czwartek, 2 stycznia 2020

Od Mordimera cd. Yasu

Przez chwilę się nie odzywałem, trawiąc powoli jego słowa. Miał rację, w takim stanie nikogo nie znajdę, a jedynie może mi się pogorszyć, wystarczy jedno uderzenie i stracę przytomność, a ten młody chłopak nie da rady mnie unieść. Ewentualnie będzie mógł spróbować ciągnąć mnie po ziemi, jednocześnie zadrapując mi skórę w kilku miejscach i może rwąc kawałek ubrania i szczerze – chciałbym tego uniknąć.
Po chwili dotarły do mnie jego drugie słowa. Gdyby umiał to zdjąć, sam by poszedł go znaleźć? Szczerze w to wątpiłem, nawet bardzo. On by uciekł, a mnie by powiesili, bo co miałbym ze sobą innego zrobić? Uciekłbym, ale gdzie? Żebym gdzieś miał jakąś rodzinę, czy chociażby prawdziwego przyjaciela poza miastem, może to jeszcze by wyszło, ale w mojej aktualnej sytuacji nie było o tym mowy.
- Dobra, jutro z samego rana pójdziemy – powiedziałem i ruszyłem do kuchni. Yasu nie mając wyboru, ruszył za mną. Wyciągnąłem patelnię i kilka jajek z szafki.
- Co robisz? - usłyszałem pytanie.
- Jajecznicę – odparłem i zabrałem się do roboty. Rozbiłem jajka, wrzuciłem na rozgrzaną patelnię, wymieszałem z solą i szczypiorem, po czym rozłożyłem to do dwóch talerzy. Podałem jeden chłopakowi, ten popatrzył na mnie zdziwiony.
- Dla mnie? - zapytał, jakby nie mogąc w to uwierzyć. Pokiwałem głową i podszedłem do stołu, ciągnąc go za sobą.
- Nie chcesz? - zapytałem po drodze, widząc jego minę. Usiadłem na krześle, przysuwając drugie.
- Chcę – odpowiedział Yasu i usiadł obok mnie. Zaraz zabrał się za jedzenie kolacji, pochłaniał ją w zaskakując tempie, kiedy ja jadłem spokojnie, starając się za bardzo nie ruszać głowy. W pewnym momencie moje oczy zauważyły coś ciekawego: granatowy ogon i uszy. Spojrzałem na niego lekko zdziwiony.
- To ty masz ogon i uszy? - zapytałem patrząc na niego ze zmarszczonym nosem. Czy Wygnańcy nie powinni się ukrywać? Yasu słysząc moje słowa, nie poruszył się, tylko na chwilę wstrzymał czynność. Jego poliki nagle zrobiły się różowe, a mina wskazywała na zażenowanie. Odwróciłem głowę. - Nic nie mówiłem – kontynuowałem posilanie się jajecznicą, chłopak po chwili zrobił to samo.
- Nie pytałeś – odezwał się po jakimś czasie.
- Czyli jakbym zapytał, być mi odpowiedział? - zapytałem retorycznie, on tylko wzruszył ramionami. - Wiesz, że gdybym był strażnikiem, musiałbym cię zabić? - zapytałem spokojnie.
- Ale nie jesteś, więc nie mam się o co martwić.
- Czyli łazisz sobie po mieście, wcale się nie ukrywając? - zgadywałem. Yasu po chwili odsunął od siebie pusty talerz. Wyglądał, jakby od dawna nic nie jadł.
- Ukrywam się, przecież do tej pory nie wiedziałeś kim jestem, nocą staram się nie rzucać w oczy – skinąłem głową i kontynuowałem jedzenie. Chłopak cierpliwie czekał, aż skończę. Gdy to zrobiłem, miałem ochotę pójść się umyć, ale zaraz sobie przypomniałem o kajdankach. Odnieśliśmy talerze.

<Yasu?>
433

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz