Zmarszczyłem delikatnie brwi, nie za bardzo rozumiejąc, o co mu chodziło. Czemu miałby mi pomagać w ubraniu się? Nie byłem przecież dzieckiem, aby pomagać mi w takich rzeczach, chociaż czasem miewam wrażenie, że właśnie troszeczkę mnie w ten sposób postrzega. Właśnie z tego powodu chciałbym w końcu „dorosnąć”, by w końcu przestał widzieć we mnie dzieciaka, a moje ciało jak na złość wcale nie chciało rosnąć, a rysy twarzy pozostawały łagodne i aż za bardzo dziecinne, a ja nie mogłem nic na to poradzić. Mogłem jedynie cierpliwie czekać i mieć nadzieję, że czas będzie dla mnie łaskawy.
- Czemu miałbyś mi pomagać? – spytałem, delikatnie przekrzywiając głowę.
- Nadal nie zapiąłeś kurtki – przypomniał mi, uśmiechając się do mnie łagodnie.
- Przecież wiem – bąknąłem, delikatnie pusząc policzki. – Ale jest na dworze ciepło, nie muszę się zapinać – wytłumaczyłem, krzyżując ręce na piersi.
- A co, jeśli później zmarzniesz?
Jeśli zmarznę, na pewno znajdziesz sposób, by mnie rozgrzać, pomyślałem, mając to zdanie na końcu języka, ale finalnie go nie wypowiedziałem. Przecież, tuż obok było dziecko, no i nie mogłem zapominać o cioci, która ciągle była w kuchni i najpewniej wszystko by usłyszała, bo w końcu kitsune miały bardzo dobry słuch, a nie chciałem, by dowiedziała się o moim związku w ten sposób. Kiedyś jej o tym powiem, podobnie jak i mamie, zrobię to na pewno. Po prostu... nie teraz.
- To wtedy na pewno poproszę cię o pomoc. Gotowa? – to pytanie skierowałem do Natsu, która już nie była taka pewna siebie, jak na początku. Może jednak powinniśmy zostać? Przecież w domu też można zrobić wiele ciekawych rzeczy, nie ma co stresować dodatkowo dziecka, jeżeli będzie chciała wyjść, to wyjdzie, i tyle.
Mimo niepewności, jakie z pewnością ją targały, dziewczynka kiwnęła głową, po czym niepewnie spojrzała na mojego chłopaka. Zauważyłem, że Taiki miał na nią bardzo duży wpływ na dziewczynkę, a nawet nie spotykali się za dużo. W końcu, ile razy Natsu widziała go na oczy? Z pierwszym razem Taiki zaprosił ja na mecz, a później nas obu do kawiarni na jakieś słodkie ciasto, za drugim uratował ją z rąk „złego pana”, a teraz jest dosłownie trzeci raz. Najwidoczniej te trzy razy wystarczyły, aby teraz zaufała mu na tyle, że pokonuje swój strach. Możliwe, że ja również miałem mały wkład w jej zaufanie wobec niego, bo skoro starszy braciszek ufa, to czemu ona miałaby tego nie zrobić? No i oczywiście ten jego urok osobisty... gdyby nie to, Natsu na pewno by się nie zgodziła na spacer.
Zanim wyszliśmy, Natsu wyciągnęła rączkę w stronę Taiki’ego, a ten uśmiechnął się do niej łagodnie i chwycił jej dłoń. Trochę to zabawnie oraz słodko wyglądało, w końcu dłonie mojego chłopaka były całkiem duże, podczas kiedy Natsu były malutkie. Swoimi paluszkami ledwo obejmowała dwa palce.
Spacer minął nam w bardzo przyjemnej atmosferze, chociaż na początku Natsu była bardzo zdenerwowana. Rozglądała się z lękiem dookoła, jakby bała się, że zaraz ktoś albo coś wyskoczy zza drzewa i ją porwie, co oczywiście miejsca nie miało. A nawet gdyby faktycznie ktoś znowu miał zamiar ją porwać, zrobiłbym wszystko, by tak się jednak nie stało, pewnie podobnie jak i Taiki. Jestem jednak przekonany, że w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa to mój chłopak więcej zrobi niż ja, w końcu silniejszy i ogólnie lepszy ode mnie pod każdym względem.
Kiedy wróciliśmy do domu, mieliśmy zamiar raczej już sobie pójść, ponieważ domyślałem się, że nie w ten sposób Taiki chciał spędzić swój wolny dzień. Moja siostra jednak nie chciała nas tak łatwo puścić, dlatego jeszcze godzinę spędziliśmy w jej pokoju, bawiąc się z nią albo dając jej bawić się naszymi włosami. No dobra, to ja dałem Natsu swoją głowę do bawienia się w fryzjera wiedząc, że Taiki bardzo ceni swoją idealną fryzurę. Mnie z kolei nie przeszkadzało to, że dziewczynka związywała moje kosmyki w kucyk, albo wpinała spinki we włosy. To sprawiało radość nie tylko tej małej gwiazdce, ale i mojemu chłopakowi, który ewidentnie był rozbawiony moją nową fryzurą. A przynajmniej tak mi się wydawało, w końcu dziwnie się do mnie uśmiechał, kiedy Natsu używała swoich kolorowych kokardek na moich włosach.
- Przepraszam, wiem, że nie w ten sposób chciałeś spędzić swój wolny dzień – odezwałem się, kiedy w końcu opuściliśmy mój dom. Wcześniej oczywiście pożegnaliśmy się z Natsu, a ja dodatkowo obiecałem jej, że przyjdę do niej jutro. Dziewczynka chciała również, aby Taiki przyszedł wraz ze mną i lekko zasmuciła się faktem, że nie jest to możliwe.
- A skąd wiesz, jak chciałem go spędzić? – spytał, chwytając moją dłoń i splatając nasze palce.
- Domyślam się, że nikt nie chciałby spędzić trzech godzin na opiece nad obcym dzieckiem, zwłaszcza, kiedy nie lubi się dzieci – powiedziałem, wbijając wzrok w podłogę.
- Fakt, nie przepadam za dziećmi, ale Natsu jest niesamowita i kochana, opieka nad nią była dla mnie przyjemnością – powiedział, a ja nie wyczułem w jego głosie kłamstwa. Czyli... naprawdę wszystko było w porządku?
- Czyli nie zmuszałeś się do niczego? – spytałem tak dla pewności, nie chcąc mieć później żadnych niedomówień.
- Możesz być pewien, że nigdy nie dałbym się do czegokolwiek zmusić – posłał mi bardzo szeroki uśmiech. – Naprawdę miło spędziłem czas.
- Jeśli tak uważasz – odparłem, cicho wzdychając. – Więc chciałbyś coś porobić przez resztę dnia? Masz jakieś specjalne życzenie? – spytałem cichutko, chcąc znać jego zdanie, które jak zawsze było dla mnie bardzo ważne, zwłaszcza w tym dniu. Pozostało jeszcze pół dnia, jeszcze tyle mógł zrobić, i to rzeczy niekoniecznie związane ze mną, a gdyby tak było, zawsze mogłem się usnąć czy coś w tym stylu.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz