Mój mąż zaskoczył mnie, wychodząc z taką propozycją, nie spodziewałbym się po nim takich słów. Czyż to nie on chciał zerwać ze mną pakt, by uchronić mnie od kolejnego poświęcania życia za niego? Szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko podpisania nowego paktu, tym bardziej z nim, boję się tylko, jak on będzie się po tym wszystkim czuł, nie chce paktu, który po chwili zerwiemy go. Ten czyn wykończy i mnie i jego, a to nie pomoże nam w podróży, która i bez tego będzie bardzo męcząca.
- Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? - Zapytałem bardzo, ale to bardzo cicho nie chcąc obudzić dziecka ani zwrócić uwagi śpiącego smoka, który wciąż mógłby nas usłyszeć, wciąż doskonale pamiętam jak doskonały słuch i węch miałem jako smok nie chciałbym zostać więc jego pożywieniem.
- Jeśli i ty tego będziesz chciał, podpiszemy pakt na chwilę, by oczyścić smoka, a później będziemy mogli znów go zerwać - Gdy to powiedział, skrzywiłem się lekko, nie podobał mi się ten pomysł. Nie chciałem jednak narzekać, dobrze wiedząc, że i tak na więcej raczej się nie zgodzi, uparcie trzymając się swojego, już ja go dobrze znam. „Tak będzie lepiej dla nas wszystkich” Zdecydowanie to zdanie padnie prędzej czy później podczas naszej rozmowy dotyczącej zerwania paktu, oczywiście nie weźmie pod uwagę tego, jak oboje będziemy się czuć po zerwaniu paktu, najważniejsze będzie to, aby go zerwać od razu po wykonaniu zadania.
- Nie jestem przekonany czy to dobry pomysł, nie masz już obowiązku poświęcania się dla innych, coś może ci się przecież stać - Zauważyłem, podpisanie paktu jest prostą czynnością, odpowiedzialność, którą za sobą niesie już nie. Absolutnie nie mam zamiaru go zniechęcać. Chcę, tylko by czasem myślał o sobie, smok nic mu nie zrobi, a to oznacza, że nie musi się niczym przejmować. Co ja opowiadam Sorey myśli tak samo, jak ja, jesteśmy małżeństwem, więc problem jest wspólny, dlaczego więc chce go przekonać do tego, że tak nie jest? To proste martwię się o niego, nie chcę, aby później się za coś obwiniał jak to miał często w zwyczaju.
- Bardziej niż o siebie martwię się o was, nie przeżyje, jeśli ten smok was zaatakuje - Po tych słowach uśmiech sam wskoczył mi na usta, mogłem się tego spodziewać cały Sorey, tak bardzo kocha i się martwi, że w stanie jest oddać za nas własne życie.
- Dobrze, zrobimy tak, jeśli smok znów się pojawi, odnowimy pakt, aby go oczyścić - Mój mąż kiwnął głową, zgadzając się ze mną, z czego nawet się ucieszyłem, zdecydowanie wolałem zawrzeć z nim pakt niż z innym nieznanym mi człowiekiem, mam już chyba dość przygód, które kończą się nieprzyjemnymi relacjami z innymi mężczyznami niż mój mąż.
Po zakończeniu tematu dotyczącego paktu ruszyliśmy w dalszą drogę w milczeniu, pozwalając mi dzięki temu całkowicie skupić się na otoczeniu, nocne wędrówki nie są bezpieczne i jestem tego doskonale świadom, wole jednak tracić czas na obserwowaniu otoczenia niż na uciekaniu, przed którego smokiem teraz nie jestem w stanie oczyścić, a który w stanie jest nas zabić.
Dopiero wczesnym rankiem, gdy słońce powoli wznosiło się ku górze, znaleźliśmy na pierwszy rzut oka bezpieczny kąt, w którym mogliśmy odpocząć. Yuki przez całą drogę spał więc nim nie musieliśmy się przejmować, przynajmniej on wypoczywał całą noc, gdy my szukaliśmy bezpiecznego miejsca z dala od innych potworów.
- Połóż się pierwszy, na pewno jesteś zmęczony - Zaproponowałem mojemu mężowi pierwszą drzemkę, wiedząc, jak jego ludzkie ciało źle może znieść niewyspanie.
- Nie jestem zmęczony, to ty powinieneś odpocząć - I znów to samo, mój mąż uparcie próbował udowodnić mi, że to ja jestem bardziej zmęczony od niego, gdy wcale tak nie było, nie chciałem się z nim jednak kłócić, to nie miało najmniejszego sensu. Nauczyłem się już, odpuszczać wiedząc, że ze ścianą i tak się nie dogadam.
- No dobrze, obudź mnie, gdyby coś się działo - Poprosiłem, rozkładając koc, na którym się położyłem, zasypiając szybciej, niż mogłem podejrzewać.
Obudziłem się sam, kiedy to znów dopadło mnie to dziwne uczucie, które towarzyszyło mi w nocy, wstając szybko z koca, wyszedłem z jaskini, wyczuwając coraz to silniejszą aurę zła, która z podwojoną siłą uderzyła we mnie. Nie tylko zresztą we mnie Yuki, który zdążył się już obudzić, wystraszony siedział na kocu, wstrzymując powietrze, boją się, że i to może przywołać zło.
- Miki? - Sorey, który zauważył mnie przed jaskinią, podszedł do mnie, nie czując już zła, które nas otaczało. - Co się..- Nie zdążył dokończyć, kiedy to zakryłem mu usta dłonią, zmuszając go do milczenia.
- On wrócił - Szepnąłem, zaciągając go do jaskini, gdzie mogliśmy się skryć, patrząc na gada, który zdążył już wylądować, poszukując naszej trójki. - Jesteś pewien, że chcesz mi pomóc? - Spytałem, odnosząc się do naszej poprzedniej rozmowy dotyczącej paktu.
- Jestem pewien - Gdy to powiedział, kiwnąłem delikatnie głową, uśmiechając się delikatnie do męża.
- Wiesz, co musisz zrobić - Nie musiałem mu tłumaczyć niczego, on sam doskonale wiedział co zrobić, byśmy znów jak kiedyś byli połączeni paktem. Sorey wypowiedział moje prawdziwe imię, które wystarczyło, abyśmy zawarli pakt ciała i ducha stając się jednością.
- Zapomniałem już, jak to jest podczas naszego połączenia - Sorey przez chwilę skupił się nie na tym, na czym skupić się powinien, dopiero po chwili uświadamiając sobie, w jakim niebezpieczeństwie jesteśmy i co trzeba zrobić, wychodząc naprzeciw istocie, która szczerząc zęby, gotowa była do ataku.
Walka ze smokiem mimo wszystko do najprostszych i najprzyjemniejszych nie należała, bestia była bardzo silna, a oczyszczenie jej zajęło, dużo więcej czasu i energii niż oboje sądziliśmy, zmęczenie robiło swoje utrudniająca zadanie, które wreszcie wykonaliśmy, oczyszczając bestię.
Sorey nie ukrywając swojego zmęczenia, wypuścił mnie, lekko chwiejąc się na boki, czym nie ukrywając, lekko mnie przeraził.
- Wszystko w porządku? - Zapytałem, kładąc dłoń na jego policzku.
- Tak, wszystko dobrze - Zapewnił, uśmiechając się delikatnie do mnie, uchwycił moją dłoń, którą lekko ucałował. - Oczyściliśmy smoka, powinniśmy zerwać pakt - Wyszeptał, z czym znów nie mogłem się zgodzić.
- A jeśli znów ktoś nas zaatakuje? Nie będę w stanie znów tak szybko podjąć się paktu z tobą. Ponadto zerwanie paktu bardzo nas teraz osłabi, może poczekajmy z tym kilka dni? - Zaproponowałem, nie chciałem robić nic wbrew mężowi, chciałem tylko złożyć mu luźną propozycję i tak ostateczne słowo będzie należało do niego...
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz