czwartek, 2 stycznia 2020

Od Victor'a CD Yuri'ego

Nic nie mówiłem, patrząc się przed siebie wprost w okno, zauważając każdą kropelkę, uderzają o parapet, od drugiej strony, każdy błysk na niebie rozświetlający ciemne niebo, każdy grzmot dudniący w moich uszach. W tej chwili nie miałem ochoty na rozmowę, wręcz przeciwnie potrzebowałem ciszy i spokoju, walcząc z samym sobą. Moje dziecinne zachowanie potrafiło załamać, jednak nic z tym nie poradzę, od zawsze bałem się tego, jak mały spłoszony kotek, to prawie tak jak zwierzęta boją się głośnych dźwięków, ja boję się po prostu burzy bez względu na to, czy to same dźwięki, czy też błysk mieszany z deszczem po prostu boję się tego i koniec kropka.
- Victor? - Yuri powoli podchodził do mojego łóżka, co doskonale słyszałem, wsłuchując się w jego kroki, jak i głos, który powoli stawał się coraz bardziej słyszalny.
- Odejdź, chce odpocząć sam - Odparłem, nie chcąc, aby tu był, chciałem być sam, a że byłem jego panem, którego musiał słuchać bez względu na to, co on o tym myśli.
- Na pewno? - Spytał, stojąc kilka chwil w miejscu, jednakże nie słysząc, mojej odpowiedzi postanowił, że jedna wyjdzie z pokoju, zostawiając mnie samego, tak jak tego chciałem i bardzo dobrze robi, nie chce, aby tu przymnie, był nie teraz nie w tej chwili. Potrzebuje ciszy i spokoju mieszanego z własnymi przemyśleniami.
Więc zostałem sam i dobrze mi z tym było w tej chwili, potrzebowałem tego jak powietrza, muszę sam walczyć, z własnym strachem nie mogę dać mu się pokonać, nigdy nie dam się nikomu pokonać, zawsze będę walczył o swoje marzenia i siebie samego.
Zamknąłem oczy, odpływają do krainy morfeusza całkowicie zmęczony już tym własnym strachem, miałem dość tego, czego się boję.
- Viktorze - Usłyszałem czyiś głos w moim śnie, wszystko było inne, śniłem to było pewne, wszędzie panowała biel, a w oddali na starym złamanym drzewie siedziała kobieta wpatrująca się w moją osobę, zaskoczony podszedłem do niej, zastanawiając się, kim ona jest. Nie zdążyłem nawet zapytać, bo uśmiechając się do mnie, wstała z drzewa mówiąc. - Wiem, że się boisz, ale strach jest częścią nas - Odparła, uśmiechając się tak ciepło, tak radośnie, tak szczerze.
- Kim jesteś? Skąd mnie znasz? - W końcu zapytałem, piękna kobieta jednak nie chciała, zdradzić mi kim jest, odwracając głowę. Wpatrywała się w niebo, które w moim śnie było bardzo czyste.
- Ktoś mi bliski śmiał kiedyś powiedzieć, że każdy dzień to dar, a nie prawo. Porusz niebo i ziemie, pozbądź się wszystkich lęków. I przemierzaj ścieżki najmniej wydeptane. Ten pierwszy krok, jest najdłuższy, ale zawsze możliwy - Mówiąc te długie zdanie, cały czas się uśmiechała, jak by nie znała innych emocji niż tylko radość, a ja właśnie wtedy na chwile stanąłem jak słup, soli przypominając sobie, że mój ojciec kiedyś też użył tych samych słów. 
- Tato zawsze tak mówił - Wydukałem, kobieta odwróciła się w moją stronę, kładąc mi dłoń na policzku.
- Powiedz mi, chłopcze czy jeśli dziś byłby twój ostatni dzień, a jutro by nigdy nie nadeszło. Powiedz czy umiałbyś pożegnać się z wczorajszym dniem? Żyłbyś każdą chwilą, jakby była twoją ostatnią? - Nie rozumiałem jej, nie wiedziałem, co do mnie mówi, nie rozumiałem jej słów.
- Ja..Ja nie rozumiem - Przyznałem, a ona znikała, znikała z moich oczu, całując mnie w czoło.
- Zagadkę tą pozostawiam ci, odkrywając siebie, zrozumiesz co kryjesz, w sercu synu - Po tych słowach znikła a moje oczy otworzyły się, wracając do rzeczywistości.
- Mamo - Wyszeptałem, ściskając w dłoniach pościel, podnosząc się do siadu, odwracając głowę stronę okna, słońce burza minęła a śladu po niej już nie było.
- Bo każdy dzień to dar, a jeśli dziś byłby twój ostatni dzień - Powtórzyłem słowa mojej, mojej matki nawiedziła mnie w śnie, dając mi otuchy na ten ciężki okres, jaki przeżywam, bojąc się burzy, kiedy to moja moc może stać się czymś naprawdę niebezpiecznym.
Uśmiechając się, wstałem z łóżka, idąc się ubrać i umyć dziś wyjątkowo zrobiłem to sam bez pomocy Yuri'ego.
- Mój panie - O wilku mowa mężczyzna wszedł do pokoju, zaskoczony moim wyglądem byłem gotowy na następny dzień i co najważniejsze szczęśliwy. - Przepraszam, myślałem, że jeszcze śpisz, przyszedłbym wcześniej - Odparł, czując, że nie wykonał swojego zadania.
- Daj spokój, jest nowy dzień, chodźmy coś zjeść, czeka nas dużo pracy - Stwierdziłem, zadowolony jak jeszcze nigdy z pełnią energii wychodząc z pokoju, wciąż nie mogąc uwierzyć, że spotkałem moją mamę w śnie.

Yuri? xD
701

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz