sobota, 20 lutego 2021

Od Shōyō CD Taiki

 Mimo jego zapewnień nie udzieliła mi się ta sama pewność, którą miał on sam. Mój umysł był pełen najczarniejszych myśli, które nie chciały mnie opuścić nawet na sekundę. Gdzie on go ukrył, że był taki tego pewien? Ciekawiło mnie to i jednoczenie bałem się go o to spytać. Otarłem łzy spływające po moich policzkach, nadal czując się strasznie. Według Taiki’ego nie zrobiłem niczego złego, to był tylko wypadek, ale nie byłem do tego tak bardzo przekonany. Gdybym lepiej nad sobą panował, nic by się nie stało, tata by żył, a Taiki nie byłby zamieszany w to wszystko. Właśnie, teraz, przeze mnie i on jest w to wszystko zamieszany. Gdyby nie ja, nie wisiałoby nad nim to samo niebezpieczeństwo, co nade mną. Naprawdę nie powinienem tutaj przychodzić, tylko go wykorzystałem, jestem naprawdę beznadziejnym chłopakiem. I on mnie kocha? Za co? Nie dałem m żadnego powodu, dla którego miałby mnie kochać. Przynoszę mu tylko kłopoty i nieszczęście. 
- Połóżmy się, dobrze? Musisz odpocząć, dużo dzisiaj przeszedłeś – powiedział łagodnie chłopak, całując mnie w czubek nosa. Nie potrafiłem zrozumieć, jakim cudem Taiki nadal był wobec mnie tak delikatny i czuły. Przecież widział, co zrobiłem i do czego jestem zdolny, co, jeżeli i jemu coś zrobię? Oczywiście, nie chciałbym mu cokolwiek zrobić, nie byłbym w stanie go jakkolwiek skrzywdzić; dlatego, że tego nie chciałem i dlatego, że jestem za słaby, aby mu cokolwiek zrobić. Tak samo, jak tacie, i jak on skończył? 
- Chyba nie powinienem teraz spać. Nie mam żadnego alibi, ani nic w tym stylu – powiedziałem zachrypniętym głosem, powstrzymując się od ziewnięcia. Teraz, w końcu poczułem ziewnięcie, ale czułem, że nie powinienem spać, nie teraz. W końcu, ktoś może połączyć moje nagle zniknięcie z równie nagłym zniknięciem taty. Znaczy, to zauważą tylko Natsu, ciocia no i mama. To tylko kwestia czasu, kiedy mama tutaj przyjdzie i zacznie się wypytywać o tatę. Ne jest głupia, przecież wie, że jeśli miałbym się gdzieś ukryć, poszedłbym do Taiki’ego, bo tylko jego znam. No i wie też, gdzie mieszka. 
- Wszystkim zajmiemy się jutro, kiedy już odpoczniesz. Oboje jesteśmy zmęczeni, a do takich rzeczy musimy mieć jak najczystszy umysł – powiedział, delikatnie przygładzając moje włosy. 
- Co powiemy twojej cioci? Przecież ona jutro wróci, trzeba będzie jej coś powiedzieć – mówiłem, czując znowu lekką panikę. Przecież i ona zacznie nabierać podejrzeń, pewnie znienawidzi mnie jeszcze bardziej niż do tej pory.
- Co mamy jej niby powiedzieć? Nic nie powiemy, bo nic nie wiemy – Taiki wzruszył ramionami, nie widząc w tym żadnego problemu. – Poczekaj na mnie chwilę, umyję się i przebiorę w coś wygodniejszego. 
- Też bym chciał. Znaczy, umyć się – wyszeptałem, wbijając wzrok w swoje dłonie, które nadal Taiki nadal trzymał w szczelnym uścisku. Przypomniałem sobie, jak były dziwnie rozgrzane, kiedy odzyskałem świadomość prawdopodobnie chwilę po zabiciu taty. Pewnie to nimi go zabiłem. Zadrżałem delikatnie na tę myśl, która nie podobała mi się ani trochę. 
- Dobrze, chodź – odparł, chwytając delikatnie moją dłoń i prowadząc mnie w stronę łazienki, drugą ręką chwytając świeczkę. 
Sprawnie ominęliśmy leżące przy łóżku zwierzaki i już po chwili znaleźliśmy się w łazience. Taiki przygotowywał balię do kąpieli, a ja po prostu czekałem, oparty o ścianę, nie chcąc mu przeszkadzać. Najchętniej mu pomógł, ale troszeczkę się bałem, że coś zepsuję. W końcu, miałem do tego wyjątkowy talent, powinienem dostać za to jakąś nagrodę czy coś w tym stylu. Po chwili woda była gotowa i nie pozostało nam nic innego, jak tylko się rozebrać i wejść do balii. Zdjąłem z siebie ubranie z pewną trudnością, ale nie dlatego, że miałem problem z odpięciem guzików, ponieważ ubranie, które dostałem, po prostu ich nie miało. Była to zwykła, żółta koszula, z długimi rękawami i wkładana przez głowę. Przynajmniej tyle dobrego, nie wiem, czy miałbym siłę, aby się bawić w rozpinanie jej. Teraz zacząłem czuć skutki niejedzenia przez cały dzień. Znaczy, teoretycznie coś zjadłem, ale po tym, jak zobaczyłem co zrobiłem, mój żołądek to wszystko zwrócił. I jeszcze ten cały stres i strach, co się stanie następnego dnia... byłem zmęczony, bardzo zmęczony, ale i jednocześnie bałem się, co stanie się następnego dnia. I jeszcze ten głupi wstyd przed pokazaniem swojego miernego ciała. Chyba nie jestem aż tak zmęczony, skoro się jeszcze tym przejmuję. 
Otulony ciepłą wodą i oparty o klatkę piersiową Taiki’ego nie spostrzegłem, kiedy zasnąłem. Po prostu w jednej chwili siedziałem w balii i pozwalałem masować moje spięte mięśnie mojemu chłopakowi, a w drugiej leżałem w łóżku, opatulony ciepłą kołdrą i ubrany chyba w tą samą bluzkę, co wcześniej, ale pewny nie byłem. Zamrugałem kilkukrotnie, unosząc się o rozglądając niepewnie dookoła w poszukiwaniu mojego chłopaka, ale przez tę okropną ciemność nie byłem w stanie niczego dostrzec. 
- Taiki? – spytałem cicho z wyraźnym zaniepokojeniem w głosie, czując rosnący strach w sercu. Gdzie on jest? To wszystko mi się śniło, czy co?
- Spokojnie, jestem tu – odezwał się chłopak będący gdzieś po lewej stronie pokoju. 
Odetchnąłem z ulgą i z powrotem położyłem się na poduszkach, nie chcąc zasypiać. Czekałem, póki mój chłopak nie pojawi się przy mnie, nie chciałem zasypiać bez niego u boku. Po kilku niedługich minutach poczułem, jak materac ugina się pod jeszcze jednym ciężarem. Bez wahania przybliżyłem się do Taiki’ego i wtuliłem się w jego ciało, bardzo potrzebując odrobiny jego bliskości. Sam po chwili poczułem, jak chłopak przekręca się na bok i zamyka mnie w szczelnym uścisku. 

***

Kiedy następnym razem otworzyłem oczy, był już poranek. A może raczej nie poranek, a południe, słońce było naprawdę wysoko. Nie powinienem tyle spać, powinienem się obudzić znacznie wcześniej, nie miałem za bardzo czasu na sen. Musiałem wymyślić coś, co będę mówił innym, by odsunąć od siebie podejrzenia... będę musiał kłamać, by ocalić własną skórę. Nie uśmiechało mi się to ani trochę, nie lubiłem kłamać, nawet jeśli kłamstwo było niezbędne. Poza tym nie wiem, czy będę tak potrafił kłamać wobec tak ważnej rzeczy, ale cóż... albo będę ładnie i przekonywująco kłamał, albo czeka mnie stryczek. 
Taiki jeszcze spał, nie zauważając mojego obudzenia się. Nie dziwiłem mu się, i on był bardzo zmęczony, i to jeszcze bardziej ode mnie, w końcu to on musiał zająć się ukryciem ciała, bo ja nie dałbym sobie rady. Już na samą myśl o tym powracał do mnie zapach spalonego ciała, który dla mnie wcale nie był przyjemny. 
Nie chcąc budzić mojego chłopaka położyłem się z powrotem, postanawiając nie wstawać. Poczekam, aż Taiki sam się obudzi, nie chciałem sprawiać mu jeszcze więcej problemów, już i tak byłem dla niego wystarczającym utrapieniem. W milczeniu wpatrywałem się w jego twarz, zastanawiając się nad całą tą beznadziejną sytuacją. 
 W pewnym momencie usłyszałem ciche burczenie brzucha. Mojego własnego. Skrzywiłem się delikatnie na ten dźwięk, nic dziwnego, że byłem głodny, po prostu... nie miałem najmniejszej ochoty na jedzenie. Delikatnie się skuliłem i przymknąłem oczy mając nadzieję, że to burczenie zaraz ustanie. Pewnie kiedy Taiki się obudzi, zaraz będzie kazał mi zjeść śniadanie, na co nie miałem absolutnie żadnej ochoty. Najchętniej to zakopałbym się pod kołdrą i już nigdy nie wyszedł z tego łóżka, albo jeszcze lepiej – stał się jednością z tym łóżkiem. 

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz