Westchnąłem cicho, nie mając już żadnych argumentów, które mogłyby przebić to, co powiedział mój chłopak, nie robił nic złego, zachowywał się grzecznie, może odrobinkę zbyt grzecznie, ale grzecznie. Jak więc miałem do niego dotrzeć? Siłą przecież go nie oderwę od tych naczyń, rozmowa z nim na ten temat również sensu nie ma, muszę chyba pogodzić się z tym faktem i zaprzestać kontynuacji tego tematu on i tak nie miał najmniejsze sensu, mój mały lisek był uparty i nazbyt grzeczny co w żadnym wypadki niczego mi nie ułatwiało, nie przemówię mu do rozsądku, zbyt wiele razy już próbując to zrobić, najwyższa pora, aby pogodzić się z tym faktem, mój partner czuje się zobowiązany do pomagania mi w domu z powodów mi nie wiadomych, oczywiście mam swoje podejrzenia, dlaczego to robi, nie sądzę jednak aby to był dobry powód, by jako gość sprzątał i gotował. Oczywiście gotowanie jest jak najbardziej na plus, ale sprzątanie to już przesada, to ja powinienem posprzątać nie on, on gotował, teraz potrzebuje odpoczynku, poza tym wątpię, aby jego stan był już aż tak dobry, naprawdę nie powinien się aż tak nadwyrężać, nikt mu przecież nie każe, nie jest u siebie w domu, gdzie pod rygorem musi robić co mu karzą, tu jest inaczej kiedy on w końcu się tego nauczyć? Czasem szkoda mi słów na ponowne tłumaczenie mu mojego punkt widzenia. W takim wypadku nie wiem, czy to ja nie rozumiem, co on ma na myśli czy to jednak on żyje we własnym świecie, którego ja nie rozumiem, a ponoć to ja mam własny świat i własne kredki.
Westchnąłem cicho, drapiąc się po karku, jeśli Karotka bardzo chce, niech już umyje te naczynia, nie będę się odzywał on i tak mnie nie słucha, ale później od razu pójdzie się położyć, nie ma opcji, aby w żaden inny sposób nadwyrężał swoje biedne ciało, które na pewno ma już dość po solidnym nadwyrężaniu się przy gotowaniu i sprzątaniu po gotowaniu.
Rozmyślając nad jego zachowaniem, nie zorientowałem się, nawet gdy już skończył sprzątać, siadając na moich kolanach, co przyznam, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
- Co będziemy teraz robić? - Spytał, uśmiechając się do mnie zadziornie.
- Ty to położysz się i odpoczniesz, a ja jeszcze nie wiem może pomyśle nad rozwiązaniem całej tej sytuacji z moją ciotką - Stwierdziłem, nie specjalnie mając pomysł na robienie czegoś innego, co niby mogliśmy zrobić, gdy on nie jest w stanie zrobić za wiele? Może udawać, że jest super i czuję się dobrze, ale ja i tak wiem swoje i mojego myślenia niestety nie zmieni pod żadnym pozorem.
- A może zrobimy coś innego - Zaproponował, kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej, dając mi doskonałe do odczytania znaki, które troszeczkę zignorowałem, chcąc się z nim odrobinkę podrażnić, na nic więcej i tak nie mogę sobie pozwolić, dopóki nie wyzdrowieje.
- To znaczy, co chciałbyś zrobić? - Udając głupiego, przyglądałem mu się uważnie, jeżdżąc dłonią po jego udzie, odrobinkę się z nim drażniąc, to nic takiego złego prawda? Takie drobne zaczepki zawsze są mile widziane w związku..
- Podejrzewam, że doskonale wiesz, co mam na myśli - Gdy to powiedział, zmarszczyłem brwi, dalej brnąć w swoją głupiutką zabawę udając, że nic nie wiem, nic nie rozumiem.
- Gdybym wiedział, bym nie pytał - Przyznałem, całując go delikatnie w policzek.
- Chcesz mi wmówić, że nie rozumiesz, o czym mówię? - Gdy o to pytał, włożył rękę pod moją koszulkę, najwidoczniej bardzo chcąc sprawić mi odrobinkę przyjemności, byłem mu za to bardzo wdzięczny. Widząc, jak chce się dla mnie poświęcić, nie mogłem jednak się na to zgodzić, nie był jeszcze w stanie prawidłowo funkcjonować, a zabawa może poczekać, wszystko wszystkim, ale jego zdrowie jest dla mnie najważniejsze, nie chce, aby cierpiał z mojego powodu, gdy cierpieć nie musi. Fakt faktem nigdy tak długo nie wegetowałem, mimo to nie dam się skusić na jego propozycję nie dopóki jest w stanie, jakim jest i nawet niech nie próbuje zmienić mojego zdania, bo to i tak mu się nie uda.
- Rozumiem, ale się nie zgadzam - Przyznałem, wyjmując jego dłoń spod mojej koszulki, składając na niej kilka pocałunków.
- Słucham, dlaczego nie? - Położył po sobie uszy, co wyglądało ach tak uroczo i tak słodko, że zabrakłoby mi słów, aby określić, jak strasznie uroczo wyglądał.
- Jesteś jeszcze w kiepskim stanie, nie chcę, abyś cierpiał, tylko dlatego, że chcesz jak zawsze myśleć o wszystkich tylko nie o sobie - Wyjaśniłem.
- Kiedy mnie nic już nie boli - Gdy to powiedział bez zastanowienia, dotknąłem mocniej jego żeber, co wywołało jego cichy syk niezadowolenia mieszanego z bólem.
- Właśnie widzę - Wzdychając cicho, przytuliłem się do niego delikatnie, ciesząc się, że mam kogoś aż tak wspaniałego, jak mój lisek dzięki niemu każdy dzień jest piękniejszy. - Kocham cię i naprawdę jestem ci wdzięczny, za to, co chcesz dla mnie zrobić, wolałbym jednak, abyś całkowicie wyzdrowiał, bo jaką będę miał przyjemność z ostrego seksu, gdy taki nie będzie mógł być - Wymruczałem mu do ucha, całując go w nie. - Poczekam, a ty zadbaj o siebie, by jak najszybciej wrócić do zdrowia - Wyjaśniłem, naprawdę tak myśląc, teraz najważniejszy jest on i jego samopoczucie nic więcej nie ma dla mnie znaczenia.
<Karorka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz