Karotka mnie naprawdę zmartwił, czyżby był chory? Bo na takiego właśnie wglądał cały nie tyle, co czerwony a rozgrzany, naturalnie to prawda jego temperatura ciała zawsze była wyższa od mojej, co nie zmienia faktu, że aż tak wysoka to ona jeszcze nigdy nie była.
Coś jest z nim ewidentnie nie tak i coś czuje, że to moja wina, wczoraj wyszedł z domu zły na mnie, za to, co zrobiłem, a dziś jest chory, rany jestem naprawdę idiotą, przecież mogłem to przewidzieć lub jakoś temu zapobiec a tak muszę teraz zrobić wszystko, aby się wykurował, jego stan przecież może się pogorszyć, a to nie wróżyłoby nic dobrego.
- Nie powiedziałbym, może i twoje ciało zazwyczaj jest cieplejsze od mojego, ale na pewno nie aż tak, zdecydowane masz gorączkę, a do tego nie wyglądasz mi na okaz zdrowia - Przyznałem, swoimi dłońmi dotykając jego twarzy.
- Nic mi nie jest - Szedł w zaparte. Udając, że nic mu nie jest, a to wszystko, co widzę, jest tylko moim wyobrażeniem, gdy zdecydowanie wiem, że tak nie jest, przecież jest chory, nie musi udawać nie przy mnie. Wiem, że jestem głupi i wielu rzeczy nie rozumiem, ale to na pewno rozumiem, a nawet widzę.
- Połóż się do łóżka, przyniosę ci gorącą herbatę i ziółka, które powinny ci pomóc - Chcą aby jak najszybciej wyzdrowiał, musiałem wziąć sprawy w swoje ręce, jednoczenie musząc mieć go na oku, jeśli tego nie zrobię, a on wróci do domu, może zachorować, jeszcze bardziej, a to dobrze się dla niego nie skończy. Obaj dobrze wiemy, że jego ciało za silne to nie jest, a takie przeziębienie tym bardziej lekceważone nie jedną istotę wysłało do piachu.
- Nie powinienem, twój brat wolałby - Gdy zaczął o tym gadać, westchnąłem cicho, zakrywając mu dłonią usta, aby nic więcej nie powiedział, dobrze wiedząc, że jestem równie winien co mój brat i to właśnie z mojego powodu Karotka nie chce tu spać a mój brat to tylko mały płomyczek, który to wszystko tylko bardziej rozpalił.
- Przepraszam - Odparłem, nie poruszając tematu mojego brata. Wiedząc, że on w tej chwili nie miał znaczenia. - Zachowałem się wczoraj okropnie, nie powinienem mu był pozwolić się z ciebie śmiać, to nie było mądre z mojej strony, zrozumiałem to i przyznaje, że zachowałem się jak palant, nie zasłużyłeś sobie na to, nie powinienem był ani pozwolić mojemu bratu tak się do niego odzywać, ani śmiać się z tego tym samym pokazując mojemu bratu, że obrażanie Karotki nie jest niczym złym, teraz mi głupio i chcę to odpokutować.
- Zachowałeś się to prawda - Przyznał, przyglądają mi się z żalem w oczach.
- Wybaczysz mi? Obiecuje, że nigdy więcej tak nie postąpię - Mówiłem prawdę, naprawdę nigdy więcej nie popełnię tego samego błędu, potrafię się na nich uczyć i zrobię wszystko, aby mi wybaczył.
- Wybaczę, wybaczę, bo cię kocham - Wyszeptał, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, który pogłębiłem, przyciągając go bliżej do siebie, odczuwając nieprzyjemny ból, dopiero gdy jego dłoń znalazła się na moim rannym ramieniu.
Syknąłem cicho z bólu, odsuwając się od mojego liska, niby mała rana a boli jak cholera dobrze, że nie przebił na wylot, ciężej byłoby mi się z tego wylizać.
- Przepraszam - Zmartwiony wydukał, kładąc dłonie na swoich ustach.
- Nic się nie stało - Uśmiechnąłem się do chłopaka, starając się, ukryć gól, wymalowany na mojej twarzy.
- Ta twoja rana naprawdę jest nic nieznaczącą małą ranką? - Spytał, a w jego głosie usłyszałem zmartwienie, mój mały słodki głuptasek, mi nic nie będzie, to o niego zdecydowanie bardziej się martwię, jest słabszy a do tego drobniejszy i to on z nas dwóch może zrobić sobie nieświadomie krzywdę swoim zachowanie.
- Nic mi nie będzie, dorosły jestem, wyliżę się, martw się o siebie - Mówiąc to, położyłem rękę na jego włosach, które rozczochrałem, składając delikatny pocałunek na czole.
- No ej - Burknął, poprawiając rękoma swoje włosy.
- Kocham cię - Wypaliłem radośnie, chcąc, aby to po prostu wiedział.
- Ja ciebie też kocham - Odpowiedział, również uśmiechając się do mnie delikatnie, na tyle ile potrafił z pewnie dosyć wysoką gorączką.
- Połóż się, a ja idę przynieść ci coś ciepłego do picia i nie chce słyszeć żadnego, ale zostajesz tu czy ci się to podoba, czy nie - Grzecznie poinformowałem, bo przecież nie groziłem, chociaż jeśli mnie nie posłucha, prośba zmieni się w groźbę, a czynami zrobię wszystko, aby groźby się w stu procentach wypełniły.
- Ale - Karotka coś chciał powiedzieć, cicho jednak wzdychając, by następnie odpuścić sobie tę rozmowę, mój wzrok wyrażał więcej niż tysiąc słów. - Nie ważne - Machnął ręką, kładąc się do łóżka, nakrywając ciało kołdrą.
- Tak też myślałem - Zadowolony wyszedłem z pokoju, od razu kierując się do kuchni, gdzie musiałem przygotować coś dla mojej Karoci, mój mały biedaczek przy mnie szybciutko dojdzie do siebie, już ja tego dopilnuje..
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz