poniedziałek, 22 lutego 2021

Od Shōyō CD Taiki

 Wpatrywałem się w jego twarz, powoli przyswajając do siebie to, co powiedział. „Gdybyś ty tego nie zrobił, ja bym to zrobił”, co to w ogóle miało znaczyć? Przecież obiecał mi, że tego by nie zrobił, nigdy, więc to znaczyło, że miał złamać tę obietnicę? Rozumiem, że za nim nie przepadał, że wręcz go nienawidził, i miał to do tego pełne prawo. Mój tata przyczynił się do śmierci jego rodziców, to rana, która nigdy się nie zabliźni, ale to nie daje mu to prawa kogokolwiek zabijać. 
- Obiecałeś mi, że tego nie zrobisz – powiedziałem cichutko, parząc na niego z uwagą. 
- I przecież nie zrobiłem - wzruszył ramionami, jakby to nie było nic niezwykłego. 
- Ale byś to zrobił – zauważyłem, marszcząc brwi. Nie za kogoś takiego go miałem. 
- Oczywiście, że bym to zrobił. Facet zabrał mi rodziców i mam go za to wielbić? Dobrze, że zginął, cieszy mnie jego śmierć – z każdym jego słowem czułem się coraz to gorzej oraz miałem wrażenie, że denerwuje się na niego coraz to bardziej. Zachowuje się tak, jakby nie widział w tym absolutnie żadnego problemu, a problem był, i to dość spory. 
- Więc cieszysz się, że zostałem mordercą – powiedziałem cicho, spuszczając wzrok i zaciskając dłonie w pięści. Zrobiłem coś potwornego i jeszcze się z tego cieszy? Potrzebowałem od niego odrobiny wsparcia, a zamiast tego co dostaję? No dobrze, to też jest wsparcie, ale ono tylko sprawiało, że czułem się gorzej. Miałem się niby cieszyć, że kogoś zabiłem? Takie straszne czyny zasługują na potępienie, nie na aprobatę. 
- Przestań w końcu to robić – usłyszałem jego ostry głos, na który aż uniosłem z powrotem wzrok, lekko przestraszony jego tonu. Co robić? Ja nic nie robię, czego on ode mnie chce? – Ciągle przeinaczasz moje słowa, ciągle zapierasz się, że jesteś taki, jak twój ojciec, co nie jest prawdą, otwórz w końcu oczy. To zaczyna się robić irytujące. 
Irytujące. Więc za takiego uważa mnie i mój problem. Niepotrzebnie mu się narzucałem i niepotrzebnie tu przychodziłem. Tylko naraziłem go na większe niebezpieczeństwo, ale może chociaż to uda mi się naprawić. Przyznam, jego słowa mnie zabolały, ale... cóż, chyba lepsze to, niż kłamstwo. Zagryzłem nerwowo wargę, jeszcze przez moment wsłuchując się w jego słowa odbijające się echem w mojej głowie. 
- Kim ty tak właściwie jesteś, by decydować o czyimś życiu lub śmierci, co? – syknąłem ostrzej niż z początku myślałem, ale naprawdę mnie tym zdenerwował. – Jesteś dorosły, a zachowujesz się jak dzieciak. Stało się coś strasznego, a podchodzisz do tego wszystkiego trywialnie, dorośnij w końcu – warknąłem, czując dziwne ciepło przepływające przez całe moje ciało. W sumie, podobnie czułem się wczoraj, tuż po tym, kiedy się ocknąłem w lesie... nie, nie, nie, nie mogłem teraz wybuchnąć, nie mogłem go zranić. 
Trudno było mi stwierdzić, jakie emocje pojawiły się  na jego twarzy, ponieważ nawet nie zdążyłem mu się dobrze przyjrzeć. Przyznam, że nawet troszkę się bałem, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że mogłem go zranić. Czując cisnące się do moich oczu łzy odwróciłem od niego  i zabrałem swoje ubrania, po czym wyszedłem z jego pokoju i zamknąłem się w łazience. Nie chciałem zakładać ich z powrotem, miałem wrażenie, że nadal śmierdziały spalonym mięsem, ale nie miałem za bardzo wyjścia, nie będę przecież przez cały dzień paradować w jego koszuli. Kiedy tylko znalazłem się sam, od razu przemyłem twarz chłodną wodą, nie chcąc się ponownie rozpłakać. Już wystarczająco wczoraj przelałem łez, poza tym, płacz niepotrzebnie zabierał energię, której mam nie za dużo, a potrzebowałem jej dużo. Naprawdę niepotrzebnie tutaj przychodziłem, narażam go na niebezpieczeństwo nie tylko przez wciąganie go w swoją zbrodnię, to jeszcze przez samą swoją obecność. Zresztą, chyba i on zaczyna być mną zmęczony. Irytujący, taki się dla niego stałem. Może to i lepiej, nie będzie miał żalu, jeśli zniknę, bo co innego mam zrobić, zostać tu? To wykluczone, narażam wszystkich tutaj obecnych, to oczywiste, że musiałem zniknąć. Tak będzie najlepiej dla wszystkich, a zwłaszcza dla Taiki’ego.
Usłyszałem, jak chłopak wychodzi z pokoju i staje przed drzwiami do łazienki. Wejdzie tu? Zapuka? Stałem poddenerwowany, czekając na jego ruch, ale finalnie mój chłopak zszedł na dół. Zdenerwowałem go tymi słowami? Na pewno, zachowałem się jak dupek, oczywiste, że teraz jest na mnie zły. 
Poczekałem, jak chłopak zejdzie na dół i dopiero wtedy się przebrałem w swoje wczorajsze ubrania i wyszedłem cichutko z łazienki, wracając do jego pokoju. Tam, dokładnie zamknąłem za sobą drzwi i odłożyłem na komodę i rozejrzałem się w poszukiwaniu jakiejkolwiek kartki. Nie mogłem tak po prostu wyjść bez słowa, to byłoby niegrzeczne, chyba. Podszedłem do biurka i z lekką niechęcią, czując się źle, zacząłem przeszukiwać szuflady. Nie powinno grzebać się w cudzych rzeczach, ale... ja tylko czegoś szukam, a nie grzebię w jego rzeczach, bo chcę się czegoś dowiedzieć. W takim razie, to nic takiego, prawda? W końcu moim oczom ukazała się jakaś czysta kartka, a do tego pióro i atrament. Od razu wyjąłem te rzeczy na blat, odkręciłem pojemniczek z tuszem, umaczałem pióro i... zastanowiłem się na momencik nad słowami, które chciałem napisać, w końcu za dużo miejsca nie miałem. Po kilku chwilach na kartce znalazło się kilka prostych, ale szczerych słów: „Przepraszam za wszystko”.  Położyłem kartkę na łóżku, czyli w miejscu chyba najbardziej takim widocznym, po czym starałem się wytypować lokalizację Taiki’ego; chłopak był na dole, chyba krzątał się w kuchni, czyli zejście po buty i kurtkę odpadało. Pewnie by mnie powstrzymywał, czy coś w tym stylu, a to jest jedyne bezpieczne rozwiązanie, dla wszystkich. Poza tym, po co mi kurtka, skoro moja lisia forma posiada takie ciepłe, przyjemne futro?
Podszedłem do okna i cicho je otworzyłem. Już nie raz uciekałem przez okno, więc to nie będzie takie trudne. Może odrobinkę bolesne dla moich stóp bez butów, ale to tylko chwilowe, dam radę. Nim wyszedłem i zamknąłem okno, pozostawiłem w pokoju iluzję swojego zapachu, która zniknie, gdy tylko Taiki otworzy drzwi. To powinno dać mi trochę czasu i oszukać zmysły zarówno mojego chłopaka, jak i będących na dole zwierząt. 

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz