- Zachowanie strażników z minuty na minutę irytowało mnie coraz bardziej, ale nie mogłem nic z tym zrobić. By nie wzbudzić podejrzeń, musiałem znosić gburowate komentarze i wypełniać ich bezsensowne polecenia. Oraz zaciskać pięści by im nie przyłożyć za to, co robią Add, nawet jeżeli sama ich do tego prowokuje.
Ukucnąłem obok dziewczyny, zachowując obojętny wyraz twarzy. Na szczęście znajdowałem się tyłem do strażników, zasłaniając przy tym Add. Dzięki temu miałem pole do popisu. Sięgnąłem do torby w poszukiwaniu dwóch rzeczy – wytrychu oraz chustki. Starając się w miarę delikatnie zetrzeć krew z twarzy srebnowłosej, jednocześnie wsuwając w jej dłoń wytrych. Z osobistego doświadczenia wiedziałem, że uwolnienie się z kajdanek jest trudne, ale wykonalne. Potrzeba tylko czasu oraz odwrócenia uwagi strażników, co postaram się jej zapewnić w jak najbliższym czasie.
Dziewczyna posłała mi lekki uśmiech, zaciskając palce na wytrychu. Mimowolnie odwzajemniłem ten gest. Add wyglądała na zmęczoną – była znacznie bledsza, niż zazwyczaj, a oczy były lekko opuchnięte, kajdany również do lekkich nie należą. Na pewno było jej ciężko. Gdybym tylko mógł, odstąpiłbym jej swojego wierzchowca, ale nie zostałoby to dobrze odebrane ze strony strażników. Chyba, że wymyślę w miarę rozsądny argument.
- Dasz radę wstać? – spytałem cicho, na co dziewczyna pokiwała głową.
Oboje wstaliśmy, ale po zrobieniu kilku kroków dziewczyna zachwiała się. Chwyciłem ją lekko za ramię, by nie upadła. Może uda mi się zapewnić jej konia. Nie puszczając jej, podeszliśmy do stolika, przy których strażnicy sączyli piwo. Gdybym był na ich miejscu, nie zgodziłbym się na postój, mając do transportu tak groźnego więźnia. Nie chciałbym ryzykować dla taniego alkoholu, jakim jest piwo. Nie przepadałem zbytnio za tym napojem z prostych powodów – dla mnie smakowało obrzydliwie i miało nieprzyjemny zapach. Kwestia smaku mogła wziąć się z tego, że w gorszych karczmach dolewano do niego wody i żądają nie wiadomo jakiej ceny. Nie narzekałem natomiast na słabość tych staruchów do piwa, dzięki temu Add jest o krok dalej do ucieczki.
- Coś się stało? – spytał jeden z mężczyzn, zerkając na nas.
- Jest słaba. Daleko na własnych siłach nie pójdzie – odpowiedziałem.
- Jak na morderstwo miała siły, to na przejście jeszcze kilku kilometrów też ją znajdzie – stwierdził krótko, po czy dopił resztkę napoju ze swojego kufla i wyciągnął dłoń w moją stronę.
Lekko zirytowany, oddałem mu łańcuch i puściłem ramię dziewczyny. Skierowałem się w stronę swojego wierzchowca. Kiedy ruszyliśmy w dalszą drogę miałem nieodparte wrażenie, że poruszamy się wolniej w porównaniu do wcześniejszego odcinka drogi. Nie tylko ja to zauważyłem – mężczyzna, który trzymał łańcuch, czasem szarpał go mocniej, jakby to miało w jakiś sposób pospieszyć dziewczynę. A ja nie mogłem w żaden sposób zareagować.
Nagle dziewczyna przewróciła się. Zamarłem na ułamek sekundy, oczyma wyobraźni widząc wypadający z jej dłoni wytrych, ale tak się nie stało. Widząc powiększającą się irytację strażnika, zeskoczyłem z konia i podszedłem do Add. By nie wzbudzać podejrzeć, dość brutalnie poderwałem ją do góry i kazałem jej wsiąść na swojego wierzchowca.
- Co ty wyrabiasz? – usłyszałem, kiedy pomagałem srebnowłosej.
- W ten sposób będziemy poruszać się szybciej – wyjaśniłem, odwracając się w stronę strażników. – A chyba zależy nam na jak najszybciej podróży.
<Add? ^^>
505
505
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz