wtorek, 23 lutego 2021

Od Taiki CD Shōyō

 Byłem naprawdę wściekły, Karotka jeszcze nigdy nie wyprowadzał mnie z równowagi i jeszcze te głupie słowa kim jestem, by decydować o śmierci, a kim do cholery był jego ojciec, by siedmioletniemu chłopcu odebrać rodziców i brata to było w porządku? On mógł decydować tak? Do cholery jak głupi jest ten dzieciak, chyba błędem było kiedykolwiek wiązać się z synem mordercy, wiedziałem to od początku, gdy w to wchodziłem a teraz mam za swoje. Jego ojciec był mordercą, ale to teraz ja jestem tym złym, bo pragnąłem zemsty, mogłem mu nie mówić o tym, co myślę, może przynajmniej wtedy zachowałby się inaczej. Myśląc, że współczuję mu śmierci ojca, ale nie współczuję, cieszę się, że nie żyje i zdania nie zmienię w tym wszystkim szkoda mi tylko Karotki to jedyna istota, której współczuję tego, co się stało.
Wzdychając cicho, zrobiłem sobie herbatę, aby odrobinę się uspokoić. Potrzebując trochę spokoju, aby sobie to wszystko przemyśleć, teraz na szali ważą się losy naszego związku i jak na razie cudownie to wszystko zawaliłem, odrobię, za dużo mówiąc i zbyt impulsywnie działając. Ostatnio zrobiłem się nieco agresywniejszy a wszystko to wina braku spokoju i zbyt długiego braku stosunków, może to i głupie może nie ale to właśnie sex pomagał mi radzić sobie z niejednym problemem, może to właśnie dlatego zmieniałem partnerów, by zawsze mieć to, czego mi potrzeba? Czy to oznacza, że wiązanie się z jednym chłopakiem czy też dziewczyną w moim wypadku może nie wypalić? Ach za dużo myślę o sobie, muszę skupić się na Karotce, to on jest teraz najważniejszy.
- Jestem naprawdę okropnym człowiekiem - Dopijając herbatę, uspokoiłem się na tyle, by móc znów spróbować porozmawiać z moim chłopakiem, tym razem miałem zamiar zrobić to zdecydowanie spokojniej i w sposób bardziej dyplomatyczny aby nie skrzywdzić jeszcze bardziej osoby, którą kocham. - Weź się w garść - Mówiąc do siebie, wstałem z krzesła, odstawiając kubek do zlewu, dwa wdechy i mogę znów spróbować z nim porozmawiać o ile i tym razem nie będzie mnie denerwował tymi swoimi głupimi zdaniami, które doprowadzają mnie do białej gorączki, jeszcze trochę a naprawdę z nim nie wytrzymam, pomagam mu, narażam się, a on, zamiast wziąć się w garść. Rozpacza nad rozlanym mlekiem to cecha lub wada, której nie posiadają smoki. Zabijają, gdy czują zagrożenie. Zabijają, gdy pragną zemsty. Zabijają, bo tak trzeba i nigdy tego nie żałują, gdybym wszystko brał do siebie jak mój chłopak, po śmierci tego zakochanego młodziaka już dawno powinienem był się zabić, jestem jednak zimno skórny i takie rzeczy w ogóle mnie nie ruszają, dopóki nie dotyczy to mojej rodziny.
Z trochę innym nastawieniem skierowałem się do pokoju, aby porozmawiać z moim chłopakiem. Mają nadzieję, że tym razem się jakoś dogadamy, jesteśmy dorosłymi ludźmi, nie możemy przed tym uciekać.
- Karota chyba musimy poważnie.. - Zacząłem, wchodząc do pokoju, gdzie jak się po chwili okazało, nie było mojego chłopaka, co przyznam, lekko mnie zaskoczyło, myślałem nawet, że jest jeszcze w toalecie, widząc jednak kartkę znajdującą się na łóżku, wszystko zrozumiałem, on uciekł, tak po prostu uciekł, to był najgłupszy pomysł, na jaki mógł tylko wpaść. - - I nici z dojrzałego zachowania, tak mógł tylko zachować się głupi dzieciak - Nie kryjąc zawodu, położyłem kartkę na biurku, ciężko przy tym wzdychając, przyszedł tu, bym mu pomógł, wciągnął mnie w to wszystko a teraz gdy pali się mu grunt pod nogami. Ucieka dojrzałe naprawdę dojrzałe, jeśli on naprawdę myśli, że w ten sposób mi pomoże, to tracę w niego całkowicie wiarę, właśnie zaszkodził i sobie i mi cudownie jeszcze coś ma zamiar wyprowadzić mnie z równowagi?
Poirytowany trzasnąłem drzwiami z pokoju, schodząc na dół, gdzie jak się później okazało stała moja ciotka, była dziś wyjątkowo smutna zupełnie jak nie ona na pewno się coś stało, a może po prostu jej książę z bajki się nie zjawił? Oj jakie to przykre.
- Coś się stało? - Spytałem z grzeczności, chociaż wcale mnie to nie obchodziło, powoli mam już dość i tej kobiety i tego domu i tego miasta jeszcze trochę a rzucę to wszystko i nikt ani nic mnie już nie znajdzie.
- Możliwe, że mamy problem - Gdy to powiedziała, zmarszczyłem brwi, co jeszcze do cholery jasnej mi powie? Mało już głupot narobiła? Czym jeszcze chce mnie zaskoczyć?
- Jaki problem? - Byłem na granicy, jeszcze chwila a mnie zaraz poskręca a wtedy już nikt ani nic nie stanie mi na drodze tak wściekaj bestii, nikt nie powinien prowokować.
- Prawdopodobnie jestem w ciąży - Po tych słowach świat mi się zawalił, że co? W ciąży? I to jeszcze z tym bydlakiem? Co za wstyd.
- To nie mój problem, tylko twój, nie obchodzi mnie ten bachor, radź sobie sama - Z widoczną obojętnością wypisaną na twarzy wyminąłem zaskoczoną kobitę, kierując się do wyjścia z domu, musząc odnaleźć te głupie dziecko, które na pewno ściągnie na nas jakieś nieszczęść.
- Tak mnie, z tym zostawisz? - Słysząc głos ciotki, odwróciłem się w jej stronę, patrząc na nią przez chwilę w milczeniu.
- Oczywiście, to ty zrobiłaś sobie dzieciaka, mało tego z kim zrobiłaś, rzygać mi się chce, gdy myślę, kto będzie ojcem tego szczeniaka - Warknąłem, otwierając drzwi z domu. - Nie licz na mnie, nie będę udawał, że mi przykro - Po tych słowach wyszedłem z domu, zamykając za sobą drzwi, ruszając na poszukiwanie tego głupiego liska, który powinien zdecydowanie zacząć używać mózgu, nie ma już pięciu lat, aby uciekać przed problemami, to tak nie działa czas w końcu wydorośleć, no i masz ci los niby tak mądry a głupi jednocześnie co za pech..

<Karotka? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz