Spokojnie patrzyłem na dorosłego mężczyznę, kiwając delikatnie głową. Wyszłam spokojnie na dwór, szczerze powiedziawszy, nie wiedząc co mam robić, nie jestem normalnym dzieckiem, nie wiem jak mam się bawić, z rodzicami zawsze bawiliśmy się w chowanego, tak naprawdę nigdy nie byłam sama, nawet na chwilę mając przy sobie ciągle któregoś z rodziców. Od kiedy odeszli nie ma w moim sercu, tak wielkiej chęci do zabawy staram się być silna i robić wszystko, aby byli zemnie dumni, ale tak naprawdę teraz nie wiem sama co robić, którą wybrać z dróg. Na razie jestem przy demonie, który wyznaczył mi granice i zasady, niemogące zostać złamane zrozumiałam je i pilnuje tego bardzo, aby wszystko było, tak jak tego chce i chociaż nie powinnam ufać demonom i tak nie mam wyboru, już jest za późno, pozostało tylko żyć na łasce demona, mając nadzieję, że dzięki niemu kiedyś będę w stanie żyć samodzielnie i co najważniejsze bezpiecznie tego tylko pragnę żyć bezpiecznie jak chyba każdy.
Spokojnie usiadłam na ziemi, unosząc głowę w stronę nieba, czując chłodny wiatr, łaskoczący moje policzki. Uśmiechnęłam się delikatnie, zamykając swoje oczy, wsłuchując się w dźwięki natury, niesamowite ile tajemnic w sobie skrywa wiatr, szum liści, śpiew ptaków płacz drzew milczenie skał sama nie wiem, czemu to słyszę, jednakże to zawsze porusza moje serce, mam wrażenie, że wszystko, co potrzebuję to właśnie natura. Mama często powtarzała, że anioły słyszą rzeczy, których nie usłyszą lub nie zauważą, inne istoty ja uważałam jednak inaczej. Tak naprawdę każdy może je słyszeć, ale nie każdy tego właśnie chce, aby usłyszeć głosy natury, trzeba żyć w harmonii z samym sobą, tylko wtedy można coś osiągnąć.
Zamyślona a może raczej wsłuchana w głosy natury nie dostrzegałam nic, poza nimi mój mózg całkowicie odłączył się od szarego świata, który kiedy na pewno zostanie zmieniony, ja to po prostu wiem, przyjdzie kiedyś czas, w którym ludzie przestaną się bać, a zło zasiadające na tronie odejdzie, pozostawiając miejsce dla nowego lepszego pokolenie, tak mówi matka natura, a jej nie wolno nie wierzyć.
- Ile można cię wołać - Usłyszałam nagle za sobą głos, zaskoczona odwróciłam głowę w stronę demona, wracając tym samym na ziemię, tracąc tak bliską relację z naturą.
- Przepraszam - Szepnęłam, nie mogąc powiedzieć nic więcej, bo co miałabym powiedzieć? Rozmawiałam z matką naturą? Nikt by mi w to nie uwierzył sama, gdybym nie była sobą, nie wierzyłabym, dobie w taki brednie a jedna to nie są brednie, natura ma swój głos, tylko nie jest on słyszalny, bo nikt usłyszeć go nie chce.
-Nie ważne - Mężczyzna westchnął, przyglądając mi się jeszcze kilka chwil - Nie siedź na ziemi to nie zdrowe i chodź wreszcie do domu - Burknął, niby to bez emocji jednak ja miałam wrażenie, że coś się za tymi słowami kryło, tylko jeszcze nie odkryłam co.
Posłuszne mimo wszystko wstałam z ziemi, czując powiew wiatru, uśmiechałam się radośnie, ściskając misia, idąc za demonem do domu, od dziś to mój dom aż do mojej pełnoletności życie pisze różne scenariusze, a ten będzie na pewno bardzo ciekawy.
***
Mieszkam tu od dwóch tygodni i chyba już przywykłam do wszystkich zadań domowych, sprzątanie nie było trudne, pranie też nie najgorsze było gotowanie, co nieco potrafiłam zrobić, jednak nie zawsze mi to wychodziło, w końcu byłam tylko dzieckiem. Dziś robiąc obiad z demonem, przecięłam sobie palce. Zabolało, a krew spłynęła na rękę, brudząc ją swoim kolorem, widziałam minę mężczyzny, gdy tylko moje ciało zadrżało, jednak usta wciąż nie zmieniały swoje wyglądu, uśmiech był a mojej twarzy jak rysunek, jak wycięta nożem ozdoba niemogąca już zejść z moich ust.
- Ofiara - Tego mogłam się spodziewać, ze strony czarnowłosego w końcu demony nie są specjalni wylewne, z natury ja z resztą czułam się trochę winna, z tego powodu, chociaż nie okazywałam tego uczucia, który krążył wewnątrz moje ciała.
- Przeprasza - Za każdym razem, gdy tylko coś mi powiedział, a było to nie tak, jakby tego chciał, przepraszałam mimo wszystko. Nie chcąc, aby denerwował się na mnie, nie o to w końcu mi chodzi, niech żyje spokojnie i mi pozwoli żyć, wtedy obje, będziemy szczęśliwi.
<Demonku potworku? xD>
664
Spokojnie usiadłam na ziemi, unosząc głowę w stronę nieba, czując chłodny wiatr, łaskoczący moje policzki. Uśmiechnęłam się delikatnie, zamykając swoje oczy, wsłuchując się w dźwięki natury, niesamowite ile tajemnic w sobie skrywa wiatr, szum liści, śpiew ptaków płacz drzew milczenie skał sama nie wiem, czemu to słyszę, jednakże to zawsze porusza moje serce, mam wrażenie, że wszystko, co potrzebuję to właśnie natura. Mama często powtarzała, że anioły słyszą rzeczy, których nie usłyszą lub nie zauważą, inne istoty ja uważałam jednak inaczej. Tak naprawdę każdy może je słyszeć, ale nie każdy tego właśnie chce, aby usłyszeć głosy natury, trzeba żyć w harmonii z samym sobą, tylko wtedy można coś osiągnąć.
Zamyślona a może raczej wsłuchana w głosy natury nie dostrzegałam nic, poza nimi mój mózg całkowicie odłączył się od szarego świata, który kiedy na pewno zostanie zmieniony, ja to po prostu wiem, przyjdzie kiedyś czas, w którym ludzie przestaną się bać, a zło zasiadające na tronie odejdzie, pozostawiając miejsce dla nowego lepszego pokolenie, tak mówi matka natura, a jej nie wolno nie wierzyć.
- Ile można cię wołać - Usłyszałam nagle za sobą głos, zaskoczona odwróciłam głowę w stronę demona, wracając tym samym na ziemię, tracąc tak bliską relację z naturą.
- Przepraszam - Szepnęłam, nie mogąc powiedzieć nic więcej, bo co miałabym powiedzieć? Rozmawiałam z matką naturą? Nikt by mi w to nie uwierzył sama, gdybym nie była sobą, nie wierzyłabym, dobie w taki brednie a jedna to nie są brednie, natura ma swój głos, tylko nie jest on słyszalny, bo nikt usłyszeć go nie chce.
-Nie ważne - Mężczyzna westchnął, przyglądając mi się jeszcze kilka chwil - Nie siedź na ziemi to nie zdrowe i chodź wreszcie do domu - Burknął, niby to bez emocji jednak ja miałam wrażenie, że coś się za tymi słowami kryło, tylko jeszcze nie odkryłam co.
Posłuszne mimo wszystko wstałam z ziemi, czując powiew wiatru, uśmiechałam się radośnie, ściskając misia, idąc za demonem do domu, od dziś to mój dom aż do mojej pełnoletności życie pisze różne scenariusze, a ten będzie na pewno bardzo ciekawy.
***
Mieszkam tu od dwóch tygodni i chyba już przywykłam do wszystkich zadań domowych, sprzątanie nie było trudne, pranie też nie najgorsze było gotowanie, co nieco potrafiłam zrobić, jednak nie zawsze mi to wychodziło, w końcu byłam tylko dzieckiem. Dziś robiąc obiad z demonem, przecięłam sobie palce. Zabolało, a krew spłynęła na rękę, brudząc ją swoim kolorem, widziałam minę mężczyzny, gdy tylko moje ciało zadrżało, jednak usta wciąż nie zmieniały swoje wyglądu, uśmiech był a mojej twarzy jak rysunek, jak wycięta nożem ozdoba niemogąca już zejść z moich ust.
- Ofiara - Tego mogłam się spodziewać, ze strony czarnowłosego w końcu demony nie są specjalni wylewne, z natury ja z resztą czułam się trochę winna, z tego powodu, chociaż nie okazywałam tego uczucia, który krążył wewnątrz moje ciała.
- Przeprasza - Za każdym razem, gdy tylko coś mi powiedział, a było to nie tak, jakby tego chciał, przepraszałam mimo wszystko. Nie chcąc, aby denerwował się na mnie, nie o to w końcu mi chodzi, niech żyje spokojnie i mi pozwoli żyć, wtedy obje, będziemy szczęśliwi.
<Demonku potworku? xD>
664
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz