Nie miałem pojęcia, gdzie i kiedy tak uciekł mi dzień. Przecież tak niedawno się obudziłem i jeszcze przed chwilą było co najwyżej południe... rany, najwidoczniej chwile przyjemności nie były „chwilami”, a godzinami. Nie tak miał wyglądać mój dzień, miał być on dzisiaj troszkę bardziej produktywny, w końcu muszę jakoś się odpłacić za pobyt w ich domu. Już teraz mają wystarczające kłopoty finansowe, nie chciałem im sprawiać jeszcze większych swoją osobą.
- Pewnie, możesz mi nawet powiedzieć, co chcesz i ja ci to przygotuję, tylko najpierw muszę się ubrać w coś normalnego – powiedziałem, również podnosząc się do siadu i rozglądając się za jego koszulką, którą nosiłem cały dzisiejszy dzień.
W końcu ją znalazłem, leżała na podłodze przy łóżku, a ja kompletnie nie pamiętałem, jak się tam znalazła. W jednym momencie koszulka znajdowała się na moim ciele, a w drugim już gdzieś zniknęła i nawet nie miałem szansy zaprotestować. Nie to, żebym chciał, z chęcią przyjmę każdą przyjemność, jaką mój chłopak mnie obdarza, zwłaszcza, że już wkrótce tak wiele czasu dla siebie mieć nie będziemy.
Nim sięgnąłem po koszulkę, w której udam się do łazienki po swoje ubrania, przykryłem swoje ciało kołdrą, by za dużo nie było widać. Od razu usłyszałem, że Taiki wzdycha ciężko, chyba niespecjalnie zadowolony z mojego ruchu. Wiedziałem, że jemu to nie pasuje i nie rozumie, czego się wstydzę, bo w końcu tyle razy podczas kochania się widział moje nagie ciało, że dla niego to było to coś naturalnego. Tylko, że ja nadal czułem się dziwnie, kiedy byłem obok niego bez ubrania, niczym nie zakryty, no bo moje ciało w porównaniu z nim było jakieś takie kruche, chuderlawe i absolutnie niedoskonałe. Bez zbędnego czekania założyłem na swoje ciało ubranie i wstałem z łóżka, wygładzając ją i obciągając tak, by zakrywała wszystko, co zakrywać powinna.
Już chciałem wyjść z pokoju, ale poczułem, jak chłopak chwyta mój nadgarstek i pociąga w swoją stronę, sadzając tym samym na swoich kolanach. Zmarszczyłem delikatnie brwi na ten gest, czy on nie był przypadkiem głodny? A skoro jest głodny, to chyba lepiej by było, aby mnie nie zatrzymywał, bo to tylko wydłuży czas do posiłku. Odwróciłem głowę w jego stronę, patrząc na niego z uwagą.
- I jak dla mnie nic więcej nie musisz zakładać. A wręcz przeciwnie, możesz nawet to zdjąć – wymruczał mi do ucha i po chwili delikatnie podgryzł jego płatek.
- Muszę cię zmartwić, ale zamierzam się ubrać w swoje ubrania – odparłem, zachowując niewzruszony wyraz twarzy, nie dając po sobie poznać, że to mnie ruszyło, chociaż prawda była zupełnie inna.
- Ale po co? Przecież już jest wieczór, nie ma sensu, byś się przebierał – zauważył, a ja po cichu przyznałem mu rację. W końcu, niedługo będę się znowu kładł spać, i znowu będę musiał się przebierać w do snu. Niby to brzmi jak dużo roboty, ale też co takiego ciężkiego jest w przebieraniu się?
- Nie mogę cały dzień spędzić w tym samym stroju. Poza tym, lepiej bym w końcu się przebrał, nim twoja ciocia wróci do domu – dodałem i pocałowałem go w kącik ust, po czym wstałem z jego kolan. Siedząc tak i rozmawiając niczego nie zrobimy.
- Ona się kompletnie nie przejmuje tym, co na sobie masz, nie musisz tego robić ze względu na nią – odparł, a ja zacząłem się zastanawiać, co on tak właściwie chce osiągnąć, przekonując mnie do swojego zdania. Przypuśćmy tak czysto teoretycznie, że się z nim zgodzę i zostanę w tej jego koszuli.... co mu to da? Kompletnie nic.
- Myślę, że jednak by zauważyła, gdybym nagle wszedł przy niej w sukience – powiedziałem, uparcie trzymając przy swoim.
- Ale teraz nie masz na sobie sukienki, tylko moją koszulkę.
- Która jest dla mnie wystarczająco długa, by robić za sukienkę – skwitowałem, patrząc wymownie na swoje odkryte nogi. – Zastanów się, co chcesz zjeść, a ja pójdę się przebrać i widzimy się w kuchni – dodałem, wychodząc z pokoju.
Wiedząc, że mój chłopak był głodny, nie ociągałem się i szybko przebrałem się w swoje czyste ubrania, które już ani trochę nie pachniały moim domem i tatą, a miały zwyczajny zapach szarego mydła, którego użyłem. Cóż, to był i tak o wiele ładniejszy zapach niż ten poprzedni. Poza tym, szybko przesiąknie ona zapachem tego miejsca oraz mojego chłopaka, a to są zapachy, które uwielbiam, zwłaszcza ten drugi.
Szybko zszedłem na dół do kuchni, gdzie zastałem mojego chłopaka bawiącego się ze zwierzakami. Uśmiechnąłem się delikatnie na ten widok, który dla mnie był bardzo rozczulający. Wkrótce Taiki zauważył moją obecność, ponieważ wyprostował się i posłał mi szeroki uśmiech. Już po chwili zabrałem się za przygotowywanie posiłku, na który miał ochotę pamiętając, że robię go nie dla dwóch osób, a dla trzech, w końcu jego ciocia też może mieć ochotę. Może i kobieta jeszcze nie wróciła, ale kiedy wróci, może być głodna. Podczas, kiedy ja gotowałem posiłek dla ludzi, mój chłopak postanowił przygotować coś dla zwierzaków, w końcu i one raczej nie dostały dzisiaj niczego do jedzenia.
Reszta dnia minęła nam raczej dosyć normalnie i nawet troszkę leniwie. Przygotowywanie obiadu, albo raczej kolacji, nie zajęło mi dużo czasu i mogliśmy całkiem szybko zasiąść do stołu. Niedługo po tym do domu z dobrą wiadomością wróciła ciocia Taiki’ego i nawet poczęstowała się posiłkiem, który przygotowałem. Przyznam, cała ta sytuacja była dla mnie odrobinkę dziwna, ponieważ wszyscy zachowywaliśmy się... normalnie. Trochę za normalnie, biorąc pod uwagę to, co się stało dwa dni temu. W końcu zabiłem tatę i teraz spędzam całkiem przyjemny wieczór, tak, jakby się nic nie stało. Ciekawe, czy ktokolwiek już zauważył, że gdzieś zniknął i czy zaczęli już go szukać, a jeśli tak, to czy natrafili na jakieś ślady.
***
Następnego dnia obudziłem się wyjątkowo późno, jak na siebie, ale nadal wcześniej od swojego chłopaka. Przeciągnąłem się leniwie w łóżku, czując lekki dyskomfort w dolnych partiach swojego ciała. Wczoraj, kiedy już wróciliśmy do pokoju wykąpani i przebrani w rzeczy do spania, Taiki zapragnął jeszcze jednego razu, a ja, mimo już lekkiego zmęczenia wcześniejszym kochaniem się, dałem mu to, czego tak bardzo pragnie. Przez naszą wcześniejszą dłuższą przerwę długo nie uprawialiśmy seksu, przez co czułem się odrobinkę temu winny i chciałem mu to wynagrodzić.
Ostrożnie uwolniłem się z jego uścisku, po czym ruszyłem do łazienki. Tym razem nie bałem się przyłapania przez panią domu ponieważ wiedziałem, że jej nie ma w domu. Dzisiaj wczesnym rankiem rozpoczynała pracę i miało tak być dzień w dzień, dopóki brzuch nie urośnie jej za bardzo. Taiki chyba również niedługo będzie znikał na całe dnie. I jeszcze pozostaje kwestia tej dziwnej pracy... miałem nieprzyjemne wrażenie, że nie posłucha się rozsądku, a podda się ciekawości i przez to wszystko coś jeszcze mu się stanie.
Wróciłem do pokoju po kilku minutach i z niezadowoleniem spostrzegłem, że mój chłopak jeszcze śpi. Nie chciałem go budzić, ale obiecał mi, że rano pójdziemy do Nadii. Położyłem się naprzeciw niego, przyglądając się jego spokojnej twarzy pogrążonej we śnie. Czułem lekkie zniecierpliwienie, naprawdę chciałbym już odzyskać swoją własność. Nie wierzyłem za bardzo w to, że „ryzykuję życiem”, aby odzyskać tak ważny dla mnie przedmiot, Nadia nie była niebezpieczna, tylko po prostu zagubiona i zdesperowana, możliwe nawet, że czuła się niezrozumiana. Wierzę mocno w to, że nie jest nikim złym.
- Taiki... – wymamrotałem cicho, kiedy w końcu znudziło mi się czekanie na to, aż obudzi się sam z siebie. – Obiecałeś mi coś – dodałem, kiedy leniwie otworzył oczy.
- Już, chwila, daj mi się obudzić – wyburczał, przekręcając się na drugi bok. Przez moment chciałem przenieść się na tę drugą stronę, by móc być pewien, że się rozbudza, a nie z powrotem zasypia, ale jakoś się powstrzymałem, i tak byłem wystarczająco natarczywy. – Naprawdę musimy do niej iść? Teraz kupię ci sweterek z innym motywem, a na święta ci odkupię tamten – powiedział po dobrych kilku minutach, znowu odwracając się w moją stronę.
- Ale to nie będzie to samo – zauważyłem, delikatnie pusząc policzki. – Jak nie chcesz, naprawdę mogę pójść sam. Nic mi się nie stanie, a ty sobie jeszcze odpoczniesz – dodałem, uśmiechając się do niego ładnie. Widziałem, że nie miał za wielkiej ochoty do niej iść, a przecież nie chciałem go do niczego zmuszać. W końcu, to jest moja rzecz, którą utraciłem, i to w moim interesie należało ją odzyskać.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz