Nie rozumiałem zachowania mojego małego słodkiego liska, co w niego wstąpiło? Nigdy przedtem się tak nie zachowywał czy ja zrobiłem coś, co wywołało w nim poczucie zagrożenia? Boi się że go zostawię? Ale dlaczego? Czy ja o czymś konkretnym nie wiem, a wiedzieć powinienem? Dziwna sprawa najlepiej będzie się od razu go o to zapytać nim dojście do nieprzyjemnych stymulacji, z których będę musiał się tłumaczyć mimo swojej niewinności. Lepiej się w to nie bawić już raz miałem z tym do czynienia i jestem zdania, że nie wyjaśnione sprawy powinno się wyjaśnić od razu, by później nie żałować, że się czegoś nie zrobiło, czegoś, co powinno się zrobić już na samym początku.
- Mogę wiedzieć, co się dzieje? - Zapytałem, tak dla pewności chcąc bardzo wiedzieć co dzieje się z osobą, którą kocham nad swoje życie i z którą chciałbym spędzić resztę swoich dni.
- Nie rozumiem - Słysząc jego słowa, zmarszczyłem brwi, całkowicie tracąc ochotę na sen, chcąc za wszelką cenę dowiedzieć się prawy.
- To ja nie rozumiem, odkąd tylko wróciłem, wydajesz się jakiś dziwny - Przyznałem, nie chcąc aby myślał, że wcale tego nie widzę, gdy właśnie widzę, że coś nie gra tak jak grać powinno.
- Ja? Skąd też znowu zachowuje się tak samo przez cały czas - Uśmiechając się do mnie słodko. Myślał, że zatuszuje sprawę, gdy tak naprawdę nie było to możliwe a może bardziej konieczne, lepiej jest rozmawiać o problemach niż ich unikać, to nam w żadnym wypadku nie pomoże.
- Właśnie ty. Widzę, że coś jest nie tak - Nie ukrywałem zmartwienia jego zachowaniem, które nie było codzienne. Mógłbym nawet powiedzieć, że on się tak nigdy nie zachowywał, coś jest na rzeczy tylko co?
- Wydaje ci się, naprawdę wszystko jest w jak największym porządku - Nie wierzyłem mu ani trochę, gdyby było w porządku, nie zachowywałby się tak, jak się zachowuje, widzę to, widzę, że nie chce nic mówić, więc nie będę go naciskać, bo to nie ma najmniejszego sensu i tak mi nie powie, dopóki sam nie zechce mówić, a to może zająć mu naprawdę sporo czasu.
- Jeśli tak uważasz - Cicho wzdychając, przytuliłem się do mojego chłopaka, zamykając swoje oczy, miałem już dość zagadek i tej całej zabawy w ciuciubabkę, spróbuję poruszyć ten temat jutro, o ile nie zapomnę, bo to też po tak męczącym dniu może się zdarzyć. - Dobranoc - Szepnąłem, nim odpłynąłem do krainy Morfeusza.
***
Następny dzień zaczął się tak samo monotonnie, lecz znacznie szybciej niż ten poprzedni. Musiałem przygotować się do wyjścia zjadając coś na szybko aby tylko wyrobić się ze wszystkimi w czasie. Może gdybym wstał wcześniej, na pewno miałbym więcej czasu, a tak cóż muszę wyrobić się w tym czasie, który mam.
- Taiki? Dlaczego mnie nie obudziłeś? - Słysząc głos, dochodzący za pleców odwróciłem głowę do tyłu, zauważając mojego słodkiego liska, który jak zwykle nie był zadowolony z wybudzenia go ze snu, ale po co miałbym to robić? Przecież jestem duży, nie potrzebuje pomocy przy ubieraniu się czy innych codziennych czynnościach, z którymi naprawdę sam sobie radzę.
- Może tak dzień dobry co? - Zwróciłem się do niego lekko rozbawiony jego pretensją, mógłby najpierw się przywitać a później narzekać na to, że go nie obudziłem.
- Dzień dobry, dlaczego mnie nie obudziłeś? - Ponowił pytanie, dodając to magiczne słowo, o które mu przedtem wypomniałem.
- Dzień dobry, nie było potrzeby aby cię obudzić jakoś sobie sam poradziłem - Przyznałem, uśmiechając się do mojego chłopaka, będąc już prawie gotowym do wyjścia, jeszcze tylko dopić herbatę i mogę iść, oby tym razem ta mała lalka znów się mnie nie uczepiła, nie chce znów jej znosić to naprawdę irytujące.
- Może przygotować ci śniadanie? - Gdy o to spytał, pokiwałem przecząco głową, nie odczuwając głodu, gorąca herbata na tę chwilę mi wystarczyła.
- Nie dziękuję - Podziękowałem, wychodząc z kuchni, kierując się do holu, gdzie włożyłem buty i kurtkę chcąc wyjść do pracy..
- Jesteś pewien? Będziesz przecież głodny - Niepotrzebnie się o mnie martwił, jestem dużym chłopcem, naprawdę sobie poradzę, nie potrzebuje pomocy, nie tym razem.
- Tak jestem pewien, nic mi nie będzie, a zjem wraz z rodziną Soga, do zobaczenia będę wieczorem, uważaj na siebie i co najważniejsze nie przejmuj się moim bratem, on nie jest tak groźny, na jakiego wygląda - Zapewniłem, całując moją Marcheweczkę w czoło, wychodząc z domu, idąc do pracy dzięki której będę miał pieniądze na utrzymanie nie tylko domu, ale i rodziny, a to jest dla mnie najważniejsze.
<Lisku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz