcześniej przez to całe zamieszanie z zakupami nie zauważyłem jej. Wydawała się zamyślona i trochę smutna, ale czego jej się tu dziwić. Bez słowa usiadłem obok niej i uśmiechnąłem się do niej szeroko. Zastanawiałem się czy Kuroko spakował jej zabawki. Wiem, że w tym pośpiechu mógł nie mieć czasu by o tym myśleć, jednak mimo wszystko dziewczynka powinna mieć przy sobie chociaż pluszaka. Jeśli później się okaże, że nie ma zabawek przy sobie, to chętnie wybiorę się z nią na zakupy, aby kupić jej jakąś lalkę i misie. Mimo wszystko w tej chwili bardzo chciałbym ją jakoś pocieszyć, choć nie do końca wiedziałem, jak mam to zrobić. Niby żyję już kilkaset dobrych lat, a wciąż mam tyle pytań, na które nie poznałem odpowiedzi. Wniosek wysuwa się automatycznie sam. Każda istota uczy się przez całe życie i nigdy nie możemy być zupełnie pewni, że wiemy wszystko ze względu na wiek...
- Mała, może pójdziemy do ogródka? - zaproponowałem nagle, na co dziewczynka pokiwała delikatnie głową. Pomogłem jej wstać i po chwili oboje poszliśmy na zewnątrz bosymi stopami stąpając po zielonej trawie. Rozejrzałem się po dość sporej wolnej przestrzeni i zastanowiłem się przez chwilę, co można by było tu umieścić.
- Może powiesimy na drzewie huśtawkę? - uśmiechnąłem się do siostry Tetsu, wskazując jej swoim palcem na dość sporych rozmiarów drzewo, które stało na samym środku naszego ogródka. Dziewczynka od razu się rozpogodziła i uśmiechnęła się szeroko, krzycząc radosne "tak".
~~*~~
Minęło już kilka dni od naszego zadomowienia się w naszym domu i śmiem stwierdzić, że zaczęło się w nim robić coraz bardziej przytulnie. To nie tak, że przedtem było coś nie tak, po prostu teraz można tu się poczuć bardziej, jak w domu. Wciąż trzeba było zrobić kilka zakupów, ale to już same drobnostki. Dzisiaj miałem zamiar zabrać małą Toshi na bazar, aby mogła kupić sobie trochę zabawek, którymi mogłaby też urozmaicić swój pokój. Poza tym myślałem, żeby zrobić Tetsu niespodziankę. Przez ostatnie te ostatnie kilka dni był bardzo zabsorbowany domem i wszystkim innym związanym z tym. Pomyślałem obie, że może zapiszę go do najlepszej szkoły w okolicy, aby mógł na spokojnie kontynuować naukę. Taka szkoła to będzie pewnie wydatek, ale jestem gotowy w to zainwestować, to samo też mam zamiar zrobić dla młodej.
- Jakie masz plany na dzisiaj? - zagadałem do niebieskowłosego, podczas naszego wspólnego śniadania, które jedliśmy we trójkę.
- Pewnie jeszcze trochę posprzątam i zrobię obiad na później - odpowiedział spokojnie, a ja westchnąłem cicho. Czyli miał zamiar robić to, co robił przez te ostatnie dni. Dziwię się, że jeszcze mu się to nie znudziło, ale najwyraźniej to jest taki typ. Jednak kiedy dowie się, że zapisałem go do szkoły, to chyba trochę przystopuje i skupi się bardziej na nauce, w końcu domem sam mogę się jako nieumiejętnie zająć, ale to zawsze coś.
- A ty? - spojrzał na mnie wyczekująco, na co odchrząknąłem i z delikatnym uśmiechem na ustach, podzieliłem się z nim moimi planami, oczywiście pomijając to, że mam zamiar wstąpić do jednej z tutejszych placówek edukacyjnych.
Po śniadaniu pomogłem posprzątać Tetsu przy naczyniach, po czym poprosiłem go, aby przygotował swoją siostrę do wyjścia. Sam w tym czasie schowałem do sakiewki pieniądze i przebrałem się w jakieś lepsze ubrania.
- Gotowa? - uśmiechnąłem się do dziewczynki, które po kilkunastu minutach dołączyła do mnie przy drzwiach. Kiedy uzyskałem od nie pozytywną odpowiedź, pożegnaliśmy się oboje z Kuroko, po czym wyszliśmy z domu, kierując się od razu na targ. Przez całą drogę trzymałem Toshi za rękę, pilnując by się nie zgubiła lub by ktoś jej przypadkiem nie zaczepił. Nigdy nie wiadomo czy w tłumie nie kryją się handlarze żywym towarem lub inni szaleńcy zdolni do karygodnych czynów. Ale tak niestety już jest, więcej złego widzi się w takich, jak ja niż w samych ludziach. Nie mówię, że wszyscy wygnańcy są bez winy, ale denerwuje mnie to, że bardziej próbują nam wytykać wszelakie błędy.
- O czym myślisz? - z moich myśli wyrwała mnie mała dziewczynka, która musiała zauważyć moje skupienie na twarzy i lekko zmarszczone brwi i dlatego pewnie się zaciekawiła.
- Zastanawiałem się, jaka lalka by ci się spodobała - skłamałem, uśmiechając się przy tym promiennie. Wiedziałem, że nie mogłem jej powiedzieć tego o czym naprawdę myślę, gdyż była na to jeszcze za młoda. Nie ma potrzeby, aby teraz zaśmiecać jej młody umysł takimi złymi rzeczami. Na ustach Toshi pojawił się szeroki uśmiech, a ona zaczęła opowiadać mi o swojej wymarzonej zabawce. Słuchałem ją uważnie, lecz też zwracałem sporą uwagę na otoczenie. W bardziej zatłoczonych miejscach trzeba mieć oczy dookoła głowy, jeśli nie chce się być okradzionym czy coś.
Po kilku minutowym spacerku doszliśmy do naprawdę rozległego targu. Ten który odbywał się we wsi, gdzie mieszkał jeszcze niedawno Kuroko z siostrą, był tak naprawdę niczym w porównaniu z tym.
- Rozejrzyjmy się - zwróciłem się do mojej małej towarzyskie, po czym ruszyłem z nią w tłum, starając się znaleźć jakieś stoisko z zabawkami. Dzięki mojemu wysokiemu wzrostowi to zadanie było trochę ułatwione. Jednak w pewnej chwili miałem wrażenie, że zaraz zgubię drobną rączkę, która silnie ściskała moją, dlatego kucnąłem i wziąłem Toshi na ręce, aby mieć pewność, że nic jej się nie przytrafi. Po kilkunastu minutowym przepychaniu się przez ludzi, którzy tak naprawdę krążyli bez jakiegokolwiek celu i tylko wchodzili pod nogi, utrudniając przejście, znalazłem całkiem przyzwoicie wyglądający kram. Przy nim już spokojnie mogłem postawić dziewczynkę na ziemi i pozwolić jej się rozejrzeć. Nie trwało to ku mojemu zdziwieniu zbyt długo, gdyż po chwili podeszła do mnie i szarpiąc mnie lekko za rękaw koszulki, wskazała na małego, w sumie słodkiego misia.
- Tylko misiek ci się spodobał? - zapytałem, nie wiedząc, czy nie chce więcej, czy po prostu zasób tego stoiska nie jest dla niej ciekawy.
- Inne zabawki też są bardzo ładne, ale nie chcę wydawać zbyt dużo pieniędzy - oznajmiła poważnym głosem, a ja z dumnym uśmiechem na ustach, poczochrałem ją po włosach. Czasami chciałbym ją uchronić przed światem dorosłych, ale z tego co widzę to i tak się to na niej trochę odbiło.
- Wyobraź teraz sobie, że coś takiego jak pieniądze nie istnieje, a ty możesz sobie wybrać, cokolwiek ci się spodoba - popchnąłem ją delikatnie w stronę stoiska, aby jeszcze raz sobie wszystko na spokojnie przejrzała. - W razie czego możemy się jeszcze przejść i poszukać czegoś innego - dodałem, ale gdy zobaczyłem jej zaskoczoną minę, miałem ochotę się roześmiać. Nie zrobiłem tego, nie chcąc ją onieśmielić, zamiast tego uśmiechnąłem się do niej pewniej, dając jej do zrozumienia, że to nic takiego. Tym razem rozglądanie się zajęło jej nieco dłużej i gdy już zadecydowała, szepnęła mi na ucho, co sobie zażyczyła, a ja zadowolony zapłaciłem za wszystko z radością. Jakoś się z tym wszystkim zabraliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Obraliśmy trochę dłuższą drogę, jednak mniej zaludnioną, dzięki czemu była też bezpieczniejsza. To wszystko było warte, by na koniec zobaczyć szczęśliwy uśmiech na ustach tej młodej damy.
~~*~~
- Jesteś niemożliwy - usłyszałem na samym wejściu do domu, mając dziwne przeczucie, że jeszcze niedawno przydarzyła mi się podobna sytuacja. W sumie nie ma co się dziwić, pewnie jeszcze wiele razy znajdę się w takiej sytuacji, ale nie przeszkadza mi to, póki osoby z mojego otoczenia są zadowolone.
- Hmm naprawdę? - wyszczerzyłem się głupkowato do chłopaka, na co ten wywrócił oczami, ale mimo wszystko zauważyłem drgnięcie jego warg. - Mam jeszcze zamiar skonstruować huśtawkę w ogródku - dodałem i zaniosłem zabawki do salonu, gdzie położyłem je na dywanie, gdzie zadowolona dziewczynka, zaczęła jeszcze raz wszystko przeglądać i latać po domu, krzycząc coś radośnie.
- Nie możesz ciągle wydawać na nas pieniędzy - upomniał mnie, ale nie przejąłem się tym zbytnio, gdyż bardzo dobrze wiedziałem, co chcę robić i poza tym jestem już dorosły od bardzo długiego czasu i po prostu wiem, co robię.
- Spokojnie nie stanę się bankrutem w kilka dni - uśmiechnąłem się pod nosem i usiadłem sobie na krzesełku, rozglądając się dookoła. Zdawało się tu być jeszcze czyściej niż przed naszym wyjściem. Tetsu jest naprawdę niesamowity, ale nie podoba mi się, że tyle jest na jego barkach. Wiem, że też chce się jakoś odwdzięczyć, ale ja nie chcę, żeby to jakoś spłacał swoimi czynami, po prostu wystarczy mi to, że on i Toshi są szczęśliwi.
- Muszę jeszcze gdzieś wstąpić - oznajmiłem nagle, podnosząc się z krzesła. Właśnie sobie przypomniałem, że miałem pójść do tej szkoły i załatwić naukę niebieskowłosemu.
Chłopak spojrzał na mnie spod lekko przymrużonych oczu, a ja stłumiłem cichy chichot, widząc jego minę. Tylko sobie mogę wyobrazić, co on tam sobie myśli w tej ślicznej główce. Nie wątpię, że pewnie chce mnie upomnieć, mimo że nawet jeszcze nie wiem, co mam zamiar zrobić. Mam tylko nadzieję, że jak się dowie, to nie będzie na mnie zły, w końcu chcę dla niego jak najlepiej.
- Tylko nie przeginaj, okej? - odetchnął cicho i skrzyżował ramiona na wysokości klatki piersiowej. Ja za to w odpowiedzi skinąłem lekko głową i szybko wymknąłem się z domu, aby przypadkiem nie załapać się na jakieś przemówienie, mające mnie przekonać do mniejszego i rozumnego wydawania pieniędzy. Moim zdaniem dobrze inwestuję moje fundusze, a wazie czego, mam jeszcze spore finanse w zamku. Są one bezpiecznie schowane, więc nie ma żadnego powodu do niepokoju.
Po tym jak wręcz uciekłem z domu, ruszyłem energicznym krokiem drogą, idąc przed siebie. tak naprawdę nawet nie wiedziałem, gdzie ta szkoła się znajduje, ale nie zaszkodzi kogoś się zapytać.
~~*~~
Gdy znalazłem się na miejscu pierwsze co to obejrzałem całe to miejsce z zewnątrz i od środka. Z tego co się dowiedziałem to najlepsza szkoła w okolicy i lepszej nie ma nigdzie, chyba że na zamku, albo w sercu stolicy. No i zostałem poinformowany, że uczą tutaj zarówno dzieciaki starsze jak i te młodsze. To oznacza, że Toshi i Tetsu będą mogli się tu razem chodzić.
- W czymś pomóc? - odwróciłem się w stronę trochę grubawego mężczyzny, który wyglądał dość schludnie, ale mimo wszystko widać było, że nie wywodzi się ze szlachty, czy tam elity.
- Chciałbym zapisać dwójkę rodzeństwa do tej szkoły, czy to możliwe? - uniosłem jedną brew, racząc mężczyznę pogodnym uśmiechem. Grubas pokiwał z zadumą głową i po chwili kazał mi pójść za nim. Kiedy tak szliśmy korytarzem, zaczął mi streszczać ogóły, czyli niej więcej ile będzie trzeba płacić i co jest potrzebne uczniom do edukacji. To wszystko mogłem zapewnić, dlatego chciałem, żeby przeszedł bardziej do konkretów. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się przed jakimiś drzwiami i mężczyzna, który był zapewne tutaj szefem wszystkich, wszedł do środka bez pukania, a ja zaraz za nim. Pomieszczenie okazało się dość przestronną klasą, z stolikami, krzesełkami i oczywiście biurkiem nauczyciela. Dopiero po chwili zauważyłem drugiego mężczyznę, siedzącego za biurkiem nauczyciela. Patrzył na nas trochę zirytowanym wzrokiem, ale mimo to skinął delikatnie głową na przywitanie. Wydał mi się jakiś inny. Może nie dziwny, ale inny. Dość intrygujące uczucie, ale wolałem nie wgłębiać się w to zbytnio.
- To jest pan Will Graham - przedstawił mężczyznę o ciemnych włosach i niebieskich, przenikliwych oczach. - Będzie wychowawcą nowej klasy, która dopiero co się formuje. Uczy głównie starszą młodzież, ale zdarza mu się mieć zajęcia z dzieciakami o wile młodszymi. Tak więc jest bardzo doświadczonym nauczycielem.
Pokiwałem delikatnie głową na słowa grubszego mężczyzny, zerkając co chwila na tego tajemniczego profesora. Nie wyglądał na zbyt przyjaznego, ale wolałem nie oceniać książki po okładce.
- Czego pan uczy? - zagadałem do mężczyzny z przyjaznym uśmiechem, na co ten skierował na mnie swój wzrok. Przez moment nie odpowiadał, a ja już zacząłem myśleć, że go czymś uraziłem, lecz po chwili przemówił spokojnym i o dziwo przyjemnym dla uszu głosem:
- Biologii, ale prowadzę też zajęcia w terenie, takie jak łowienie ryb i takie tam...
Pokiwałem głową, nie ukrywając zadowolenia z uzyskanej odpowiedzi. To czego uczy wydawało się być ciekawe i miałem nadzieję, że młoda i Kuroko dużo się nauczą od tego człowieka. Choć niekoniecznie nazwał bym go człowiekiem. Mam wrażenie, że jest wygnańcem, tylko jeszcze nigdy nie spotkałem się z kimś takim. A może się spotkałem, ale było to bardzo dawno temu? Czuję od niego dziwną aurę i jestem na prawie 99% pewien, że nie jest on człowiekiem. Ale może wyciągam pochopne wnioski? Póki dobrze uczy to chyba nie powinno mnie zbytnio interesować jego życie.
Dyrektor zaczął coś tam jeszcze opowiadać, po czym w końcu przeszedł do konkretów. Wytłumaczyłem mu obecną sytuację, wciąż niepewnie patrząc w stronę mężczyzny, który wyglądał jakby ignorował naszą obecność w pomieszczeniu. W sumie to my trochę w niegrzeczny sposób naruszaliśmy jego spokój.
- W takim razie, wystarczy że zapłaci pan czesne, a my wpiszemy dzieciaki na listę uczniów - mężczyzna uśmiechnął się do mnie i wyprowadził mnie z sali, pozostawiając pana Graham znowu całkiem samego. Grubas zaprowadził mnie do swojego małego gabinetu i kazał mi podpisywać jakieś papiery. oczywiście podpisałem co trzeba, zapłaciłem ile trzeba i na koniec dostałem świstek papieru, upoważniający do uczęszczania dwóm nowym uczniom do tej szkoły. Szczęśliwy wróciłem biegiem do domu, nie tracąc ani chwili, aby jak najszybciej podzielić się nowiną z Toshi i Tetsu.
- Wróciłem - zawołałem, wbiegając przez drzwi, powodując wokół siebie duże zamieszanie.
- Coś się stało? - lekko zaniepokojony chłopak, pojawił się przede mną, a ja bez słowa wręczyłem mu zwinięty pergamin, który miał mu wszystko wyjaśnić. Schyliłem się lekko i odetchnąłem głęboko, musząc odetchnąć po tym całym bieganiu, mając nadzieję, że opłacało się zawracać sobie tym głowę. Myślę że tak, ale muszę zobaczyć jeszcze reakcję chłopaka, który jak na razie skupił się na czytaniu dokumentu.
<Tetsu? :3>
Liczba słów: 3005
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz