Od czasu kiedy Yu został z ulicy porwany przez szlachciankę minęło już ponad pół roku.
- Dzień dobry~~ - Usłyszał koło swojego ucha chwilę po przebudzeniu. Obecnie leżał w wielkim i wygodnym łóżku, na które nawet niektórzy szlachcice nie mogliby sobie pozwolić, a obok niego leżała szlachcianka która go porwała. Nazywała się Fiora Ormi. Pochodziła z wielkiej szlacheckiej rodziny o długiej tradycji. Od pokoleń dzielnie służyli Królestwu i mają na swoim koncie wiele zasług. I właśnie ta dziewczyna która była niczym diament w koronie, spała w tym samym łóżku co on.
- Dzień dobry. - Odpowiedział jej Yu, który dalej nie mógł się przyzwyczaić do swojego obecnego głosu. Pomijając że cała ta sytuacja jest dla niego niczym sen, do którego musiał przywyknąć. - Nie sądzisz że pora już wstać? - On sam obudził się już jakiś czas temu, ale nie mógł wstać, ponieważ dziewczyna podczas snu owinęła go rękami i nogami jakby był wielką poduszką.
- Ale jest tak wygodnie… - Powiedziała rozmarzonym głosem i wtuliła się w niego jeszcze bardziej.
- Czy dzisiaj nie jest to wielkie przyjęcie? Mówiłaś że chcesz wcześniej jeszcze coś załatwić. - On sam jeszcze chętnie by pospał, ale czas nie wybacza.
- Masz rację… eh. - Westchnęła smutno i odkleiła się od chłopaka, przy okazji siadając na krawędzi łóżka, rozciągała się. - Obudziłam się. - Powiedziała głośno i wyraźnie i do pokoju od razu weszły służące by ubrać panienkę. To nie było jakoś niezwykłe, jednak coś do czego kompletnie nie mógł się przyzwyczaić to...
- Dam sobie radę sama, naprawdę! - Powiedział z rezygnacją w głosie do służących które z uśmiechami go otoczyły. Cały czas były uśmiechnięte, ale wystarczyło by Yu odwrócił się na sekundę i dopadną go jak drapieżniki i zaczną ubierać. Nie był wstanie się do tego przyzwyczaić, a jego zawstydzenie bardzo podobało się pokojówką. Dla Yu sam fakt że ktoś musi go ubierać jest zawstydzający, to dochodził do tego wstyd związany z nowym ciałem.
- Yu, uważasz że pokojówki dobrze wykonują swoje obowiązki? - Zaczęłą nagle Foiora.
- Oczywiście że tak, wszystkie sprawują się wzorowo, ale co to ma do rzeczy?
- Ubieranie cię to dla nich nagroda w pewnym sensie więc przestań się opierać. - Powiedziała to z pięknym uśmiechem, ale dla chłopaka… dla Yu to było niczym wyrok śmierci.
- Al… Dobrze. - Jak tylko to powiedział jego oprawczynie szybko go dopadły i z zadowoleniem na twarzach zaczęły go ubierać.
Działo się tak każdego dnia, tylko powód dla którego Yu się poddawał był innym. Czasem się też zdarzało że pokojówki nie były tak cierpliwe i same odbierały swoją nagrodę. Po tym kiedy wszystkie zebrane tam kobiety napatrzyły się już na Yu, panienka razem z Yu schodziła na śniadanie. Liczba osób przy stole była różna. Czasem bylu tylko oni, czasem ktoś innym z rodziny dosiadał się do nich. Nie jedli sami przez jakieś napięte rodzinne stosunki czy coś, po prostu wszyscy w rodzinie byli dość mocno zapracowani nad swoimi zadaniami.
Fiora, chodź niektórzy tego nie rozumieli miała bardzo ważne zdanie, a konkretniej reprezentować rodzinę na przyjęciach i nawiązywać kontakty ze szlachtą i resztą ważnych ludzi. Budowała sieć kontaktów rodziny. Niektórzy dziwili się że rodzina pozwalała jej trzymać wszystkie kontakty i nie bała się że Fiora nagle zażyczy sobie pozycji głowy rodziny. Pozycja ta należała się oczywiście jej starszemu bratu, którego zadaniem było zarządzanie ogólne całym majątkiem. Fiora pokrótce wyjaśniła to Yu. Powód dla którego jej rodzina miałą tak mocną pozycję przez tyle lat, to to że byli bardzo zżyci. Nikt nikogo nie zdradza i każdy troszczy się o drugiego, darząc go też wielkim zaufaniem.
- Dalej nie rozumiem co ja tu robię… - Mruknął sam do siebie siedząc przy stole.
Został nagle zabrany z ulicy i stał się partnerką tej szlachcianki. Uznała go za kobietę, więc Yu bojąc się co mogłaby zrobić gdyby odkryła że jest facetem, użył swojej magii i zmienił swoje ciało w kobiece. Nie było to dla niego wielkim problemem, w końcu wszystko oprócz organów zewnętrznych, części mięśni i kości to były protezy które ożywiał. Kiedy jego partnerka dobrała się do jego ciała, jeszcze bardziej się z nim zrzyła. W taki oto sposób mijało życie Yu przez ostanie pół roku. Dobrze że dał radę wysłać list do Olivi że nic jej, to znaczy mu nie jest.
- Jak myślisz, w jakich sukniach powinnyśmy iść dziś na bal? - Zapytała Fiora po śniadaniu przeglądając kolejną suknię w lustrze.
- Wiesz dobrze się się na tym nie znam, po za tym wszystkie na tobie dobrze wyglądają. - Powiedział szczerze patrząc to na nią, to na całą resztę sukienek. Był całkowicie wyprany z energii, a to przez fakt że był świadomy że sam też będzie musiał ich kilkanaście przymierzyć zanim Fiora razem z pokojówkami w końcu coś dla niego wybiorą.
- Hmmm, mam pomysł! Najpierw wybierzemy tobie suknię, a ja wezmę coś co się będzie z tobą świetnie komponować!
- A to nie powinno być na odwró/ - Zanim zdążył dokończyć, dziewczyna porwała go z fotela i postawił przed lustrem.
- Dla ciebie zrobię wyjątek.
*Podczas przyjęcia.*
Siedzieli obecnie przy wielkim stole, wznosząc toast. Miał sztuczne oczy, ale gdyby miał prawdziwie to jego wzrok co chwila krzyżował by się z gwiazdą dzisiejszego przyjęcia. Sarą, którą ostatni raz widział chwilę przed swoim porwaniem. Widział jak patrzyła na niego w szoku i z niedowierzaniem.
Tyle razy chciał się z nią spotkać, ale kiedy już do tego doszło, nie wiedział co ma zrobić. Zwłaszcza że żarty które mówili podczas ich rozmowy stały się prawdziwie co tylko jeszcze bardziej potęgowało zażenowanie Yu.
‘Ratunku…’ - To była jedna z jego najczęstszych myśli.
Liczba słów: 891
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz