Czułem nieprzyjemny uścisk w żołądku i miałem wrażenie, że moje szybko i mocno bijące serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Zacisnąłem drżące dłonie na ramionach chłopaka, mocno się do niego przytulając. Tata tu był? Musiał być, nie ma innego wytłumaczenia na tak silny zapach. On tu był, a ja spałem sobie w najlepsze i niczego nie zauważyłem. A co, jeżeli jemu udało się wyczuć mój zapach? Teraz będzie miał stuprocentową pewność, że złamałem jego zakaz i...
- Hej, spokojnie, wszystko jest dobrze, nie było go tutaj – powiedział wyjątkowo uspokajającym głosem Taiki, delikatnie gładząc mnie po włosach.
- Był, musiał być, inaczej zapach nie roznosiłby się po całym parterze – wymamrotałem cichutko, z twarzą wtuloną w jego klatkę piersiową. Byłem przerażony oraz przekonany, że to już jest koniec. Jeżeli tata wie, że tutaj jestem, prawdopodobnie zamknie mnie w piwnicy i już nigdy nie opuszczę domu, albo zrobi mi coś o wiele gorszego...
- Może ten zapach pochodzi od mojej cioci? W końcu, nie mógłby tutaj wejść, Koda by mu nie pozwolił, albo by nas obudził – kontynuował, mówiąc to takim pewnym tonem, jakby faktycznie sam w to wierzył. Nie byłem pewien, czy mówi tak tylko, aby mnie uspokoić, czy może sam ufał tym zapewnieniom.
- Sam nie wiem – szepnąłem unosząc głowę, by móc na niego spojrzeć.
- Wszystko jest w porządku, nie ma go tutaj – odparł, przenosząc jedną ze swoich dłoni na mój policzek i delikatnie go gładząc. Odruchowo wtuliłem się w jego dłoń i przymknąłem oczy. Bardzo chciałem w to wierzyć, ale głęboko w mojej podświadomości był zakorzeniony strach, którego nie potrafiłem się tak łatwo wyzbyć. I ciągle jeszcze myślałem „co, jeśli...” bardziej niż na teraźniejszości czy przyszłości, skupiałem się na gdybaniu i wymyślaniu nieciekawych scenariuszy. Nie wiem, jakbym sobie poradził w życiu bez Taiki’ego. – A teraz ubierzmy się i chodźmy na śniadanie, obiecaliśmy cioci, że się zjawimy.
Dopiero to zdanie dało mi coś do myślenia. Zmarszczyłem brwi i odsunąłem się od niego, patrząc w dół. Nadal miałem na sobie jedynie bieliznę, którą zakrywała zbyt duża koszula chłopaka.
- Czy ja właśnie w takim stroju przywitałem twoją ciocię? – spytałem niedowierzającym tonem. Boże, jakim ja byłem durniem. Kobieta nigdy nie powinna mnie widzieć w takim stroju, to było uwłaczające, i to jeszcze gorsze, niż kiedy pojawiłem się tak przed Taikim po raz pierwszym. Od razu poczułem, jak moje policzki pokryły się brzydką, intensywną czerwienią. Jak ja teraz spojrzę kobiecie w oczy?
- Nic się takiego nie stało, przecież ona wie, że jesteśmy razem – powiedział rozbawiony i rozczulony Taiki, całując mnie w czoło.
- Jak to się nic się nie stało? Nie powinna zobaczyć mnie w takim stroju, co innego, kiedy ty mnie w czymś takim widzisz, a kiedy widzi mnie ktoś inny, przecież wyglądam w tym strasznie – wymamrotałem, czując się straszne zażenowanie. Czy ja zawsze muszę robić z siebie głupka przed innymi?
- Wyglądasz bardzo uroczo i nie przejmuj się, ona pewnie nawet nie zauważyła, jak byłeś ubrany – powiedział uspokajająco i poczochrał mnie po włosach.
- Na pewno rzuciłem się jej w oczy, wyglądam...
- Pięknie, i nie waż mi się myśleć inaczej – powiedział tonem kończącym dyskusje. Oczywiście, nie miałem innego wyboru, jak tylko zamilknąć, bo zgodzić się z nim nie zamierzałem. Miałem oczy, miałem lustro i widziałem, jak wyglądam. A to, że mu się taki podobałem... cóż, każdy miał swój gust, w to nie wątpiłem, ale to nie sprawi, że zacznę siebie postrzegać lepiej. Po prostu nie dało się mnie postrzegać lepiej. – Ubierzmy się i zejdźmy na dół, by ciocia się nie gniewała.
Pokiwałem głową i, nadal brzydko zarumieniony, w milczeniu zabrałem się za przebranie w coś bardziej normalnego. Rany, jak mogłem tak po prostu zejść na dół jedynie w samej koszuli? Byłem zaspany, owszem, ale to mnie nie usprawiedliwiało, powinienem myśleć i już wcześniej się ubrać... Po prostu chciałem znaleźć Taiki’ego znowu się obudziłem bez niego u boku i przestraszyłem się, że gdzieś poszedł beze mnie. Czemu mnie zwyczajnie nie obudził? Przyszedłem tu, aby spędzić z nim czas, chciałem z tego wyciągnąć jak najwięcej, a nie tak po prostu spać. Spać to ja mogłem w domu. Poza tym, niepokoiła mnie jeszcze jedna sprawa... czemu tak długo ostatnio spałem? Zwykle nie potrzebowałem wielu godzin snu, by czuć się dobrze, zwykle to ja budziłem się przed moim chłopakiem.
Wygładziłem ostrożnie swój ciepły sweterek i lekko poprawiłem włosy. Nie za wiele w moim wyglądzie to zmieniło, zrobiłem to bardziej po to, aby uspokoić siebie, ale... to chyba również mi nie pomogło. Kiedy tylko wspominałem tą sytuację, rumieniec na moich policzkach tylko się pogarszał. Jestem skończonym idiotą i durniem, żeby paradować po obcym domu jedynie w samej koszuli... no, może nie samej, bieliznę także na sobie miałem, jak i sama koszula zakrywała wystarczająco dużo, ale i tak czułem się okropnie.
- Nie chcę schodzić na dół – wymamrotałem cichutko, czując nadal straszne upokorzenie. Może w końcu powinienem przynieść do domu jakąś własną piżamę, a nie ciągle podbierać chłopakowi koszule.
- Za bardzo się przejmujesz, wszystko jest w porządku, ciocia jest troszeczkę przyzwyczajona do tego typu widoków – powiedział, chcąc mnie uspokoić, ale ja... nie poczułem się ani trochę lepiej.
Co, jeżeli jego ciocia po weźmie mnie za kolejnego ze zwykłych kochanków swojego siostrzeńca? Albo może faktycznie tylko tym dla niego jestem...? Nie, powinienem przestać, nie mam żadnego powodu, aby tak myśleć. No dobrze, może troszeczkę mam, w końcu przede mną było jeszcze wiele innych osób, o wiele lepszych ode mnie, ale to tylko mnie wyznał miłość. Znaczy, chyba, Nadia, jak i jego własny przyjaciel, Brad, twierdzili, że wyznawał ją każdemu, kto za długo odmawiał mu stosunku, ale nie mogłem im za bardzo ufać. Znaczy, potrafiłem zrozumieć motywy dziewczyny, nadal była zrozpaczona po śmierci brata i obwiniała Taiki’ego o jego śmierć, możliwe, że po prostu nie chciała, aby podobna tragedia się powtórzyła i dlatego tak bardzo chciała mnie zniechęcić do tej znajomości, ale Brad? Jego motywów nie potrafiłem zrozumieć, w przeciwieństwie do Taiki’ego, ale on uparcie nie chciał mi nic powiedzieć.
Rany, jakim cudem moje myśli potrafią tak szybko zmienić kierunek? Najpierw myślałem o wstydzie i jakim to idiotą jestem, żeby pokazać się cioci mojego chłopaka w jego koszuli, a zaraz zacząłem myśleć o tym, czy Taiki mnie kocha. To było normalne? Nie byłem pewien, nie wyglądało to na coś normalnego, więc chyba powinienem nad tym popracować, szkoda tylko, że nie wiedziałem, jak miałbym to zrobić.
Westchnąłem cichutko i pokiwałem głową, nie mając za bardzo innego wyjścia, jak tylko się zgodzić na zejście na dół. Odgoniłem od siebie wszelkie złe myśli, które nawet nie wiem, kiedy i dlaczego się pojawiły, i delikatnie się uśmiechnąłem. Kochał mnie i nic tego zmieni, sam mi to mówił, a ja musiałem w to uwierzyć. Zresztą, nie miałem żadnego powodu, aby mu nie wierzyć, w końcu do tej pory ani razu mnie nie okłamał i miałem nadzieję, że tak pozostanie jak najdłużej.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz