niedziela, 14 lutego 2021

Od Soreya CD Mikleo

Zmarszczyłem delikatnie brwi, nie rozumiejąc jego słów. Czym niby miałbym być zmęczony? Spaniem? W końcu, tylko to robiłem od rana aż do późnego ranka. Później jedynie bawiliśmy się z Yukim, co tym bardziej nie było męczące, więc jego komentarz był dla mnie tym bardziej niezrozumiały. 
- Czym niby miałbym się zmęczyć? Nie rozumiem – przyznałem, chwytając delikatnie jeden z jego kosmyków i zacząłem okręcać go sobie wokół palca. Mimo, że minęło już kilka dobrych tygodni, od kiedy jego włosy zostały skrócone, dopiero teraz zacząłem powoli się przyzwyczajać do ich długości. Nie, żeby mój mąż wyglądał w nich gorzej, po prostu odrobinkę tęskniłem za chociażby robieniem mu cudownych fryzur, do których jego włosy były stworzone. Cóż, teraz przynajmniej będzie cały czas chodził w rozpuszczonych włosach, co mnie się już bardzo spodobało. Jak dla mnie w takich wyglądał najcudowniej. 
- Robiłeś w końcu dzisiaj wiele ciężkich rzeczy – wymruczał, okładając prezent od królowej na bok i siadając na moich kolanach okrakiem, kładąc swoje dłonie na moich ramionach. Patrzyłem na niego zaskoczony, naprawdę nie mając pojęcia, o czym on gada. – Tylko sobie żartuję – dodał, delikatnie całując mnie w czubek nosa. No w sumie... to miało sens, mój mąż uwielbiał się ze mną droczyć zdecydowanie zbyt często. 
- Wybacz, zbyt bardzo skupiłem się na tym, jak będziesz wyglądał w tej cudownej sukience – wymruczałem, przenosząc dłonie na jego biodra i łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. – A poza tym, czym miałbym się jeszcze bardziej zmęczyć, skoro się tylko dla mnie przebierzesz, czyż nie? – wymruczałem mu po chwili wprost do ucha, po czym delikatnie podgryzłem jego płatek. Jak na ten moment nie wspominałem nic o seksie, mówiłem tylko o krótkiej demonstracji. Albo trochę dłuższej, to będzie zależało tylko i wyłącznie od mojego męża. 
Nie widząc żadnych przeciwności podniosłem się z łóżka, trochę mocniej chwytając mojego męża, by przypadkiem go nie upuścić. Na szczęście Mikleo również o tym pomyślał, bo oplótł swoje nogi wokół mojego pasa. Nadal czułem się dziwnie z faktem, że ktoś taki jak Alisha i Lailah wiedzą o moich upodobaniach. W końcu, są to moje osobiste preferencje, wolałbym, by nie wiedział o nich nikt poza mną i moim mężem. W końcu, są to nasze prywatne sprawy, nikt inny o nich nie musi wiedzieć. Cóż, teraz jednak świadome moich upodobań są już dwie osoby i raczej lepiej byłoby, gdyby już nikt więcej nie musiał o tym wiedzieć. 
Podszedłem do drzwi i przekręciłem kucz w drzwiach, nadal jedną dłonią trzymając swojego męża. Nie był to dla mnie żaden wyczyn, zwłaszcza, że mój mąż specjalnie ciężki nie był. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Mikleo naprawdę powinien przytyć, albo raczej wrócić do swojej dawnej wagi, sprzed tej całej wyprawy na oczyszczanie smoka oraz całego bałaganu spowodowanego przez Aleksandra oraz Rachel. 
Położyłem z powrotem mojego małego aniołka na łóżku, po czym sam wygodnie rozsiadłem się w fotelu, czekając na małe przedstawienie. W końcu, nikt nie powiedział, że musimy się spieszyć, wszystko może dziać się powoli, ja tam z chęcią nacieszę swoje oczy. Mikleo spojrzał z lekkim niedowierzaniem to na mnie, to na sukienkę spoczywającą na łóżku. Swoją drogą, Alishi nie było szkoda tak wspaniałej sukni? Bez problemu mogłaby się nadać na jakiś bal czy coś w tym rodzaju, w końcu my będziemy korzystać z niej w tylko jednym celu, i to jeszcze nie wiadomo, jak często. I w jakim stanie będzie ta suknia po kilku miesiącach przebytych w plecaku. I ile ona będzie miejsca zajmować... rany, chyba myślami zaczynam za bardzo wybiegać w przyszłość. Powinienem się skupić na tym, co jest tu i teraz, czyli na tym, jak mój cudowny anioł się rozbiera... albo przynajmniej zaraz będzie. 
- Czyli mi nie pomożesz? – spytał, przyglądając mi się z wyczekiwaniem. 
- Przecież jesteś dużym chłopcem, dasz sobie świetnie radę – odpowiedziałem, uśmiechając się do niego zawadiacko. Oczywiście, w razie jakichkolwiek problemów pomogę mu, ale jak na razie nie widzę takiej konieczności. 
Mój mąż westchnął cichutko, ale finalnie zaczął spełniać moją prośbę. Swoje dotychczasowe ubrania zaczął ściągać z siebie bez pośpiechu, powoli ukazując każdy centymetr swojego ciała. Miałem lekkie wrażenie, że podczas robienia tego Mikleo był nieco zawstydzony, co przecież było raczej niemożliwe. W końcu, czego miałby się wstydzić? I to jeszcze przede mną. Przecież tyle razy widziałem go bez ubrań, raczej przede mną nie ma nic do ukrycia. Małe problemy pojawiły się dopiero przy zakładaniu sukni, dlatego dopiero wtedy wstałem z fotela, by pomóc mu z tymi wszystkimi falbankami. Przyznam, zrobiłem to z lekką niechęcią, w końcu z fotela miałem doskonały widok, ale nie mogłem go zostawić z tym samego. 
- Jest chyba trochę za duża – powiedział Mikleo, kiedy pomogłem mu zapiąć ubranie. Rzeczywiście, wydawało mi się, że powinna przylegać ściśle do jego ciała, a tak nie było. Cóż, nie była to jakaś duża różnica w wyglądzie, chociaż pewnie mogło to być lekko niewygodne. 
- Takie suknie raczej szyje się na wymiary – powiedziałem, delikatnie chwytając go za dłoń i odwracając go w swoją stronę. 
- Wcześniej Lailah mnie mierzyła, by zdobyć dobrą suknię ślubną – odparł, a jego wypowiedź wszystko mi rozjaśniła. Przyznam, zaczyna mnie niepokoić relacja pomiędzy nią a królową. 
- A więc to tylko dowodzi temu, że schudłeś – wywnioskowałem, marszcząc brwi z niezadowolenia. Założyłem jeden z jego kosmyków za ucho i delikatnie odgarnąłem grzywkę z jego czoła. – Ale i tak  wyglądasz cudownie – wymruczałem, całując delikatnie jego dłoń. Przyznam, trochę szkoda było mi ją zdejmować, zwłaszcza, że trochę się natrudziliśmy, aby ją założyć. Chyba nawet było troszeczkę trudniej niż w przypadku sukni ślubnej, bo z nią poradził sobie sam. Cóż, może nie będziemy musieli jej zdejmować, albo przynajmniej nie tak szybko. W końcu, mamy bardzo dużo czasu i nigdzie się nie spieszymy.

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz