Lekko rozbawiony pokręciłem głową co i siedząca przy stole Lailah uczyniła.
Westchnąłem w końcu cicho, dostrzegając spojrzenie męża, on nie żartuje z tym ubraniem, no nie nawet w sytuacji, gdy nikt mnie nie widzi mam robić z sienie pajaca.
- No nie mam z tobą źle to prawda - Wyznałem, patrząc na niego ze spokojem. - Jednak wymiar ci nie podam - Dodałem, po chwili nie odrywając od niego wzroku.
- Dlaczego? - Zdumiony zmarszczył brwi, niczego nie rozumiejąc.
- Bo ich po prostu nie znam - Wyznałem, nie szczególnie interesując się swoimi wymiarami, jestem drobny i szczupły więcej mi nie potrzeba, mojemu mężowi też nie powinno.
- W porządku w takim razie tym zajmiemy się później - Wyznał, zmieniając temat, w tej chwili rozmawiając z Lailah o ślubie Alishy i księcia jakiegoś tam, nawet imię jakby z innej krainy. Wchodząc tym samym głębiej w temat ślubu i małżeństwa dla dobra kraju. Połączenie dwóch zamków zaprowadzi pokój między nimi pytanie jednak, czy Alisha w tym wszystkim myśli o sobie? Kraj krajem, ale nie powinna poświęcać swojego dobra dla dobra swojego ludu nie w taki sposób.
Ze współczuciem słuchałem rozmowy mojego męża i pani jeziora, nie potrafiąc pojąć postępowania Alishy. Wiem, że chciała dobrze, ale kosztem własnego dobra? Sam nie wiem, czy nie będzie za chwile tego żałowała. Takie małżeństwa nie przynoszą niczego dobrego przynajmniej nie dla Królowej. Jej władza już nie będzie tak znacząca, jak władza jej męża. Niestety w tych czasach to mężczyzna mówi, co kobieta ma prawo robić, a czego nie, to smutne, bo nikt nie zasłużył na taki los, ludzie sami się krzywdzą, a później płaczą, błagając Boga o pomoc.
Zastanawiając się nad tą sytuacją, dopiero po chwili doszedłem do tego, że temat już się zmienił, a mój mąż rozmawia z Lailah o demonie i połączeniu, on chyba nigdy tematu sobie tego nie odpuści.
- To nie jest najlepszy pomysł - Wyznała, pani jeziora w momencie zakończenia wypowiedzi Soreya.
- Dlaczego? - Zaskoczony, spojrzał na Lailah, wcześniej zerkając na mnie, tak jakbym to ja miał ją namówić do tej odpowiedzi, chyba mu się coś pomieszało, po co miałbym to robić? Lub to mi się pomieszało, bo pomyślałem o czymś takim.
- To dość prosta odpowiedz mój drogi. Po pierwsze nie jesteś już pasterzem i nie posiadasz paktu ze wszystkimi serafinami, a po drugie możesz zginąć, za pierwszym razem twoje ciało źle to zniosło a za drugim, cóż może skończyć się to twoim wiecznym snem - Wyjaśniła, Yuki'ego już z nami nie było, a więc mogli spokojnie ze sobą rozmawiać, nie przejmując się dzieckiem, które mogłoby usłyszeć coś, czego usłyszeć nie powinno.
- Jeśli któreś z nas ma zgnać wolę być to ja, Miki świetnie sobie beze mnie poradzi, ja bez niego wcale. Załamie się, a wtedy kto wychowa nasze dzieci? - Gdy to mówił, wpatrywałem się w niego, zastanawiając się, czy tak w ogóle rozumie co mówi. Czy przemyślał to wszystko? Ja tak jak i on będę bardzo przeżywał jego śmierć, cierpiąc w milczeniu, nie poradzę sobie bez niego. Poza tym on może umrzeć ja nie, demon będzie mnie chronił, chroniąc tym samym siebie.
Nic nie mówiąc, wsłuchiwałem się w ich rozmowę, nie chcąc im przeszkadzać, ja porozmawiam sobie z mężem, gdy zostaniemy już sami.
Lailah przez całą rozmowę powtarzała mojemu mężowi, że to niebezpieczne, że nie powinien, że damy sobie radę bez tego, ten jednak był uparty, czym trochę załamywał panią jeziora, nie tego się po nim spodziewała i nie tego od niego oczekiwała, ja natomiast właśnie tego się spodziewałem i chyba właśnie dlatego nic przez cały czas nie mówiłem, bo i po co, gdy nie ma to sensu.
Lailah w końcu odpuściła temat, musząc się już z nami żegnać, czas powrotu do zamku nadchodził nie ubłaganie, a i nocą chodzenie nie jest bezpieczne, tyle dobrego, że to serafin i nikt nie za bardzo może jej zagrozić.
- Nie odpuścisz prawda? - Spytałem, podchodząc do męża.
- Nigdy, zawsze cię broniłem i w tej chwili też to zrobię - Obiecał, całując mnie w czoło.
Nic nie mówiąc, pokręciłem głową, to było jasne, będzie mnie chronił, a ja będę chronił jego, to chyba nigdy się nas nie zmieni.
- W porządku skoro już mamy wszystko ustalone powinniśmy spisać twoje wymiary - Znów zaczął temat moich wymiarów rany on i ten ślub co za historia.
- W ubraniach czy bez? - Spytałem, troszeczkę się z nim drażniąc, wyciągając z szafki miarkę, którą mu wręczyłem, jeśli mu potrzeba dokładne wymiary mogę się rozebrać dla niego chętnie, przynajmniej dzięki temu na chwile zapomnimy o tym, co czeka nas, gdy demon zjawi się u naszych bram.
<Pasterzyku? Owieczka zawsze lubi się drażnić C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz