środa, 7 kwietnia 2021

Od Shōyō CD Taiki

Przyznam, wracałem do domu może odrobinkę przerażony, z mocno bijącym sercem. Nie za bardzo wiedziałem, czego się spodziewać,  i jak zareaguje Natsu. Znaczy, wiedziałem, że nasze relacje były bardzo dobre, ale może być na mnie troszeczkę obrażona, w końcu obiecałem jej, że będę na nią czekać, a tymczasem co robię? Pewnie jest na mnie troszeczkę obrażona. Chyba, że mama jej coś na mnie nagadała, wtedy mogę pożegnać się z naszą dobrą relacją. 
Niepewnie wszedłem do swojego domu, już wcześniej wyczuwając, że jest dziwnie pusty. Wyczuwałem tylko ciocię oraz moją małą siostrzyczkę, czemu lekko się dziwiłem. Gdzie jest mama? Nie powinna pilnować swojego dziecka, które przecież niedawno zostało porwane? Być dla niego wsparciem? Gdyby moje dziecko miało za sobą tak dramatyczne doświadczenie, byłbym przy nim tylko... nie jestem rodzicem. I pewnie nigdy nim nie będę, skoro jestem w związku z chłopakiem, to nie jest możliwe do zrobienia. 
- Cześć, ciociu – odezwałem się niepewnie, kiedy wszedłem do kuchni. Nigdzie nie widziałem Natsu... może jest u siebie w pokoju. Zaraz do niej pójdę, za momencik. Z ciocią również wypadałoby się przywitać, w końcu była dla mnie ostatnio bardzo miła. 
Kobieta krzątała się kuchni, ale kiedy usłyszała mój głos, zamarła i odwróciła się w moją stronę, po czym rzuciła to, co robiła, i ruszyła w moim kierunku, po czym przytuliła mnie mocno. Czegoś takiego znowu się nie spodziewałem. Ostatnim razem było to bardziej prawdopodobne, w końcu ciocia nie miała pojęcia, co się ze mną działo i gdzie zniknąłem, oczywiste, że troszeczkę mogła być zaniepokojona i emocje wzięły górę, ale teraz? Widziała mnie. Widziała, że wszystko ze mną w porządku. Skąd więc takie czułe przywitanie? Mimo wszystko nieśmiało odwzajemniłem uścisk, kładąc dłonie na jej plecach. 
- Dobrze cię widzieć. Martwiłam się o ciebie – powiedziała ciepło, odsuwając się ode mnie i uważnie mi się przyglądając. – Właśnie robię śniadanie dla Natsu. Zjesz też, prawda? Zmizerniałeś. Mam nadzieję, że ten twój przyjaciel cię nie głodzi. 
Zmizerniałem? Gdzie niby? Moje wczorajsze odbicie w lustrze pokazywało przeciwieństwo tego, co teraz ciocia powiedziała. Chociaż, w jej oczach chyba zawsze będę mizerny. Jak i w oczach mojego chłopaka. Dlaczego, pojąć nie potrafię, i chyba nigdy mi się nie uda. 
- Nie, dziękuję, nie jestem głodny. I Taiki mnie nie głodzi, mam stały dostęp do jedzenia – powiedziałem, oczywiście stając w obronie swojego chłopaka. To, co mówiłem, była to sama prawda. Mogłem jeść kiedy chciałem i co chciałem, albo przynajmniej to, co było w kuchni i na zdrowie to mi coś nie wyszło, a tak przynajmniej wskazuje na to wygląd mojego ciała. Postanowiłem także nie wyprowadzać jej z błędu, że mnie i Taiki’ego łączy coś więcej niż zwyczajna przyjaźń, to wolałbym pozostawić w ukryciu tak długo, jak to tylko możliwe. Nie dlatego, że się go wstydzę, po prostu wiem, że ciocia z takiej informacji zadowolona to ona by nie była. – A Natsu... jak się trzyma? I gdzie jest mama?
- Twoja siostra jest... jeszcze w lekkim szoku, delikatnie mówiąc. Nie chce wychodzić na dwór, boi się, że tam nadal czeka na nią zły pan – słysząc jej słowa, zaniepokoiłem się nieco. To nie brzmiało dobrze, i miałem nadzieję, że szybko wróci do zdrowia. W przyszłości wytłumaczę jej wszystko, i to, jaki był tata, i to co się z nim stał oraz to, dlaczego została porwana. Ale to na pewno nie w najbliższym czasie, teraz jest na to zdecydowanie za mała. -  A twoja matka wraz z innymi udała się na poszukiwania twojego ojca. 
- Jak to... poszukiwania? – spytałem niepewnie czując niepokój w sercu. Będą... go szukać? W tak dużej grupie na pewno natrafią na moje ślady. Albo na ślady Taiki’ego. Nie powinienem był go w to wszystko mieszać, byłby bezpieczny, a teraz, przeze mnie... jeżeli coś mu zrobią? Nie powinien cierpieć za moje błędy. 
- Przeszukują region od stolicy do domu państwa Fukui. W końcu, tam zaginął – od razu zrozumiałem aluzję. Czyli... mama postanowiła zachować moją tajemnicę. Dobrze wiedzieć, że tak postąpiła. – Nie wydaje mi się, aby go szybko znaleźli, tym bardziej żywego – dodała swoje własne przemyślenia, nawet nie mając pojęcia, jak wielką ma rację. 
- Przepraszam – szepnąłem, spuszczając wzrok, czując się winny całej tej sytuacji. Cóż, może dlatego, że byłem winny. Czemu nie mogłem zareagować tak, jak to jej to opowiedziałem? Oślepić go i uciec? Pewnie po tym już nigdy nie mógłbym wrócić do domu, ale przynajmniej Taiki byłby bezpieczny. 
- Nie masz za co przepraszać, nie zrobiłeś niczego złego. Obroniłeś się, to najważniejsze. Nie myśl już o tym, nic dobrego z tego nie wyniknie. Skoro nie chcesz zjeść, zanieś to Natsu – wypowiedziawszy to, wcisnęła w moje ręce tackę z niewielką ilością jedzenia, w sam raz dla sześcioletniego dziecka. W sumie, ja w jej wieku dostawałem dwa razy mniej, ale to tylko wtedy, kiedy tata był w domu, bardzo tego pilnował. – Bardzo się ucieszy z twojej wizyty, pytała się ostatnio, gdzie jesteś. 
Pokiwałem głową i niepewnie ruszyłem na górę, kierując się do jej pokoju. Bałem się o nią, co chyba było czymś zupełnie normalnym, prawda? Obawy jednak bardzo szybko odeszły, ponieważ tylko kiedy otworzyłem drzwi i się odezwałem, moja mała siostrzyczka wstała z łóżka i zaczęła biec w moim kierunku, by po chwili mnie przytulić. Musiałem wysoko unieść tackę, by nie zrzuciła przeznaczonego dla niej jedzenia. Poprosiłem, by się odsunęła, a kiedy tylko to zrobiła, odstawiłem tackę na szafkę, po czym uklęknąłem i mocno ją przytuliłem. Teraz miałem stuprocentową pewność, że fizycznie jest cała i zdrowa. 
Jak wcześniej podejrzewałem, dziewczynka zaraz mnie zbeształa o to, że nie było jej w domu, ale na to miałem już przygotowaną odpowiedź. Natsu wystarczyło do wiadomości to, że tata był na mnie zły i dlatego musiałem znaleźć sobie inne miejsce; i ona powoli dostrzegała, że tata nie jest tak kochany i idealny, za jakiego miała go wcześniej. Może to i lepiej, dzięki temu łatwiej jej będzie później zrozumieć całą tą sytuację. 
Czas, który spędziłem z Natsu, mijał mi szybko i bardzo miło. Dziewczynka opowiadała mi, jakich sztuczek związanych z jej mocami się nauczyła i oczywiście mi je prezentowała. Albo wiążąc moje kosmyki w małego kucyka i wpinając we włosy jakieś spinki z kwiatkami lub kokardkami mówiła, jak jej minął czas w tamtej posiadłości. Ani razu nie wspomniała o porwaniu, więc i ja nie pytałem; wyglądała na naprawdę szczęśliwą i radosną, po co miałem jej przypominać o tak strasznych wydarzeniach? Dopiero wieczorem, kiedy kładłem ją spać, rudowłosa trochę się przede mną otworzyła. 
- Czy pan Taiki może przyjść z tobą następnym razem? Chciałabym mu podziękować – odparła, kiedy dokładnie przykryłem ją kołdrą. To naprawdę urocze, że o nim pamiętała, pewnie i mój chłopak z chęcią by ją odwiedził, ale...
- Nie wiem, czy rodzice się zgodzą, aby tutaj przyszedł – odparłem, delikatnie gładząc ją po główce. 
- Czemu? Przecież powinni. Uratował mnie przed tym złym panem – dziewczynka delikatnie napuszyła policzki, niczego nie rozumiejąc. 
- To jest troszkę bardziej skomplikowane. Ale mogę mu przekazać twoje podziękowania – zaproponowałem, chcąc ją troszeczkę pocieszyć swoją siostrzyczkę. 
- To nie to samo – bąknęła. – A może mógłby do nas przyjść? Mamy i taty i tak nie ma w domu, oni nie muszą o niczym wiedzieć. 
- Jeżeli przekonasz do tego genialnego pomysłu ciocię, to nie widzę przeciwwskazań – dałem jej lekkiego pstryczka w nos. Osobiście nie byłem za bardzo przekonany, do tego pomysłu, ciocia za Taikim i jego rodziną nie przepadała... chociaż, czy aby na pewno? Przy pierwszym spotkaniu była dla niego taka oschła, bo myślała, że chce mi zrobić krzywdę i zemścić się zemścić za to, co spotkało jego rodziców. A ostatnio, kiedy przyszła do jego domu, też nie wydawała się żywić wobec niego jakichś negatywnych uczuć. Niemniej, nie wydaje mi się, aby to był najlepszy pomysł. – Przyjdę jutro po południu – obiecałem jej, całując ją w czoło. 
Zaraz po tym opuściłem dom, oczywiście uprzednio żegnając się z ciocią. Nie byłem pewien, czy powinienem wracać, co prawda Taiki pewnie chciałby, abym wrócił jak najszybciej, w przeciwieństwie do jego brata. Chociaż, dzisiaj go nie widziałem. Nie kręcił się po domu, więc myślałem, że spał, dlatego zrobiłem zadanie tylko dla jednej osoby, ale i gdyby on już się obudził, i by chciał, to bez problemu i jemu bym coś przygotował. 

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz