Czułem bijący od mojego chłopaka intensywny zapach dziewczęcych perfum, co sprawiało, że byłem zaniepokojony i może odrobinkę bardzo zazdrosny. Byłem przekonany, że zapach należał do młodej dziewczyny, a nie do gospodyni, starsze kobiety takich perfum nie używają. Zdecydowanie w tej pracy kręcił się wokół niego ktoś nim zainteresowany, a mnie o tym nie powiedział. Dlaczego? Irytowało mnie to, że nie mogłem w jakikolwiek sposób zareagować. Mogłem jedynie wierzyć słowom mojego chłopaka i jakoś ścierpieć ten okropny zapach. To niesamowite, że nigdy nie widziałem tej dziewczyny na oczy, a już darzyłem ją tak wielką niesympatią. Możliwe, że to przez te perfumy, ich zapach był mdły i powodował, że mój żołądek zaciskał się ze złości.
- Mamy nie było w domu, a Natsu jakoś się trzyma – odparłem, wzruszając ramionami. Przyznam, byłem w odrobinkę nie za dobrym humorze.
Przyszedłem tutaj ponad godzinę temu i na dzień dobry – albo raczej dobry wieczór – dowiedziałem się od Shingo, że mój chłopak poszedł do pracy. Nie musiałem pytać się, do jakiej, ponieważ doskonale znałem odpowiedź na to pytanie. Czemu i o tym mi nie powiedział wcześniej, zanim wyszedłem? Myślałem, że odmówi, w końcu to było nudne i nieciekawe zajęcie... a gdyby mu się coś stało? Pomyślał o tym? I jeszcze teraz dowiaduję się, że jakaś dziewczyna jest zainteresowana moim chłopakiem. I jeszcze dowiaduję się tego od niego, a od zapachu na jego ciele.
- Wszystko w porządku? – oczywiście, Taiki zauważył, że cos jest nie tak. Zawsze zauważa. Powinienem być bardziej ostrożny, nie chciałem, aby przejmował się moimi problemami oraz humorkami, dla niego pewnie byłyby to błahe drobnostki, więc niepotrzebnie by się denerwował.
- Tak, nie przejmuj się. Przygotować ci coś do jedzenia? Od rana pewnie nic nie jadłeś – powiedziałem, w końcu odkładając swoje problemy na bok. Moja zazdrość nie jest najważniejsza i nigdy nie będzie, powinienem teraz skupić się na Taikim i jego zdrowiu, w końcu przez cały dzień był ochroniarzem dla obcych ludzi, i pewnie jest bardzo głodny.
- Tak właściwie, to jadłem. Państwo Soga mnie poczęstowali, zjadłem z nimi obiad – odparł, co lekko mnie zaskoczyło. Jeszcze nie dawno miał o nich zupełnie inne zdanie, a teraz tak po prostu je z nimi obiad... cóż, chyba nie chcę wnikać. – Najchętniej to położyłbym się spać, jestem bardzo zmęczony.
- Nie dziwię ci się, ale wcześniej masz się umyć – postawiłem mu ten jeden jedyny warunek, nie usnąłbym, jeżeli jego skóra byłaby przesiąknięta tym zapachem.
- Oczywiście, oczywiście – Taiki nachylił się nade mną i ucałował mnie w czoło. – Widziałeś się z moim bratem?
Oczywiście, że się z nim widziałem. W końcu, to on otworzył mi drzwi i powiedział, że mojego „kochasia” nie ma w domu, mocno mnie tym samym zaskakując. Myślałem także początku, że mnie nie wpuści do domu, ale chłopak stwierdził, żebym robił, co chcę. Nie brzmiał na zadowolonego i pewnie nie chciał mnie w tym domu, dlatego po krótkim zastanowieniu postanowiłem wejść i poczekać na mojego chłopaka w środku. Nie miałem za bardzo gdzie się podziać, w końcu dziwnie by było teraz tak po prostu wrócić do domu po tym, jak się powiedziało, że przybędzie się dopiero następnego dnia. Nawet przygotowałem Shingo kolację, ponieważ zauważyłem, że odrobinkę się męczył ze zrobieniem posiłku – najwidoczniej mężczyźni w tej rodzinie nie mają zdolności kulinarnych. Zwróciłem mu także uwagę, że je niezbyt kulturalnie, pochłaniał jedzenie bardzo, przy okazji troszeczkę brudząc wokół. Nie, żebym go nie rozumiał, pewnie był bardzo wygłodzony, ale nawet pomimo tego mógł się troszeczkę powtrzymać i zachowywać. Wywiązał się pomiędzy króciutki dialog.
- Wybacz, że urażam twoją szlachecką godność, ale ja przez długi czas nie miałem jedzenia pod dostatkiem, przeciwieństwie do ciebie – w jego głosie mogłem słyszeć wyraźną urazę.
- Też nie mogłem jeść w domu tyle, ile chciałem. Tata nie tolerował darmozjadów w domu i bardzo pilnował, bym dostawał porcję odpowiednio do tego, ile robię w domu, czyli bardzo niewiele. Albo nic – wyjaśniłem mu nie chcąc, by mnie postrzegał jako rozpuszczonego szlachcica, ponieważ wcale taki nie byłem. Owszem, nie mogłem się równać z nim, jego życie było zdecydowanie gorsze od mojego, ale nie powinien mnie oceniać tylko pryzmacie tego, z jakiej rodziny pochodzę.
- Więc mam ci niby teraz współczuć? – mimo, że sama wypowiedź nie miała pozytywnego wydźwięku, ale tym razem usłyszałem lekkie zawahanie w jego głosie.
- Tego nie powiedziałem. Po prostu chcę abyś wiedział, że i ja znam to uczucie niepewności, ile jedzenia dostanę dnia następnego. Albo czy w ogóle dostanę. Teraz już nie musisz się bać o to, że zabraknie dla ciebie posiłku, albo go nie dostaniesz, bo źle się zachowałeś. Teraz zawsze będzie dla ciebie wystarczająco jedzenia, dlatego proszę, jedz spokojnie i powoli, to nawet wyjdzie ci na zdrowie.
Chłopak już nic więcej nie powiedział, ale mimo wszystko posłuchał się mnie i już jadł nieco spokojniej. A kiedy skończył, posprzątał po sobie i wymamrotał pod nosem ciche „dobranoc”. Nie byłem pewien, czy po tym polubił mnie bardziej, czy może wręcz przeciwnie, ale... cóż, teraz już z tym faktem nic nie zrobię.
- Powiedział mi dobranoc, więc chyba poszedł spać – odpowiedziałem mojemu chłopakowi, kierując się na górę. W końcu, nie miałem po co tu stać, Taiki nie był głodny, a na dole nikogo nie było, dlatego bez większych przeszkód mogłem stąd sobie iść.
Mój chłopak westchnął jedynie cichutko na moje słowa, nic mi nie odpowiadając i ruszając za mną. Był zmęczony, widać to było po nim, dlatego nie chciałem go dzisiaj bardzo męczyć. Wystarczy, że się umyje i możemy iść spać, chociaż ja wcale nie miałem na to ochoty, dzisiaj byłem wyjątkowo wyspany, no i jeszcze było całkiem wcześnie. Z chęcią oddałbym się innym aktywnością niż leżenie w bezruchu, ale jakoś to wytrzymam.
- A ty nie idziesz się myć? – usłyszałem lekko zaskoczony głos Taiki’ego, kiedy zamiast szykować się wraz z nim do łazienki, zacząłem witać się ze zwierzakami.
- Ponieważ ja już byłem. I nawet już mam na sobie piżamę – odparłem, odwracając głowę w jego stronę i uśmiechnąłem się do niego delikatnie. W końcu, kiedy zostałem sam na dole, postanowiłem trochę lepiej wykorzystać ten czas, i zdecydowałem się właśnie na kąpiel.
- Nie w tym zwykle śpisz – zauważył bystrze, lekko niezadowolony z tego faktu. Cóż, przy okazji, jak byłem w domu, wziąłem ze sobą jakąś normalną piżamę, która zakrywa wszystko, co potrzeba, i jeszcze w dodatku przyjemnie ciepłą.
- Chciałem w końcu przestać gorszyć innych – odparłem już podejrzewając, że mojemu chłopakowi to zdanie się nie spodoba. On miał o mnie zupełnie inne mniemanie niż ja o sobie.
Nie skomentował mojego zdania w żaden sposób, jedynie wziął swoje rzeczy i zniknął w łazience. Wrócił stamtąd po kilkunastu minutach, w końcu pachnąc tak, jak pachnieć powinien. Co prawda, na jego poprzednich ubraniach jeszcze tkwiła woń nieznajomej dziewczyny, ale może przez noc ona zniknie. A przynajmniej taką miałem nadzieję.
- Tak właściwie... to jak wyglądają twoje godziny pracy? Czy może to była jedynie jednorazowa akcja? – spytałem, kiedy mój chłopak położył się na łóżku.
- Nie, nie, na razie jestem na okresie próbnym, a później... cóż, się okaże. Tak to pracuję od rana do wieczora, jeden dzień w tygodniu mam wolny. Idziesz do mnie?
Jego słowa mnie nie zachwyciły, z dwóch powodów. Po pierwsze, nadal uważam tę pracę za bardzo niebezpieczną, a po drugie, pewnie będzie miał jeszcze niejedną okazję, aby zobaczyć się z tą dziewczyną. Nie mogłem zaradzić na żadną z tych rzeczy. Od pracy go już nie odwiodę, ani nie mogę być przy nim w tym samym czasie, co ta dziewczyna. Chociaż, może będę w stanie zrobić jedną rzecz, której zwykle wcześniej nie robiłem, ale czułem silną chęć, aby właśnie to zrobić.
Wstałem z podłogi i podszedłem do łóżka, by następnie bez wahania usiąść okrakiem na brzuchu mojego chłopaka i wpiłem się w jego usta. Od razu wyczułem, że moje zachowanie bardzo zaskoczyło Taiki’ego, ale nie tylko jego, ja sam byłem zaskoczony swoim postępowaniem. Po chwili poczułem, jak chłopak kładzie swoje dłonie na moich biodrach, co zachęciło mnie do dalszego działania. Oderwałem swoje wargi od tych należących do jego i zacząłem całować jego szyję, i to w bardzo konkretnym celu. Po chwili wyprostowałem się, a na widok dwóch czerwonych malinek poczułem dumę. Jedną z nich może udałoby mu się zakryć kołnierzem, ale jeżeli chodzi o drugą, to nie ma takiej opcji. Myślę, że jest to bardzo jasny przekaz dla osoby zainteresowanej moim chłopakiem.
- No, teraz możemy iść spać – odezwałem się zadowolony, nawet nie starając się ukrywać dumy w głosie. Zwykle to on zostawiał malinki na moim ciele, co za bardzo mi nie sprawiało problemu, dzięki iluzji mogłem łatwo je ukryć i niczym się nie przejmować. Było to lekkie oszustwo w stosunku do Taiki’ego? Może leciutkie. Chociaż, w moim przypadku te malinki były bezcelowe i nie miały żadnego sensu, nie to co w jego.
<Taiki? c:>
- Mamy nie było w domu, a Natsu jakoś się trzyma – odparłem, wzruszając ramionami. Przyznam, byłem w odrobinkę nie za dobrym humorze.
Przyszedłem tutaj ponad godzinę temu i na dzień dobry – albo raczej dobry wieczór – dowiedziałem się od Shingo, że mój chłopak poszedł do pracy. Nie musiałem pytać się, do jakiej, ponieważ doskonale znałem odpowiedź na to pytanie. Czemu i o tym mi nie powiedział wcześniej, zanim wyszedłem? Myślałem, że odmówi, w końcu to było nudne i nieciekawe zajęcie... a gdyby mu się coś stało? Pomyślał o tym? I jeszcze teraz dowiaduję się, że jakaś dziewczyna jest zainteresowana moim chłopakiem. I jeszcze dowiaduję się tego od niego, a od zapachu na jego ciele.
- Wszystko w porządku? – oczywiście, Taiki zauważył, że cos jest nie tak. Zawsze zauważa. Powinienem być bardziej ostrożny, nie chciałem, aby przejmował się moimi problemami oraz humorkami, dla niego pewnie byłyby to błahe drobnostki, więc niepotrzebnie by się denerwował.
- Tak, nie przejmuj się. Przygotować ci coś do jedzenia? Od rana pewnie nic nie jadłeś – powiedziałem, w końcu odkładając swoje problemy na bok. Moja zazdrość nie jest najważniejsza i nigdy nie będzie, powinienem teraz skupić się na Taikim i jego zdrowiu, w końcu przez cały dzień był ochroniarzem dla obcych ludzi, i pewnie jest bardzo głodny.
- Tak właściwie, to jadłem. Państwo Soga mnie poczęstowali, zjadłem z nimi obiad – odparł, co lekko mnie zaskoczyło. Jeszcze nie dawno miał o nich zupełnie inne zdanie, a teraz tak po prostu je z nimi obiad... cóż, chyba nie chcę wnikać. – Najchętniej to położyłbym się spać, jestem bardzo zmęczony.
- Nie dziwię ci się, ale wcześniej masz się umyć – postawiłem mu ten jeden jedyny warunek, nie usnąłbym, jeżeli jego skóra byłaby przesiąknięta tym zapachem.
- Oczywiście, oczywiście – Taiki nachylił się nade mną i ucałował mnie w czoło. – Widziałeś się z moim bratem?
Oczywiście, że się z nim widziałem. W końcu, to on otworzył mi drzwi i powiedział, że mojego „kochasia” nie ma w domu, mocno mnie tym samym zaskakując. Myślałem także początku, że mnie nie wpuści do domu, ale chłopak stwierdził, żebym robił, co chcę. Nie brzmiał na zadowolonego i pewnie nie chciał mnie w tym domu, dlatego po krótkim zastanowieniu postanowiłem wejść i poczekać na mojego chłopaka w środku. Nie miałem za bardzo gdzie się podziać, w końcu dziwnie by było teraz tak po prostu wrócić do domu po tym, jak się powiedziało, że przybędzie się dopiero następnego dnia. Nawet przygotowałem Shingo kolację, ponieważ zauważyłem, że odrobinkę się męczył ze zrobieniem posiłku – najwidoczniej mężczyźni w tej rodzinie nie mają zdolności kulinarnych. Zwróciłem mu także uwagę, że je niezbyt kulturalnie, pochłaniał jedzenie bardzo, przy okazji troszeczkę brudząc wokół. Nie, żebym go nie rozumiał, pewnie był bardzo wygłodzony, ale nawet pomimo tego mógł się troszeczkę powtrzymać i zachowywać. Wywiązał się pomiędzy króciutki dialog.
- Wybacz, że urażam twoją szlachecką godność, ale ja przez długi czas nie miałem jedzenia pod dostatkiem, przeciwieństwie do ciebie – w jego głosie mogłem słyszeć wyraźną urazę.
- Też nie mogłem jeść w domu tyle, ile chciałem. Tata nie tolerował darmozjadów w domu i bardzo pilnował, bym dostawał porcję odpowiednio do tego, ile robię w domu, czyli bardzo niewiele. Albo nic – wyjaśniłem mu nie chcąc, by mnie postrzegał jako rozpuszczonego szlachcica, ponieważ wcale taki nie byłem. Owszem, nie mogłem się równać z nim, jego życie było zdecydowanie gorsze od mojego, ale nie powinien mnie oceniać tylko pryzmacie tego, z jakiej rodziny pochodzę.
- Więc mam ci niby teraz współczuć? – mimo, że sama wypowiedź nie miała pozytywnego wydźwięku, ale tym razem usłyszałem lekkie zawahanie w jego głosie.
- Tego nie powiedziałem. Po prostu chcę abyś wiedział, że i ja znam to uczucie niepewności, ile jedzenia dostanę dnia następnego. Albo czy w ogóle dostanę. Teraz już nie musisz się bać o to, że zabraknie dla ciebie posiłku, albo go nie dostaniesz, bo źle się zachowałeś. Teraz zawsze będzie dla ciebie wystarczająco jedzenia, dlatego proszę, jedz spokojnie i powoli, to nawet wyjdzie ci na zdrowie.
Chłopak już nic więcej nie powiedział, ale mimo wszystko posłuchał się mnie i już jadł nieco spokojniej. A kiedy skończył, posprzątał po sobie i wymamrotał pod nosem ciche „dobranoc”. Nie byłem pewien, czy po tym polubił mnie bardziej, czy może wręcz przeciwnie, ale... cóż, teraz już z tym faktem nic nie zrobię.
- Powiedział mi dobranoc, więc chyba poszedł spać – odpowiedziałem mojemu chłopakowi, kierując się na górę. W końcu, nie miałem po co tu stać, Taiki nie był głodny, a na dole nikogo nie było, dlatego bez większych przeszkód mogłem stąd sobie iść.
Mój chłopak westchnął jedynie cichutko na moje słowa, nic mi nie odpowiadając i ruszając za mną. Był zmęczony, widać to było po nim, dlatego nie chciałem go dzisiaj bardzo męczyć. Wystarczy, że się umyje i możemy iść spać, chociaż ja wcale nie miałem na to ochoty, dzisiaj byłem wyjątkowo wyspany, no i jeszcze było całkiem wcześnie. Z chęcią oddałbym się innym aktywnością niż leżenie w bezruchu, ale jakoś to wytrzymam.
- A ty nie idziesz się myć? – usłyszałem lekko zaskoczony głos Taiki’ego, kiedy zamiast szykować się wraz z nim do łazienki, zacząłem witać się ze zwierzakami.
- Ponieważ ja już byłem. I nawet już mam na sobie piżamę – odparłem, odwracając głowę w jego stronę i uśmiechnąłem się do niego delikatnie. W końcu, kiedy zostałem sam na dole, postanowiłem trochę lepiej wykorzystać ten czas, i zdecydowałem się właśnie na kąpiel.
- Nie w tym zwykle śpisz – zauważył bystrze, lekko niezadowolony z tego faktu. Cóż, przy okazji, jak byłem w domu, wziąłem ze sobą jakąś normalną piżamę, która zakrywa wszystko, co potrzeba, i jeszcze w dodatku przyjemnie ciepłą.
- Chciałem w końcu przestać gorszyć innych – odparłem już podejrzewając, że mojemu chłopakowi to zdanie się nie spodoba. On miał o mnie zupełnie inne mniemanie niż ja o sobie.
Nie skomentował mojego zdania w żaden sposób, jedynie wziął swoje rzeczy i zniknął w łazience. Wrócił stamtąd po kilkunastu minutach, w końcu pachnąc tak, jak pachnieć powinien. Co prawda, na jego poprzednich ubraniach jeszcze tkwiła woń nieznajomej dziewczyny, ale może przez noc ona zniknie. A przynajmniej taką miałem nadzieję.
- Tak właściwie... to jak wyglądają twoje godziny pracy? Czy może to była jedynie jednorazowa akcja? – spytałem, kiedy mój chłopak położył się na łóżku.
- Nie, nie, na razie jestem na okresie próbnym, a później... cóż, się okaże. Tak to pracuję od rana do wieczora, jeden dzień w tygodniu mam wolny. Idziesz do mnie?
Jego słowa mnie nie zachwyciły, z dwóch powodów. Po pierwsze, nadal uważam tę pracę za bardzo niebezpieczną, a po drugie, pewnie będzie miał jeszcze niejedną okazję, aby zobaczyć się z tą dziewczyną. Nie mogłem zaradzić na żadną z tych rzeczy. Od pracy go już nie odwiodę, ani nie mogę być przy nim w tym samym czasie, co ta dziewczyna. Chociaż, może będę w stanie zrobić jedną rzecz, której zwykle wcześniej nie robiłem, ale czułem silną chęć, aby właśnie to zrobić.
Wstałem z podłogi i podszedłem do łóżka, by następnie bez wahania usiąść okrakiem na brzuchu mojego chłopaka i wpiłem się w jego usta. Od razu wyczułem, że moje zachowanie bardzo zaskoczyło Taiki’ego, ale nie tylko jego, ja sam byłem zaskoczony swoim postępowaniem. Po chwili poczułem, jak chłopak kładzie swoje dłonie na moich biodrach, co zachęciło mnie do dalszego działania. Oderwałem swoje wargi od tych należących do jego i zacząłem całować jego szyję, i to w bardzo konkretnym celu. Po chwili wyprostowałem się, a na widok dwóch czerwonych malinek poczułem dumę. Jedną z nich może udałoby mu się zakryć kołnierzem, ale jeżeli chodzi o drugą, to nie ma takiej opcji. Myślę, że jest to bardzo jasny przekaz dla osoby zainteresowanej moim chłopakiem.
- No, teraz możemy iść spać – odezwałem się zadowolony, nawet nie starając się ukrywać dumy w głosie. Zwykle to on zostawiał malinki na moim ciele, co za bardzo mi nie sprawiało problemu, dzięki iluzji mogłem łatwo je ukryć i niczym się nie przejmować. Było to lekkie oszustwo w stosunku do Taiki’ego? Może leciutkie. Chociaż, w moim przypadku te malinki były bezcelowe i nie miały żadnego sensu, nie to co w jego.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz