- Może przed wyjściem coś zjesz i powiesz, czemu chciałeś się zabić. Toż to nie jest codziennością, by takiej naprawdę niezwykłej postury i umaszczeniu robił coś takiego. Zapewne sam nawet nie wiedziałeś, co robisz, cóż tak jest, jak nawdychasz się otumającego aromatu. - rzekłam spokojnie, po czym odwodziłam głowę, by kontynuować posiłek. Dzwoneczki, przy nogach, dłoniach oraz te, które są przy moim stroju, wydawały dość nietypowe dźwięki. Naturalnie dzwonki nie wydają z siebie czegoś takiego.
Na chwilę odeszłam od kuchni, w której przyrządzałam posiłek i ruszyłam w kierunku, jednego z pokoi. Tam też znajdowała się łazienka i oraz sypialni. Dlatego też zabrałam jakiejś ubrania i wróciłam. Ułożyłam je na ławie i powróciłam do robienia posiłku, by nic się nie przypaliło.
- Za tamtymi drzwiami, jest sypialnia, a tuż za kolejnymi łazienka, gdybyś chciał wziąć kąpiel, oraz się przemienił w człowieka. Jak zauważyłeś, mam uszy także nie jestem zwyczajnym człowiekiem. Królikiem też nie jestem, choć czasem niekiedy biorą mnie za niego. - kontynuowała swój monolog. Jednakże osobnik nie opuszczał domku, mimo iż on nawet nie należy do mnie, jedynie czasem do niego wpadam, gdy nie ma mieszkańców. Tak, wiem to, nazywa się włamanie, jednakże mam ich pozwolenie, ze względu na to, iż wiele razy wdzieli mój taniec jako kapłanki i tak też teraz jest. Mimo że bycie kapłanką nie jest dość dochodowe, to trzeba, inaczej dorabiam, ale nie zrezygnuje z tej drogi, gdyż tak jest i będzie.
Zupa w garnku była gotowa, wyłączyłam ją i nałożyłam do dwóch misek, które postawiłam na drewnianym blacie. Do tego po napoju oraz, kolejne danie. Oczywiście było tam mięso, choć ja nie przepadam za nim. Osobiście zrobiłam sobie rybę, to jakoś lepiej jest mi jeść, ale jakieś tam mięso z kurczaka, czy innego małego zwierza da się zjeść. Przykładowo z królika, którym ponownie podkreślam, nie jestem żadnym z nich. Jednakże kto mi tam uwierzy, przecież mam uszy i niekiedy mały puchaty ogonek, jednakże to jedynie aspekty ze zwierzęcia, którym nie jestem, ale dzieje się to przez to, iż sam do końca nie jestem, powinien, tego. Cóż może kiedyś się dowiem o sobie nieco więcej, ale na razie nie spieszy mi się, by to odkrywać nie za bardzo mnie to, aż tak obchodzi, albo też nie chce mi się po prostu wpychać w to swojego nochala.
Po wyłączeniu wszystkiego mogłam przyszykować sztućce i usiąść do jedzenia. Zabrałam się powoli za zupę, delikatnie dodałam przyprawy, które znajdowały się w koszyku w przegródkach. Koszyk, zwykle pozostaje na stole, gdyby ktoś chciał sobie coś dodać. Tak jest wygodniej niż, żeby wszystko dodawać samemu i potem, może komuś nie smakować, więc tak jest wygodniej.
Wracając do tych uszu, są bardziej lisie, mimo że lisy nie mają takich wielkich, jednakże, gdy nie pokazują się ogony, pozostają mi uszy, dzięki nim mogę usłyszeć o wiele więcej od reszty, nawet to, czego inni nie słucha, te dźwięki. Dlatego wiem, że lepiej się nigdzie teraz nie zapuszczać, bo można natknąć się na jakiegoś potwora, może lepiej będzie mu o tym powiedzieć, a może sam się przekona na własnym ciele, ale szkoda, byłoby, gdyby taki lis tuż po samobójstwie, został zabity i zjedzony. Dlatego lepiej nie zapuszczać się do tegoż też miejsca, mimo że ktoś tu mieszka i koegzystuje z tymi monstrami, to nieliczni wiedza jak sobie z nimi radzić, więc lepiej jest pozostać do rana tutaj, a potem może sobie iść, gdzie chce.
- Radzę nie wychodzić, gdy jest pełnia księżycu, do tego dziś wychodzi krwawy księżyc, a bestie czy to duże, czy też małe, wybierają się na łowy. Więc radzę nie wychodzić. Oczywiście jak chcesz. - rzekłam. Nie miałam zamiaru go straszyć, jedynie ostrzec, że lepiej niech się tam nie zapuszcza, ale jak już woli.
Dlatego też wróciłam do jedzenia, a dzwoneczki wydawały swe dźwięki, można rzec, że niekiedy to zwabi, albo odstrasza, zależy od osobnika i od dźwięku dzwoneczka, bywają różne i nie mam nad nimi żadnej władzą, żyją i dzwonią, jak dusza im zapragnie. Teraz wychodzi, że mają swoje duże i ciała, toż to jest mylne, jedynie tak może to wyglądać. Należą i nie należą jednocześnie do mnie i nie do mnie.
Toż to też jest mylne, obserwowałem reakcje, lisa, a dokładniej stworzenia, czy ma zamiar zjeść w tej postać, jeśli w ogóle tknie jedzenie, czy pójdzie sobie, czy też się przemieni, może też zaatakować, wiele przypadków takowych było, koniec końców, była walka, albo też, choć część jej, jeśli można to tak nazwać. Westchnąłem i oparłem łokieć na stole, po czym policzek pad na dłoń, mogłam obserwować oraz jeść, w tym też wystawiłam uszy na to, by słuchały, gdyby w razie potrzeby, byłby sytuacja ewakuacji. Cóż wszystko jest możliwe.
Yasu?
Liczba słów: 762
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz