czwartek, 2 stycznia 2020

Od Mordimera CD Keyi


Patrzyłem przez chwilę na drzwi, gdy Keya wybiegła. Według mnie zrobiła to niepotrzebnie, tym bardziej, że na zewnątrz było zimno, a ona nie była ubrana najcieplej. Ponad to zostawiła napój, który jej przyniosłem i chyba ten fakt najbardziej mnie uraził. Żeby o tym nie myśleć, zająłem się ścieleniem jej miejsca snu, a gdy skończyłem, miałem zamiar sam wypić herbatę, jednak po chwili drzwi do domu znowu się otworzyły. Nie musiałem wyjść z pokoju, aby wiedzieć, że to dziewczyna, bo zaraz pojawiła się ona w progu.
- Tak właściwie, to dalej nie wiem co mam robić – odezwała się. Odstawiłem ciepły napój na bok i uważnie ją obserwowałem. Czyżby to był podstęp? – Poza tym zamierzam porzucić mój teraźniejszy zawód – dodała, patrząc na mnie. Wtedy myśl, że to żart, została lekko zamazana, może to wina tego, jak to powiedziała, jej oczu i całej postawy, która nie wskazywała, by była kimś, kto właśnie chce mnie oszukać, a potem wbić nóż w plecy. Jeśli mówiła to naprawdę, to co niby miałem z tym zrobić? Zachowałem spokój, nie wykazując żadnej reakcji, bo jaka byłaby na miejscu? Zdziwienie? Oburzenie? Wybuch śmiechu?
- Skąd ta nagła decyzja? - zapytałem chcąc poznać ciąg dalszy.
- Nie wiem. Nie rozumiem tego, ale chyba twoja postawa sprawia we mnie zakłopotanie i po prostu czuję tylko obojętność. Po prostu to skończę – skinąłem głową.
- Masz, napij się herbaty, pewnie zmarzłaś – przysunąłem w jej kierunku ciepły kubek. Ta spojrzała na mnie i nic nie powiedziawszy, tylko podeszła do stołu i wzięła naczynie do ręki.
Nie wiedziałem zbytnio co mam powiedzieć. Uczyłem dzieci i nastolatki do jej wieku, których największym problemem było co zjedzą, czy nie dostaną od ojca w łeb i czasem problemy z kolegami, a takie rzeczy, jak rezygnowanie z mordowania, były dla mnie obca, pod względem nauczania i udzielania rad. Co mogłem jej zrobić, powiedzieć? Nie potrafiłem nawet stwierdzić, czy to dobra, czy zła decyzja. Z jednej strony dzięki temu będzie mniej złych ludzi, z drugiej zaś w imię lepszego jutra przydałby się taki ktoś, kto zlikwiduje przeszkodę na drodze. Spojrzałem na dziewczynę, która wpatrzyła się w stół i obojętnie popijała ciecz. Co dla niej będzie lepsze? Nie mam pojęcia, w końcu kim byłem, by określać takie rzeczy?
- Więc czym się teraz zajmiesz? - zapytałem, gdy wypiła już połowę.
- Może zielarstwo? Trochę się na tym znam i mam dostęp do rozmaitych ksiąg na te tematy. Ściśle mówiąc będę pomagać. Ale nie tylko ludziom, zwierzęta również zasługują na pomoc... Może w ten sposób szybciej zmienię świat – słysząc nazwę zawodu, nagle coś mnie zakuło w sercu. Zielarz… poznałem jednego.
- To przyzwoita praca – przyznałem i spojrzałem za okno. - No cóż, ale może to tylko chwilowa zachcianka – wstałem od stołu. - Chcesz coś zjeść? - gdy to powiedziałem, jej brzuch sam na to odpowiedział, wydajać z siebie głośne burczenie. - W takim razie może jajecznica? - zaproponowałem.

<Keya?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz