Słowa męża nie za bardzo mnie pocieszyły, jeśli on nad sobą nie panuje, ja muszę naprawdę uważać, co mówię, a nawet co myślę, by jego złe odbicie nie miało powodu do złości na mnie, raz już to przeżyłem i nie wspominam tego najlepiej wolę kolejny raz tego nie przeżyć, tamten czas był najgorszym czasem mojego życia.
- Będzie dobrze, na pewno sobie poradzisz, raz, a nawet dwa już pokonałeś złość w sobie, możesz zrobić to ponownie - Ze spokojem mówiłem do niego, nie chcąc przypadkiem zdenerwować go, doskonale wiedząc, jak mogłoby się to zakończyć.
- Nie byłbym tego taki pewien - Westchnął zmartwiony, wychodząc z pokoju córki, która w końcu się uspokoiła, idąc spać, z tego faktu zdecydowanie bardzo się cieszyłem, niech śpi, nie widząc tego, czego zobaczyć naprawdę nie powinna.
Wychodząc z pokoju dziecka, zamknąłem za sobą drzwi, schodząc po schodach w dół, gdzie na kanapie siedział mój mąż, wpatrując się w tępo w okno, tak jakby czegoś szukał za nim, tylko czego? Sam nie wiem.
- Sorey? - Zacząłem spokojnie, nie chcąc, w jakim jest teraz stanie, nie chciałem go denerwować, dlatego musiałem wyczuć grunt, po którym stąpam, by nie okazało się, że lud pod moimi nogami zaraz się zapadnie.
Mój mąż bez słowa odwrócił głowę w moją stronę, wyglądając normalnie, co prawda był zmartwiony, ale to wciąż on ten sam człowiek, którego pokochałem.
- Przepraszam - Odezwałem się w końcu, pozbywając się lęku, który odczuwałem, boją się jego drugiego oblicza.
- Za co mnie przepraszasz? - Spytał, zdumiony najwidoczniej nie widząc tego, co ja widzę, jak zawsze staje się zły, bo ja zrobię coś źle to smutne i naprawdę dołujące, co ze mnie za mną, a co za anioł dziadek miał racje, wychodząc z azylu, narobię więcej złego niż dobrego i wszystko to właśnie się sprawdza, jestem beznadziejny..
- Za to, że przeze mnie dzieje się z tobą to, co się dzieje - Wyjaśniłem, odczuwając potężne poczucie winy z powodu tego, co się stało, a wystarczyło tylko posłuchać męża, wtedy wszystko byłoby prostsze i mniej skomplikowane niż staje się teraz. I do tego, to co się dzieje z moim mężem, jest męczące dla niego samego i straszne dla mnie, w każdej chwili może wybuchnąć, a wtedy oberwie się nie komu innemu tylko mnie.
- Nie przepraszaj, nic się nie stało - Wyjaśnił, patrząc ze spokojem w moje oczy.
- Ale.. - Zacząłem, chcąc jednak poruszyć ten temat, który mimo wszystko gdzieś tam mnie bolał, jednocześnie przerażając.
- Nie chce o tym rozmawiać - Mruknął, nie dając mi dokończyć tematu, nie chcąc nawet go rozwinąć. A nie bardzo chcąc go denerwować, kiwnąłem posłusznie głową, kończąc temat, który tak bardzo drażnił mojego męża.
- Dobrze, chciałbyś coś zjeść? - Zmieniłem temat, tak jak sobie tego życzył. Dając mu w tej sprawie święty spokój.
- Nie - Odpowiedział, odwracając głowę, znów wpatrując się w okno.
- Na pewno? - Dopytałem, chcąc być pewnym, doskonale wiedząc, że mój mąż czasem nie mówi mi tego, co powinien, powiedzieć udając, że nie jest głodnym, a później mimo wszystko okazuje się coś innego, a to ponoć ja jestem skomplikowany.
- Powiedziałem, że nie chce - Jego głos się zmienił, a po moim ciele przebiegł dreszcz przerażenia, chyba przypadkiem go zdenerwowałem, wybudzając tę złą wersję.
- Przepraszam - Poczułem chęć przeproszenia do za moje zachowanie, nawet jeśli nie zrobiłem niczego złego i tak wolałem przeprosić.
- Chodź do mnie - Wyciągnął w moją stronę rękę, niepewnie wykonałem jego polecenie, siadając posłusznie na kolanach męża, dając się mu przytulić do siebie.
- Przepraszam, nie powinienem tak reagować, ale gdybyś mnie nie denerwował, wszystko byłoby dobrze - Wyznał, bawiąc się moimi długimi rozpuszczonymi włosami.
- To ja przepraszam, postaram się już cię nie denerwować - Obiecałem, przytulając się delikatnie do niego, starając się swoją obecnością trochę go uspokoić o ile to w ogóle możliwe, oby tylko jego przemiana nie przyniosła nieszczęścia, ja to ja, jakoś przeżyje upokorzenie czy gorsze rzeczy ze strony męża, ale dzieci? Ich nie pozwoliłbym mu skrzywdzić, bez względu na to, jak bardzo by mi się za to oberwało.
Dla naszych dzieci jestem w stanie znieść wszystko nawet śmierć..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz