środa, 15 stycznia 2020

Od Kousuke CD Keitha

Byłem naprawdę wściekły na moich rodziców, zawsze byli nienormalni z resztą tak jak ja w końcu po kimś to mam, ale tym razem przesadzili, nie mają prawa mi niczego kazać, wyrzucili mnie z domu, a teraz oczekują, że będę im posłuszny? Chyba sobie żartują, niechaj lepiej w drogę mi nie wchodzą, bo bardzo tego pożałują, tylko tam przyjdę i porachuje im kości, w jaki tylko sposób będzie to możliwe. Jeszcze będą żałowali tego zadarcia ze mną wszystko wszystkim, ale są pewne granice, których nie wolno przekraczać. Szkoda tylko, że oni tej granicy nie znają.
Kopnąłem z całej siły w drzwi, które wyrwały się z futryny pod wpływem mojego uderzenia. Ups czasem zapominam, jak potężny jestem, ale jak to się mówi, każdego szkoda nie wszystkich żal będą musieli kupić sobie nowe drzwi ich problem nie mój.
- Puk, puk kto tam to ja - Mruknąłem, niezadowolony stając na leżących drzwiach, rozglądając się do koła, kurcze nic się tu nie zmieniło od momentu, w którym wyrzucono mnie z domu, wszystko wygląda jak kiedyś szaro, smutno i co gorsza nudno moi starzy nie mają poczucia humoru, nie mówiąc już nawet o guście, w ich słowniku takie słowo nie istnieje.
Westchnąłem cicho, wchodząc w głąb domu, czując bardzo znajomy zapach i nie mówię tu o moich starych, oni to inna sprawa tu pachnie chłopakiem, ale co on by tu robił? Przecież został w do... Cholera. Nie myśląc za długo, skierowałem się do piwnicy a tak naprawdę do katakumb, o których nikt nie wiedział w końcu, gdyby ludzie się o tym dowiedzieli, od razu odkryliby prawdę o moich rodzicach.
- A ty gdzie się wybierasz? - Za moimi plecami usłyszeć mogłem głos mojej rodzicielki, od razu moja twarz wykrzywiła się w geście wielkiego niezadowolenia i obrazy.
- Gracie naprawdę nieczysto - Mruknąłem, niezadowolony w ogóle z jej obecności tutaj a co dopiero z własnej nie chciałem tu być, ale co mogłem zrobić, musiałem coś sobie z nimi wyjaśnić, niech w końcu się ode mnie odczepią, ja mam dość tej gry, a jednak oni z jakiegoś powodu chcą się na mnie zemścić, choć to nie ja jestem tu winien, tylko oni nigdy nie potrafili być rodzicami, a ja z tego powodu nigdy nawet nie potrafiłem udawać ich syna.
- My gramy nie czysto? Synu, przynosisz nam wstyd i hańbę - Nagle znikąd pojawił się mój ojciec, starając się, chociaż zemną rozmawiać i tak był lepszy od matki, która nie potrafiła nic prócz krzywdzenia innych.
- Dobre sobie - Prychnąłem. - Synu? Hańba? Wy? Ja nie jestem waszym synem, oboje wyrzuciliście, mnie z domu zabraniając mi tu wracać, a teraz zmuszacie mnie do przyjścia tu i jeszcze wciskacie kity - Warknąłem, poirytowany tą cholerną grą.
Nie miałem ochoty już z nimi gadać i chciałem jak najszybciej zejść na dół, aby spotkać się, z którego chłopakiem krzyk właśnie doszedł do moich uszu. Cholera ostatni raz się w to bawię.
- Nie pójdziesz - Słysząc ten głos, odskoczyłem od drzwi, warcząc cicho w kierunku rodziców, zauważając dodatkowego demona, który pojawił się znikąd. - Pokonasz go, a wtedy będziesz mógł zobaczyć chłopaka - Dodała, moja matka. Demon był dużo większy ode mnie, to mnie trochę przerażało, ale nie z takimi się walczyło, więc powinienem dać radę.
- Wytrzymaj jeszcze - Szepnąłem, do siebie mając nadzieję, że chłopakowi niezawile złych rzeczy zrobili. Odwróciłem głowę, w stronę demona widząc, że od tej wali zależy moje i uwięzionego tam na dole człowieka życie.

<Keitha? Jak sobie radzisz? xD>
552

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz