Praca u państwa Soga nie była wcale taka zła, jak na pierwszy dzień nie miałem co narzekać, pani Soga ugościła mnie pyszną herbatką najwyżej półki słodyczami i pysznym obiadem z prawdziwego dzika, pierwszy raz jadłem tak dobry obiad może to ze względu na tak wysoką jakość pożywania, którym zostałem poczęstowany. Panią Sago polubiłem od razu, była wspaniałą i miłą kobietą, która odrobinkę za dużo mówiła w porównaniu do swojego męża pana Soga, który był równie miły co jego żona, lecz zdecydowanie spokojniejszy, go również od razu polubiłem, załapując z nim wiele wspólnych tematów. Był jednak ktoś jeszcze, państwo Soga mieli dwójkę dzieci syna i córkę o ile ich syn był neutralny, tak ich córka Konan była strasznie natarczywa i aż nazbyt irytująca, nie polubimy się, coś czuję i z tego właśni powodu nie jestem pewien czy powinienem u nich pracować, ta mała jeszcze nieźle napsuje mi krwi, a mogłem najpierw ją sprawdzić, nim podpisałem umowę, pracując dla jej rodziców, właśnie na wielkie szczęście dla jej rodziców, a nie dla niej, bo tego chyba bym nie zniósł.
- Mogłabyś przestać? - Grzecznie zwróciłem uwagę dziewczynie, która o kilku minut dziwnie łasiła się do mnie, mając nadzieję, na sam nie wiem co.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi - Uśmiechnęła się uroczo, rzucają mi to dziwne spojrzenie, które wcale mi się nie podobało, a wręcz przeciwnie bardzo mnie niepokoiło. Czy ta dziewczyna do mnie zarywa? Mam nadzieje, że nie bo nie jest zdecydowanie w moim stylu.
Westchnąłem cicho, słysząc jej słowa irytująca kretyna która myśli, że może wszystko jak ja nienawidzę takich dziewcząt.
- Nie przeszkadzaj mi. Proszę, nie jestem w stanie pracować - Wyjaśniłem, chcąc na spokojnie skupić się na obserwacji terenu, a nie na dziewczynie, która ciągle klepie ozorem najwidoczniej nie mając co w życiu robić.
- A więc jestem tak piękna, że mój wygląd cię onieśmiela? - Zapatrzona w siebie panna myśląca, że może mieć co chce, bo ojca na to stać chyba zwariowała.
- Nie o to mi chodziło. Mówię, że przeszkadzasz mi w pracy i nie, nie zwracam uwagi na twój wygląd. - Przyznałem, zgodnie z prawdą zdecydowanie wolę mojego chłopaka od niej.
- Nie robię nic, byś mógł twierdzić, że ci przeszkadzam - Kolejne westchnięcie wydostało się z moich ust, nie mogłem po prostu trafić lepie. Dobrze, że dużo mi płacą, bo chyba bym jej nie zniósł, a ponadto już za chwilę za kilka chwileczek kończę pracę, a wtedy nie będę musiał, znosić ten malej, spokojnie wracając do domu, gdzie będzie mój kochany lisek, o ile w ogóle wrócił już do domu, mam nadzieje, że tak nie chciałbym, aby wracał o zbyt późnych godzinach do domu.
- Masz już na dziś wolne - Pan Soga przerwał paplaninę swojej córeczki, pozwalając mi zakończyć pracę, na szczęście nocą pilnuje ich ktoś inny, wielkie mu dzięki nie wytrzymałbym tu ani chwili dłużej z tą landrynką.
Zadowolony z końca pracy zamieniłem kilka zdań z panem Soga, żegnając się z jego rodziną, wracając do własnej, która również pewnie na mnie czeka, nie było mnie prawie całego dnia w domu teraz maże tylko o gorącej kąpieli i łóżku, do którego się położę i zasnę chyba w tempie ekspresowym.
Droga do domu od miejsca mojej pracy nie była zbyt daleka, to zaledwie trzydzieści minut drogi od pracy do domu i od domu do pracy nie musiałem aż tak bardzo namęczyć się podczas drogi, która mogłaby już na dzień dobry wykończyć człowieka, nim do pracy przyjdzie lub z pracy wróci.
- Wróciłem - Zawołałem, wchodząc do domu, witając się z moim wielkim psim przyjacielem, który już czatował przy drzwiach, czekając na mój powrót, przynajmniej on się cieszył, to zawsze coś.
- Witaj w domu - Moja Kochana Karotka przywitała mnie jako pierwsza, z czego bardzo się cieszyłem, jego obecność wystarczyła, aby poprawić mi nastrój.
- Witaj - Uśmiechnąłem się szeroko, widząc twarz mojego ukochanego.
- Więc zdecydowałeś się pracować dla tamtych ludzi? - Zauważałem od razu zmartwienie wypisane na jego twarzy, którego nie rozumiałem, przecież jestem cały i zdrowy, co więcej, mi potrzeba?
- Tak, zdecydowałem się i wiesz, było całkiem fajnie, bardzo uprzejme i grzeczne państwo, bogaci a tacy grzeczni, ludzie do rany przyłóż, nie żałuje, że jedna się zdecydowałem - Przyznałem, pomijając na razie temat Konan, ta dziewczyna nie jest na tyle interesująca, by o niej wspominać.. - A jak tam spotkanie z matką i Natsu? - Zapytałem z ciekawość, rozbierając swoje buty i kurtkę zastanawiając się, czy tym razem jego matka nic głupiego mu nie powiedziała.
<Lisku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz