Zauważyłem, jak mój mąż wstał od stołu i skierował się do królewskich ogrodów. W pierwszym momencie chciałem pójść za nim, ale finalnie powstrzymałem się. Gdyby chciał, abym mu towarzyszył, dałby mi znać, a tak najwidoczniej potrzebował dla siebie troszkę czasu i odpoczynku. Mimo, że cały czas rozmawiałem z Alishą, gdzieś tam kątem oka obserwując swojego męża, czy aby nic mu się nie dzieje. Widziałem także, jak Arthur wykorzystuje chwilę, jak Mikleo jest sam, ale ponieważ że Miki nie sprawiał wrażenia, że potrzebuje mojego ratunku, to także się nie ruszałem. Zamierzałem podejść do Miki’ego dopiero, jak Arthur sobie pójdzie, ale wtedy ten wysłał mi wiadomość, że wraca do domu. Na siłę go tutaj trzymać nie chciałem, w ostatnich dniach wystarczająco popisałem się swoją siłą wobec niego.
Na weselu posiedziałem jeszcze jakieś cztery godziny, cały czas trzymając się Alishy. Pewnie posiedziałbym jeszcze trochę dłużej, ale większość gości była już troszkę podpita, a jak wiadomo, alkohol dodaje trochę odwagi. Byłem jedną z niewielu osób bez partnera przy sobie, tak więc miałem małe powodzenie i co chwila zaproszenie do tańca, zarówno ze strony mężczyzn jak i kobiet. Jedyne, z kim mogłem i chciałem zatańczyć, to panna młoda, z którą już to robiłem, oraz z moim mężem, ale ten wyszedł nim zdążyłem go zaprosić do tańca. Zmęczony ciągłym odmawianiem w końcu pożegnałem się z Alishą i wróciłem do domu, który najwidoczniej był pogrążony we śnie.
Najciszej jak tylko mogłem wszedłem po schodach i już chciałem wejść do sypialni, by się przebrać i położyć spać, ale wydawało się, że słyszałem jakiejś dźwięki z pokoju Misaki. Postanowiłem sprawdzić, czy wszystko u niej w porządku, dlatego delikatnie uchyliłem drzwi, zerkając do środka. Okazało się, że dziewczynka nie spała, tylko z łóżeczka próbowała dosięgnąć książkę, która leżała na szafce obok łóżka.
- Powinnaś raczej już spać, młoda damo – odezwałem się cicho, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi.
- Chcę bajkę – odpowiedziała, patrząc na mnie tym swoim rozczulającym spojrzeniem.
- O tej porze nie czyta się bajek, tylko śpi – powiedziałem, mimo wszystko biorąc książkę do rąk. – Dlatego to jest pierwszy i ostatni raz – dodałem, zapalając świeczkę. Na moje słowa Misaki zaśmiała się i zaklaskała w rączki.
I w ten sposób spędziłem kolejną godzinę na usypianiu jej. Przyznam, przez moment myślałem, ze prędzej ja usnę niż ona, ale jednak udało mi się. Wcześniej miałem jeszcze zamiar pójść do łazienki i na szybko się umyć, ale teraz czułem, że na bank usnąłbym w balii. Postanowiłem, że jak wstanę jutro rano, to wezmę porządniejszą kąpiel, a teraz przed snem przemyję tylko twarz oraz umyję zęby. Przebrany w piżamę usiadłem na brzegu łóżka i po chwili wahania ostrożnie przytuliłem się do Mikleo nie będąc pewien, czy powinienem to robić. Może mój mąż sobie tego nie życzył po tym wszystkim, co mu zrobiłem...? Kiedy Miki przebudził się na moment i przekręcił na bok, przodem do mnie, zamarłem, gotowy do odsunięcia się i dania mu przestrzeni, ten wtulił się w moje ciało, mrucząc coś cicho pod nosem. Wziąłem to za zielone światło i przytuliłem się do niego troszkę mocniej, wsuwając nos w jego włosy.
To była pierwsza noc od dawna, którą przespałem spokojnie, bez żadnych koszmarów i pomocy Mikleo.
Następnego dnia obudziłem się bez męża obok mnie. Przeciągnąłem się leniwie i po krótkiej chwili poszedłem do łazienki, by się umyć. Po tym zszedłem z na dół, gdzie byli już wszyscy, poza mną. Przywitałem się z dziećmi, biorąc moją małą księżniczkę na ręce, kiedy ta podbiegła do mnie, by przytulić się do moich nóg.
- Wszystko w porządku? – spytałem cicho Mikleo, podchodząc do niego, podczas kiedy on przygotowywał jedzenie.
- Tak, dlaczego pytasz? – spytał, patrząc na mnie kątem oka, trochę bardziej skupiając się na krojeniu warzyw.
- Szybko wczoraj wyszedłeś. Nie zdążyłem poprosić cię do tańca – wyjaśniłem, odkładając Misaki na ziemię, ponieważ ta zaczęła się troszeczkę się wiercić. W końcu przywitała się z tatą i teraz może dalej ganiać za biednym Codim... strasznie ruchliwe z niej dziecko. Już za nią nie nadążam, więc co to będzie później, jak trochę podrośnie...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz