- To doskonały pomysł - Wyznałem, po wysłuchaniu słów męża, było ciepło, a praca na pełnym słońcu na pewno nagrzeje nasze ciała, woda będzie więc doskonałym lekarstwem na gorąc panującą dokoła. Najpierw jednak musieliśmy spokojnie zająć się tym, co było dla nas najistotniejsze, oczywiście miałem na myśli ogród a bardziej sadzonki, które musieliśmy skończyć sadzić przed pójściem nad jezioro, już niewiele nam zostało kilka roślin i gotowe.
- Mi też się podoba - Zawołał Yuki, podlewając posadzone już roślinki, które od dziś będziemy musieli dziennie kontrolować, aby wyrosły z nich piękne i zdrowe warzywa, jak i owoce.
- I gotowe - Zawołał zadowolony chłopiec, kiedy to podlewał ostatnią sadzące znajdującą się w ziemi. Nasz mały warzywnik wygląda naprawdę dobrze, a będzie wyglądał jeszcze lepiej, gdy pojawią się pierwsze warzywa a obok nich owoce, na samą myśl już mi ślinka cieknie. - Idziemy? - Dopytał chłopiec, stawiając konewkę do miejsca, z którego ją wziął, już nie mogąc się najwidoczniej doczekać pójścia nad jezioro.
- Tak, słońce możemy iść, tylko najpierw się przebierzmy - Poprosiłem, nie chcąc iść nad jezioro w brudnych od ziemi ubraniach i bez tego czasem ciężko wyprać mi ubrania.
Yuki nie miał nic przeciwko, jako pierwszemu biegnąc do pokoju się przebrać, a za nim z widocznym rozbawieniem na twarzy ruszyliśmy i my, bym mógł przebrać się ja i mała, która mimo wszystko się ubrudziła, tym jednak zajął się mój mąż, dając mi chwile spokoju na przebranie się w czyste ubrania.
Przebrany i gotowy nad jezioro spakowałem nam koszyk z jedzeniem w razie, gdyby ktoś zgłodniał i koc, by mieć gdzie usiąść, z takim asortymentem gotowi byliśmy iść nad jezioro, gdzie było zdecydowanie chłodniej i przyjemniej niż tu na pełnym słońcu.
Na szczęście jezioro z chłodną cudowną wodą nie było daleko. Dlatego, gdy tylko znaleźliśmy się na miejscu i ja i Yuki weszliśmy do wody, korzystając z jej darów, czując się jak ryby w wodzie, sam Sorey wszedł do wody z małą, by ta troszeczkę się w niej pobawiła, uroczy widok, gdy twoje maleńkie dziecko tak słodko próbuje pływać w wodzie. Jeszcze trochę i bez naszej pomocy będzie szalała w głębi wód tak jak teraz ja i jej starszy brat.
Zabawa nad wodą, odpoczynek na kocu i koszyk z jedzonkiem stworzył nam całkiem przyjemny dzień, po którym dzieciaki padły, nie mając siły nawet na mycie, to nic jutro się to nadrobi i tak kąpały się w jeziorze.
Mój mąż po położeniu Misaki do łóżka zakombinował mi, że idzie się umyć, na co kiwnąłem tylko głową, wychodząc przez okno na dach naszego domu, wpatrując się w gwiazdy z uśmiechem na ustach. Niebo mimo tego, że zdawało się czyste, wcale takie nie było, złość, smutek, ból, zawiść i kłamstwo rządziło światem, a to, co dobre powoli umierało, ludzie nie widzieli tego, bo nie oni mieli to widzieć, anioły zesłane na ziemie mające chronić ludzi przed złem dostrzegały to, a jednak nic nie mogły z tym zrobić, ludzie nie wierzą i nikt nie może ich do tego zmusić. Oby Misaki była tą, którą ma nawrócić ludzi, w innym wypadku w dalekiej przyszłości a może już nie aż tak dalekiej na świecie znów pojawi się zło wywołujące wojny i śmierć dobrych i złych ludzi.
- Miki co tu robisz? - Sorey który chyba mnie poszukiwał, znalazł się na dachu, stając obok mnie.
- Odpoczywam, lubię wsłuchiwać się w to, co mówi mi wiatr - Wyznałem, uśmiechając się do niego ciepło. - Dziękuje za dzisiejszy dzień, był naprawdę przyjemny, miło tak czasem spędzić dzień z całą rodziną - Dodałem po chwili, kładąc głowę na jego ramieniu, patrząc w gwiazdy, dostrzegając tę jedną spadającą, gdyby tylko naprawdę spełniała życzenia, chciałbym pokój na ziemi, bo tylko to potrzebne jest światu.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz