piątek, 16 kwietnia 2021

Od Soreya CD Mikleo

 Byłem zaskoczony słowami mojego męża, i to nie w ten pozytywny sposób. Jak to zakochują się tylko raz? Teraz już trochę lepiej rozumiałem postępowania dziadka, może miał jeszcze nadzieję, że uda mu się nas rozdzielić. Cóż, teraz chyba już troszkę na to za późno. Gdybym tylko wiedział, że natura Serafinów wygląda w ten sposób... co mu się stanie, kiedy już zabraknie? Aż do teraz nie za bardzo zastanawiałem się, jak zachowa po mojej śmierci; byłem przekonany, że Mikleo znajdzie kogoś lepszego ode mnie, w końcu o to trudno nie było, i będzie szczęśliwy, ale teraz... przecież ja go krzywdzę, każdego dnia. 
- Czemu mi wcześniej tego nie powiedziałeś? – spytałem cicho, patrząc na niego z uwagą. Gdybym wiedział... cóż, nie mam pewności, jakbym się zachował, ale takie rzeczy są ważne, powinienem wiedzieć o tym wcześniej. 
- Bo nie było po co. I wiem, że ty byś się zaczął się obwiniać, wmawiać rzeczy, na które nie masz wpływu – odparł, kładąc mi dłoń na policzku. – To nie jest ważne, teraz mamy ważniejsze rzeczy na głowie. 
- To jest bardzo ważne, odebrałem ci szansę na szczęśliwe życie – zauważyłem, co bardzo mnie zabolało. Teraz jest szczęśliwy, owszem, ale co będzie potem? Zwłaszcza, że życie pisze różne scenariusze, nie mam pojęcia, ile będę żył. – I co to w ogóle znaczy, że anioły nie mogą być samotne? Coś ci się stanie, jeżeli mnie nie będzie? – dopytałem o jeszcze jedną sprawę, która bardzo mnie nurtowała. To nie brzmiało najlepiej i przyznam, obawiałem się już najgorszych rzeczy. Przypomniało mi się, jak kilka lat temu Mikleo powiedział mi, że bycie samotnym wcale mu nie przeszkadzało. Teraz chyba ma odrobinkę inne zdanie na ten temat. 
- Nic, tak jej się powiedziało. Chodź, dziadek pewnie na nas czeka, musimy z nim porozmawiać o całej tej sytuacji, nie możemy ich tutaj tak po prostu zostawić – powiedział wymijająco Mikleo, idąc w kierunku wyjścia. 
Westchnąłem cicho, niezadowolony z omijania tak ważnego tematu. Jeszcze z nim o tym pogadam, dowiem się, jak wielką krzywdę wyrządzę mu swoją śmiercią. Wiem, że teraz jest za późno na jakiekolwiek działania, rozdzielenie nas nic nie da, to tylko bardziej skrzywdziłoby mojego anioła, ale... nie wiem, chciałbym znaleźć sposób, dzięki któremu mój mąż nie musiałby cierpieć. Nigdy nie sądziłem, że moja miłość może być dla niego tak krzywdząca. 
Ruszyłem za Mikleo, nie mając za bardzo innego wyjścia. Osobiście nie miałem ochoty na wracanie do dziadka i kłótnie z nim, ale zostanie tutaj również nie wchodziło w grę, przynajmniej z mojej strony. Jestem pewien, tutaj nie było żadnego jedzenia, skoro wszystko wokół to iluzja – piekielnie dobra, swoją drogą – to po pożywieniu nie będzie żadnego śladu. Zresztą, po co im jedzenie? Anioły go nie potrzebowały, Miki dobitnie mi to wytłumaczył. A ja dzisiaj nic nie jadłem, miałem zjeść po południu, ale mój anioł wezwał mnie do siebie. Bez jedzenia jakoś przetrwam, gorzej z piciem, a przyznam, już odrobinkę suszyło. 
Mikleo przygotował pochodnię, byśmy nie musieli wracać w ciemnościach, po czym oboje pożegnaliśmy się z „gospodarzami” mówiąc, że zrobimy wszystko, aby im pomóc. Zauważyłem, że Aurora rzuca mi dziwne spojrzenie, ciekawe, czy powie swojej rodzinie o tym, co takiego zrobiłem. Przyznam, jej słowa odrobinkę jej zabolały, nigdy nie pomyślałem o sobie, jak o mordercy, ale... cóż, nie myliła się ani trochę. W końcu, nie miałem tylko pasterza na sumieniu, kiedy byłem zły, zapewne zabiłem wielu innych ludzi, czego nie do końca pamiętałem, mało tego krzywdziłem także Lailah, a Miki przeze mnie zmienił się w smoka... gdyby tylko ta bariera działała tak, jak mówiła Aurora, na pewno bym tu nie wszedł. Mikleo mówił mi kiedyś, że to przeszłość i powinienem skupiać się na przyszłości, ale to ciągle się za mną ciągnie i pewnie nigdy nie przestanie. 
- Pytałem się reszty o jakieś dodatkowe wyjście stąd – powiedział nagle Mikleo, kiedy znaleźliśmy się w ciemnościach. – Kilkanaście lat temu pewnej parze zakochanych udało znaleźć się jakiejś alternatywne wyjście, ponieważ słuch o nich zaginął. Pytali się mnie także, czy przypadkiem ich nie widzieliśmy, chcą wiedzieć, czy wszystko z nimi w porządku. Żałuję, że nie mogłem udzielić im odpowiedzi. 
- Mogłeś, ale ona nie byłaby pozytywna – odezwałem się po dłuższej chwili, kiedy przetrawiłem sobie jego wiadomość. 
- Nie rozumiem – przyznał, a ja wyczułem na sobie jego badawcze spojrzenie. 
- Wydaje mi się, że to mogli być rodzice Yuki’ego. A nawet to pewne, że to byli właśnie oni, jeżeli dobrze zrozumiałem, innych serafinów wody już nie ma – wytłumaczyłem mu cicho, czując się okropnie. Chociaż nie widziałem ich ciał byłem pewien, że oni nie przeżyli ataku helionów, w przeciwieństwie do ich syna. Gdyby było przeciwnie, Yuki chciałby, żebyśmy ich szukali, wspominałby o tym, a tak nie było. Domyślam się, że chłopiec był świadkiem ich śmierci, dlatego z początku dręczyły go koszmary, ale to były tylko moje domysły. – Nie wiadomo, gdzie jest to wyjście? – dopytałem, chcąc zmienić ten  niezbyt wesoły temat. Poza tym, wolałem nie czekać przed zamkniętymi drzwiami dziadka i jego dobrą wolę. Chociaż rozumiałem, dlaczego chciał zapanować nad serafinami, w końcu ten dziwny sposób chciał pomóc także ludziom, ale nie zmienia to faktu, że nie zwyczajnie nie miał prawa, aby ich więzić. W końcu, to były wolne istoty, miały prawo do wyboru, nie można było ich więzić i zamykać. Tylko teraz spróbuj przemówić staruszkowi do rozumu.
- Nie, nie pomagali im w poszukiwaniach, i chyba nawet za bardzo im nie wierzyli, że uda im się cokolwiek znaleźć. 
- Czyli czekamy na dziadka. Cudownie – wetchnąłem cicho, zauważając przed nami ścianę. Na tym się kończy nasza podróż, teraz możemy jedynie czekać z nadzieją, że długo mu to nie zejdzie i jednak nas wypuści. A jak nie... cóż, pozostało nam szukanie tego drugiego wyjścia, o ile nie zostało już zamknięte przez dziadka. – Tak z anielskiego punktu widzenia... dziadek przypadkiem nie popełnia grzechu, więżąc w ten sposób anioły? – spytałem, siadając na schodach, nie mając innego wyjścia. Przyznam, trochę się o staruszka martwiłem, to nie jest poprawne zachowanie nawet dla człowieka, a co dopiero Serafina, a przynajmniej w moim odczuciu. Jak się okazało jednak, o aniołach nadal bardzo niewiele wiem, dlatego postanowiłem się spytać kogoś, kto ma większą wiedzę ode mnie na ten temat, by nie wysnuwać błędnych wniosków. 

<Aniele? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz