sobota, 4 stycznia 2020

Od Kise CD Tetsu

Nietrudno było zauważyć, że pomimo późnej pory mojego młodego współlokatora jeszcze nie było w domu. Moim zdaniem już dawno powinien wrócić ze swojej pracy, ale póki co siedzę sam w salonie i dalej z niecierpliwością czekam na jego przybycie. Szczerze powiedziawszy z każdą minutą stawałem się coraz bardziej nerwowy i nawet nie wiem kiedy chwyciłem za poduszkę, bawiąc się nią w dłoniach. Może niepotrzebnie się martwię i jestem tylko przewrażliwiony. Może Tetsu poszedł gdzieś z kolegami? Jednak to takie do niego niepodobne... On dobrze by wiedział, że bym się o niego martwił, więc prędzej by odmówił wyjścia i po prostu wróciłby do domu. Poza tym nie jest on towarzyską duszą.
Westchnąłem ciężko i w pewnym momencie cisnąłem poduszką o podłogę, wstając z kanapy z cichym pomrukiem. Nie było innej opcji poza wyruszeniem na poszukiwania niebieskowłosego. Pewnie okaże się, że za bardzo go niańczę i martwię się, ale wolę się upewnić czy aby na pewno wszystko jest w porządku. 
Tak więc nawet nie zarzucając na siebie żadnego cieplejszego odzienia, wyszedłem z domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Tak naprawdę nie wiedziałem od czego mam zacząć, ale instynktownie parłem przed siebie, starając się wychwycić w powietrzu zapach chłopaka. Mam nadzieję, że w tym momencie mój zmysł węchu będzie ze mną współpracował i nie utrudni mi odnalezienia Tetsu.
Szedłem przez dłuższy czas przed siebie, podążając za delikatnym zapachem chłopaka. Nie był on intensywny, co oznaczało, że musiał już dawno tędy przechodzić. Prawdopodobnie ten trop doprowadzi mnie do miejsca jego pracy, co w sumie będzie takim pierwszym punktem kontrolnym. Jeśli tam go nie będzie, będę szukał dalej, dalej i dalej. 
Już byłem blisko drewnianej chatki, do której uczęszczał mój mały współlokator, kiedy to nagle poczułem znajomy i jednocześnie drażniący moje nozdrza zapach. Prychnąłem cicho pod nosem i zmarszczyłem brwi, od razu rozpoznając ten smród, który sprawiał, że miałem ochotę zatkać sobie dziurki od nosa.
- Ty cholerny gnoju - warknąłem troszkę chyba za głośno, bo kilka przechodniów odwróciło w moją stronę zaniepokojone spojrzenia. Zignorowałem ich, szybko usuwając się z ich pola widzenia. Musiałem podążać dalej za zapachem niebieskowłosego i tego paskudztwa, które pewnie się do niego przyczepiło. Jeśli choćby tknął go palcem, to rozszarpię go na strzępy i upewnię się, że tym razem zapamięta tą lekcję na długo...

***

W końcu ich znalazłem. Zajęło mi to trochę dłużej niż bym tego chciał, ale miałem nadzieję, że Tetsu jest bezpieczny i ten dupek nic mu nie zrobił. Fakt trochę się łudziłem, ale musiałem sobie wmawiać, że wszystko będzie w porządku by całkowicie nie oszaleć z wściekłości. Mimo to moje nerwy i tak zostały nadszarpnięte, kiedy to poczułem zapach krwi niebieskowłosego dochodzący ze starego i podupadłego budynku.
Moje ciało napięło się nieprzyjemnie i mogłem rzec, że w tej chwili wyglądałem jak pół człowiek, pół bestia. Jednak nie obchodziło mnie to ani trochę. W okolicy nie było ani jednej żywej duszy, a nawet jeśli by była i mnie zauważyła, to miałbym to w głębokim poszanowaniu. W tym momencie liczył się dla mnie tylko chłopak, który jest ranny i uwięziony wewnątrz tego budynku z tych ohydnym wampirem.
Nie mogłem już dłużej stać na zewnątrz i wdychać to skażone zapachami powietrze. Bez zastanowienia wszedłem do środka, tak jakbym był u siebie i bez zbędnych czynności podążyłem za zapachem, który z każdym moim krokiem stawał się coraz bardziej intensywny. To była kwestia czasu kiedy to zobaczyłem leżącego na ziemi Tetsu. Chciałem podejść do niego, ale nagle czyjeś ciało przygniotło mnie do ściany. Wściekły spojrzałem w oczy temu wampirowi, który skrzywdził tak ważną dla mnie osobę. Jeszcze pożałuje, że w ogóle się urodził. Zmiotę go z tej planszy i nawet nie będzie wiedział, kiedy ta cała gra się zakończyła.
Warknąłem cicho, kiedy dłoń wampira zacisnęła się na mojej szyi. Pazurami próbował przebić moją skórę i w sumie udało mu się to, ale właśnie tym sposobem doprowadził mnie do białej gorączki. Instynkty wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem i można powiedzieć, że straciłem kontrolę nad swoim ciałem. Stałem się takim samym potworem co ten wampir, kierując się instynktem przetrwania i potrzebą ochrony chłopaka. Moje ciało urosło do olbrzymich rozmiarów, przez co pomieszczenie stało się dla mnie zdecydowanie zbyt ciasne. Czułem jak gruz wali mi się na głowę, ale jedyne na czym byłem się w tej chwili skupić to był to mój przeciwnik, który odskoczył ode mnie nagle jak poparzony. 
Przez moją przemianę ten stary budynek jak układanka domino zaczął powoli się rozpadać i przy okazji przysypywać nas gruzami. Zmrużyłem oczy, aby widzieć coś przez ten pył i kurz. Ten cholerny wampir uciekł, a ja już chciałem lecieć za nim taranując wszystko wokół, jednak nagle przypomniałem sobie o Tetsu. Wciąż leżał na ziemi i było ryzyko, że gruzy zranią go nawet i śmiertelnie. Każdy mój ruch powodował jeszcze większe szkody, więc moje ruchy były ograniczone. Musiałem wymyślić jakiś sposób by ochronić niebieskowłosego. Niestety nie widziałem innego wyjścia poza szybkim osłonięciem go swoim ciałem. Może i spowoduje to szybsze zawalenie się budynku, ale przynajmniej uchronię chłopaka przed gruzami. Nie zastanawiając się długo delikatnie ogonem przysunąłem nieprzytomne ciało chłopaka bliżej siebie, po czym ostrożnie okryłem go skrzydłami, tak aby nic mu się nie stało.

Tetsu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz