Westchnąłem cicho na słowa chłopaka, które nie za bardzo mi pomogły w podjęciu decyzji, ale... moje serce ogarnęło przyjemne ciepło, jak za każdym razem, kiedy mówił to cudowne słowo, do którego nadal nie mogłem się przyzwyczaić. Miałem jego pełne wsparcie, tego byłem pewien, ale nadal nie wiedziałem, jaką decyzję powinienem podjąć. Poza tym, skąd u mojego chłopaka tyle pesymistycznych myśli? Zwykle to moja głowa była pełna przeróżnych najczarniejszych scenariuszy, a jego uśmiech i dobre słowo sprawiały, że myślałem troszkę bardziej optymistycznie.
Poza ty, gdyby się bardziej zastanowić nad jego słowami... nie znałem mojej matki. Albo może inaczej; nie znałem jej niewiele lepiej niż Taiki. Przeprowadziłem z nią tylko jedną, poważną rozmowę, po której nasze stosunki odrobinkę się ociepliły, ale tylko odrobinkę. Nie mogłem stwierdzić, jak zareaguje. Nie wydaje mi się, czy powiedziałaby tacie, że wie to ode mnie... a może by powiedziała? Nie wierzyłem w to za bardzo, moja mama nie jest głupia, ale też nie wiem, co jej siedzi w głowie. Czułem jedno, powinna się o tym dowiedzieć, nawet jeżeli nie łączy ich prawdziwe uczucie.
- Nie wiem – wymamrotałem cichutko, delikatnie spuszczając głowę. To wszystko było takie skomplikowane, miałem już dosyć. Chyba jednak wolałbym nie wiedzieć, że cokolwiek łączy mojego tatę i ciocię Taiki’ego. Tęskniłem za tą błogą nieświadomością oraz poczuciem bezpieczeństwa, jakiego mogłem doświadczyć w jego domu.
- Hej, spokojnie, nie musisz teraz o tym myśleć – wymruczał, całując mnie w płatek ucha. – Twoja mama jest teraz w domu?
- Nie, jesteśmy tylko we trójkę. Mama powinna wrócić za dwa tygodnie – odparłem, gryząc swoją dolną wargę. Coś czułem, że jeszcze trochę i ją przygryzę do krwi, powinienem uważać.
- Więc mamy dwa tygodnie, aby coś wymyśleć – powiedział, na co odwróciłem się do niego zaskoczony.
- My? – spytałem, delikatnie marszcząc brwi. To był mój problem i moje zmartwienie, Taiki nie musiał się tym przejmować.
- My, nie zostawię cię z tym samego – powiedział, zbliżając się do mnie i całując mnie w czubek nosa.
Napuszyłem delikatnie policzki, trochę bardziej zanurzając się w cudownie ciepłej wodzie ciesząc się, że było całkiem spora ilość piany, która skutecznie zakrywała wszystko, co było pod wodą. Przyznam, zrobiłem to głównie dlatego, czułem się odrobinkę nieswojo, a to wszystko przez nagą klatkę piersiową Taiki’ego. Jak wyglądał on, a jak ja? Przecież ja wyglądałem okropnie w porównaniu z nim. A teraz, przez to, że nie robimy nic szczególnego, mógł całkowicie skupić się na wyglądzie mojego marnego ciała. To nie napawało mnie wielkim optymizmem, nie lubiłem swojego ciała, było jakieś takie liche, i nijakie. Przyznam, za bardzo o tym wcześniej nie myślałem, dotarło to do mnie dopiero wtedy, kiedy odwróciłem się do niego przodem. Wcześniej, siedząc do niego plecami, jakoś mi to nie przeszkadzało.
- Wszystko w porządku? – spytał Taiki, kiedy zanurzyłem się w wodzie tak aż po samą szyję, chociaż i tak nie czułem się komfortowo. Jeżeli dobrze pamiętam, nigdy nie kochaliśmy się w miejscu takim jak to. Albo raczej, ja nigdy się nie kochałem, on na pewno tak. W tej sprawie i w porównaniu z nim, byłem jedynie nowicjuszem, co pewnie czasem musi przeszkadzać mojemu chłopakowi.
Pokiwałem jedynie głową i przymknąłem oczy, by już nie musieć na niego patrzeć. Znaczy, to nie tak, że nie chciałem, chciałem, ale i chciałem wynieść z tego troszkę więcej niż niewinne dotyki. Wiedziałem, że nie mogłem liczyć na nic innego i musiałem się z tym pogodzić. Nie zmienia to jednak faktu, że przez właśnie taki niewinny dotyk miałem coraz większą ochotę na chwilę zbliżenia. Nie podobała mi się taka zabawa, nigdy więcej nie chcę tego powtarzać.
Zaraz poczułem na swoim udzie nogę chłopaka, co sprawiło, że delikatnie drgnąłem i zarumieniłem się mocniej. Co on wyprawia? Delikatnie ochlapałem go wodą, nie chcąc za długo pozostać mu dłużnym. Takie niewinne gesty szybko zmieniły się w małą wojnę na zaczepki, na wskutek czego połowa wody znalazła się na podłodze, czym na początku troszeczkę się przejąłem, ale Taiki szybko sprawił, że o tym zapomniałem – musiałem mu w końcu oddać za tę zniewagę, a woda na podłodze była czymś zupełnie nieważnym.
- Myślę, że powinniśmy przestać – zauważyłem w końcu, wychylając się z balii. Trzeba było jak najszybciej wytrzeć tę wodę, póki nie wylała się z łazienki.
- A może nie? – wymruczał mój chłopak, przylegając do mojego ciała i po chwili zaczął obdarowywać moje ramiona delikatnymi pocałunkami. Zwykle to uwielbiałem, podobnie jak każdy jego dotyk i niewinny pocałunek, ale tym razem były to dla mnie tortury.
- Musimy to sprzątnąć. Podałbyś mi, proszę, ręcznik? – spytałem, delikatnie się od niego odsuwając. Jak nie chce zbliżenia, nie powinien mnie w ten sposób rozpalać.
Taiki westchnął cicho, ale finalnie spełni moją prośbę. Poczułem, jak wstaje z wanny i gdzieś idzie. Zerknąłem na niego kątem oka, ale zaraz odwróciłem wzrok, mocno się rumieniąc, nie powinienem go podglądać, zwłaszcza, kiedy nie ma nic na sobie, przecież to było bardzo niegrzeczne. Wbiłem wzrok w posadzkę i czekałem na upragniony ręcznik, a podczas tego znowu powrócił do mnie problem, nad którego rozwiązaniem zastanawiałem się wcześniej.
- Proszę – usłyszałem, a przed moją twarzą pojawił się puchaty, czarny ręcznik.
- Dzięku... mój boże, proszę, zakryj się – wymamrotałem cicho, kiedy uniosłem wzrok, który oczywiście zaraz później odwróciłem. Poczułem, jak moje policzki zdały się jeszcze bardziej czerwone... nawet nie sądziłem, że jest to możliwe.
- Nie przesadzasz aby przypadkiem? Już mnie nie raz takiego widziałeś – powiedział, a ja wyczułem w jego głosie zaskoczenie oraz rozbawienie. Nie rozumiałem, co w tym jest takiego zabawnego, ja tam nic takiego w tym nie widzę.
- Po prostu się zakryj, o nic więcej nie proszę – wymamrotałem, chowając twarz w ręczniku, nadal czując się odrobinkę nieswojo, kiedy tak stoi przede mną roznegliżowany.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz