czwartek, 30 czerwca 2022

Od Mikleo CD Soreya

Nie komentując już tego, zdałem sobie sprawę, że nie powinienem dłużej trzymać mąż bez koszulki przy naszym gościu, lepiej by poszedł już do łazienki, umył się, przebrał i zszedł do nas o kuchni. Nie podoba mi się bowiem, że paraduje bez koszulki przy gościach i jeszcze na dworze kto to w ogóle widział.
 - Pójdź już, proszę się umyć i przebrać nie powinno się tak paradować przy gościach bez koszulki - Poprosiłem, patrząc na męża, bardzo spokojnie jednocześnie dając mu znać, by już sobie stąd poszedł.
Sorey kiwnął głową, bez dyskusji wychodząc z kuchni, idąc się wykąpać, ach ja sam najchętniej wszedłbym do zimnej wody, jest duszno i bardzo gorąco co nie służy serafina wody, najchętniej spędziłbym cały dzień w wodzie, ale wiem, że nie mogę mam pod opieką dzieci, którym również jest gorąco tyle dobrego, że mieszkamy blisko lasu, przynajmniej dzięki drzewom zdaje się tu być trochę chłodniej.
Wzdychając cicho, podałem zimnej wody Misaki, która chciała się napić, przynajmniej nie jest zmierzła i potrafi sama się przez chwile bawić, gdy ja rozmawiam z gościem, grzeczna z niej dziewczynka.
- Bycie rodzicem nie jest proste prawda? - Pani Caitlyn popijając wodę, uśmiechnęła się do mnie, widząc moje zmęczenie, które nie było spowodowane nieprzespaną nocą czy też opieka nad dzieci zmęczenie to doskwierało mi z powodu wysokiej temperatury i nawet krótkie spodenki i krótka bluzka nie za wiele była w stanie mi pomóc.
- Najprostsze nie jest jednak i tak nie chciałbym z tego rezygnować - Przyznałem, uśmiechając się ciepło do starszej kobiety, zerkając na córeczkę, które bawiła się z Coco, biedny ten kot przy tym dziecku, nie dość, że jest ciepło, to jeszcze dziecko ciągle gania ją po domu co za pech.
Kobieta kiwnęła głową, zaczynając opowiadać mi o tym, jak to ona kilka lat temu została matką, mimo że matką być nie chciała. Pokochała Emme od pierwszego wejrzenia i zaopiekowała się nią, gdy jej mąż odszedł do innej kobiety, to okrutne ludzkie zachowanie pokazuje mi, jak bardzo ludzie nie zasługują na życie wieczne, jednocześnie uświadamiając mnie w tym, że nie każdy taki jest, nie każdy człowiek jest zły i chociażby dla tych dobrych trzeba wierzyć, że ludzkość ma jeszcze szansę na nowe lepsze życie u boku Boga.
Rozmawiało mi się naprawdę dobrze z mamą Emmy, kobieta była starsza i życiowo bardziej doświadczona dlatego tak bardzo lubiłem, gdy przychodziła do nas, spędzając ze mną czas na rozmowach.
- Już jestem ogarnięty, możesz pójść, się położyć - Sorey, który zdążył się już wykąpać i przebrać podszedł do mnie, całując w czoło.
- Spokojnie, nie jestem śpiący, nałóż sobie obiad, powinien być jeszcze ciepły - Wyznałem, zmieniając tym samym temat, nie jestem zmęczony, a więc nie ma tu, o czym rozmawiać czyż nie?
Sorey już chciał coś powiedzieć, zapewne coś, co miałoby przekonać mnie do pójścia spać, jednakże mama Emmy na chwile uratowała mnie przed dalszą dyskusją na temat odpoczynku.
- Muszę się już niestety zbierać. Naprawdę nie będzie problemu, jeśli mała zostanie u was na noc? - Spytała, powoli zbierając się do domu, miała dziś bowiem ważne spotkanie i nie mogła zostawić Emmy samej w domu, co jest zrozumiałe, niech mała tu zostanie, dla mnie nie jest żadnym problemem, a Yuki będzie szczęśliwy, mogąc więcej czasu spędzić z przyjaciółka.
- Nie ma najmniejszego problemu - Zapewniłem, uśmiechając się do kobiety, która jeszcze raz podziękowała mi za opiekę nad Emmą.
- Odbiorę ją jutro wieczorem, do widzenia - Po tych słowach wyszła z naszego domu, pędząc na spotkanie.
- Bardzo miła kobieta - Odezwałem się, wchodząc do kuchni, gdzie Sorey zajadał się obiadem, najwidoczniej mu smakuje, co bardzo mnie cieszy, oznacza to, że jestem dobry w tym, co robię, a to ważne by moi bliscy nie chodzili głodni.
- Zgadzam się - Odpowiedział, przyglądając mi się kilka chwil w milczeniu - Naprawdę powinieneś się położyć widzę, że jesteś zmęczony - I znów to samo wracamy do mojego zmęczenia jak miło.
- Nie zasnę, gdy na dworze jest tak gorąco, chętnie za to pójdę wsiąść zimnom kąpiel, by ochłodzić ciało - Wyznałem, siadając na krześle przy stole w kuchni.
- Dlaczego więc nie idziesz? - Spytał, przestając na chwile jeść.
- Ponieważ zaczekam, aż zjesz spokojnie obiad - Wyjaśniłem, nie chcąc, aby co chwile odrywał się od jedzenia z powodu dzieci, spokojnie zje, a wtedy ja będę mógł na kilka chwil zanurzyć się w chłodnej wodzie. Muszę również poprosić męża, by dziś związał mi wysoko włosy, ich długość i grubość w niczym mi nie pomagają przy takich temperaturach.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz