sobota, 18 czerwca 2022

Od Mikleo CD Soreya

Chwytając delikatnie jego dłoń, spojrzałem mu prosto w oczy, cicho wzdychając, słysząc jego pytanie, bo ile jeszcze razy mogę powtarzać jedno i to samo, nie chcę, aby odchodził, nie chce, aby zostawiał mnie i dzieci, nie mogę bez niego żyć, tak jak on nie może żyć beze mnie, po co więc rozdzielać dwie połówki, które rozdzielone nigdy nie powinny być.
- Ile jeszcze razy chcesz usłyszeć ode mnie, że nie chce, abyś mnie opuszczał? Ile jeszcze mam ci mówić, że cię kocham i chcę trwać przy tobie do końca dni, ile jeszcze razy mam wspomnieć, że dzieci cię potrzebują, a ja nie dam sobie sam rad? Co jeszcze mam powiedzieć, abyś więcej nie zadawał takich pytań? - Spytałem, naprawdę nie wiedzą jak miałem mu zakomunikować to wszystko bardziej dosadnie, aby już nigdy o to nie pytał. Ciągle i prawie na każdym kroku mu to mówię, dlaczego więc wciąż o to pyta? Sam nie wiem, czasem po prostu go nie pojmuję.
- Ja po prostu nie potrafię w to wierzyć, jak możesz być z kimś takim jak ja, skrzywdziłem cię i doprowadziłem prawie do twojej śmierci, jak możesz mi to wszystko wybaczyć? - Spytał, patrząc prosto w może oczy, nim przytuliłem się do niego.
- To proste kocham cię i wiem, że ty kochasz mnie, oboje nie potrafimy bez siebie żyć, więc to tłumaczy chyba nam wszystko, dla tego pros przestań już o to pytać i połóż się obok mnie - Wyjaśniłem, jednocześnie prosząc, naprawdę mając już dość dzisiejszego dnia, byłem zmęczony i chciałem odpocząć, jutro znów rozpocznie się nowy dzień, opieka nad dziećmi, sprzątanie gotowanie i ogródek, dziś mama od Emmy przynosząc nam świeże warzywa, zainspirowała mnie do zajęcia się naszym ogródkiem, trochę wyplewić, trochę pograbić, zasadzić warzywa i owoce woda, słońce szczypta nawozu i ani się nie obejrzymy, a już będziemy mieli własny ogródek pełen owoców i warzyw.
Mój mąż nie dyskutując już, położył się grzecznie obok mnie, bez zbędnych słów lub nie daj Bóg pytań, przytulił się do mnie, zamykając oczy i tak właśnie zakończył się dzień, który miałem nadzieje, zakończy niepewność narastającą w sercu mojego męża.

Dnia następnego o świcie wstałem z łóżka, sprawdzając cicho, czy dzieci śpią, na moje szczęście spały a ja miałem czas, aby troszeczkę posprzątać w domu, przygotowując wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy do ogródka, w międzyczasie obudziła się Misaki, którą nakarmiłem, a i chwile później pojawił się Yuki, który słysząc mój pomysł o ogródku z warzywami i owocami, zdeklarował się do pomocy i tak nim słońce za bardzo zaczęło grzać, przygotowaliśmy nasz własny warzywnik, do którego wypadałoby coś posadzić, najpierw jednak musiałem po nasiona wysłać męża to jednak później po śniadaniu, gdy będzie już w stanie.
Jak na dwie godziny pracy w ogrodzie udało nam się zrobić naprawdę dużo, oczywiście jeszcze dużo przed nami, ale i z tym sobie poradzimy, Yuki bardzo jest chętny do pomocy, a i Sorey pewnie będzie chciał pomóc, tyle ile będzie mógł.
Wracając do domu, wysłałem chłopca do łazienki. Chcąc, aby się umysł, gdy ja wraz z Misaki przygotowaliśmy śniadanie i kawę dla taty, który wstał chwile później.
- Tato, tato musimy iść na zakupy - Zawołał Yuki, gdy tylko dostrzegł znajdujące się w kuchni Soreya.
- Na zakupy? Ale po co? - Dopytał, zaskoczony dopiero co siadając przy stole.
- Yuki, spokojnie jeszcze zdążymy - Uspokoiłem chłopca, patrząc na niego z rozbawieni.
- Ale ja chce już, chce już sadzić nasiona - Zawołał, nie wdrążając w to wszystko swojego taty.
- Nasiona? Yuki, co masz na myśli? - Sorey uniósł jedną brew, wciąż niczego nie pojmując.
- Razem z mamą przygotowujemy grządki do sadzenia warzyw i owoców - Wytłumaczył, co chyba lekko go zaskoczyło, bo spojrzał na mnie z widocznym zdumieniem na twarzy.
- To prawda? - Dopytał, tak jakby nie do końca wierzył chłopcu.
- Tak, jestem w domu prawie cały czas, dlatego mogę zająć się ogrodem, warzywa są droższe, a z własnego ogrodu będę nie tylko tańsze, ale i zdecydowanie smaczniejsze - Wyjaśniłem, uśmiechając się do męża, robiąc to przede wszystkim dla niego i małej, bo z miłości czasem warto się dla innych poświęcić.

<Pasterzyu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz