Nie mam pojęcia, jak długo spałem, ale kiedy otworzyłem oczy zauważyłem, że słońce nie było jakoś bardzo wysoko, czyli nie było to wcale tak długo. Podniosłem do siadu i przetarłem zaspane oczy, po czym leniwie się przeciągnąłem. Czułem się lepiej, czyli drzemka nie była wcale taka zła, chociaż nadal uważałem ją za lekkie zmarnowanie czasu. Mogłem zrobić coś o wiele bardziej pożytecznego przez ten czas. Poprawiłem swoje włosy, które wpadały mi do oczu, i skupiłem się na zapachach, które mogłem wychwycić. Taiki... on już wrócił? Dlaczego mnie nie obudził? Przecież powinien, wkrótce nie będziemy spędzać ze sobą tyle czasu, więc teraz powinniśmy raczej cieszyć się sobą tak długo, jak tylko możemy.
Podniosłem się z materaca i podwinąłem swoje rękawy bluzki, którą podarował mi Taiki. Było to troszeczkę uciążliwe, ale to i tak było lepsze od paradowania po nieswoim domu nago, albo w sukience, chociaż mój chłopak nie miałby ku temu nic przeciwko. Ruszyłem do łazienki by zobaczyć, czy moje ubrania były zdatne do użytku, ale okazało się, że jeszcze były lekko wilgotne. Cóż, może dla niektórych to nic, ale ja byłem troszkę przewrażliwiony na punkcie temperatur, i w takim ubraniu na pewno szybko bym zmarzł. Nie przebierałem się zatem, a jedynie obmyłem twarz chłodną wodą i przez moment starałem się trochę ułożyć swoje włosy, a kiedy mi się to nie udało, zszedłem na dół. Taiki’ego zastałem w kuchni, nad herbatą, który wydawał się nad czymś intensywnie myśleć. Stało się coś złego? Może nie znalazł żadnej wystarczająco dobrze płatnej pracy?
- Hej – odezwałem się niepewnie, wchodząc do kuchni. Mój chłopak chyba mnie nie usłyszał, bo drgnął delikatnie na krześle, kiedy rozbrzmiał mój głos. Nie dziwiłem mu się, poruszałem się cicho i miał pełne prawo mnie nie usłyszeć.
- Cześć – Taiki posłał mi jeden ze swoich najwspanialszych uśmiechów. – Wyspany?
- Tak, mam nawet wrażenie, że spałem trochę za długo – przyznałem, siadając blisko niego. – Kiedy wróciłeś?
- Jakieś półgodziny temu – powiedział, zachęcająco wyciągając ręce w moją stronę. Zrozumiałem ten gest i przeniosłem się z krzesła na jego kolana, po czym wtuliłem się w jego ciało, ciesząc się z jego obecności.
- Więc czemu mnie nie obudziłeś? – spytałem z pretensją w głosie. Półgodziny to całkiem dużo czasu, powinien mnie obudzić, bo spać to powinienem w nocy.
- Bo tak uroczo wyglądałeś, kiedy tak spałeś wtulony w poduszkę – uśmiechnął się do mnie niewinnie, co sprawiło, że od razu mu to wybaczyłem. Nie musi jednak o tym wiedzieć, jak troszeczkę się pogniewam, to może zrozumie, że nie spodobała mi się ta sytuacja.
- Nie jestem uroczy – burknąłem, pusząc policzki. Taiki, chyba chcąc mnie udobruchać, ucałował mnie w kark. Udałem, że to mnie w ogóle nie ruszyło, chociaż prawda była inna, kark był jedną z moich wrażliwszych stref. – Jak poszukiwanie pracy? – spytałem, chcąc wyjść z tej sytuacji z twarzą. Musiałem także zacząć ten temat, ponieważ on był w tym momencie najważniejszy. O Nadii i chęci odzyskania mojej torby powiem mu później... albo w ogóle? Nadia nie mieszkała w środku miasta, a na uboczu, więc mógłbym iść do niej sam... nie, nie, nie, żadnych sekretów i podejmowania tego typu decyzji bez narady, w związku liczy się szczerość.
- Więc znalazłem parę propozycji – zaczął niepewnie, łapiąc jedną z moich dłoni i zaczynając bawić się moimi palcami. – I jedna z nich bardzo mnie kusi. Nim jednak podejmę decyzję, chciałbym poznać twoje zdanie.
- Jak podasz mi szczegóły, to na pewno powiem ci, co myślę – zachęciłem go do mówienia, będąc jednocześnie odrobinkę zaniepokojony. Skoro chce poznać moje zdanie, na pewno nie jest to nic bezpiecznego.
W milczeniu słuchałem jego opowieści o spotkaniu nieznanego i nieprzyjaźnie wyglądającego wygnańca, który zaproponował mu pracę. Z każdym kolejnym słowem ogarniało mnie coraz większa niepewność. Miał chronić kompletnie nieznaną mu rodzinę, przed równie nieznanym mu niebezpieczeństwem za bliżej nieokreśloną cenę... przecież to samo w sobie nie dość, że brzmi podejrzanie, to jeszcze niebezpiecznie, czemu on się w ogóle nad tym zastanawia? A sądząc po tonie jego głosu, on naprawdę brał tę opcję pod uwagę. Wizja pieniędzy w jego sytuacji mogła być kusząca, owszem, ale tamten mężczyzna nawet nie podał sumy. A co, jeżeli to jest jakaś pułapka, czy coś w tym stylu?
- Więc...? – spytał ponaglająco, a ja zdawałem sobie sprawę, że nie odzywałem się przez dłuższy czas.
- Więc osobiście uważam, że to bardzo zły pomysł – odezwałem się niepewnie, patrząc na niego z uwagą. – Nie wiesz prawie na temat tej pracy. Nie masz pojęcia, kogo bronisz, przed czym bronisz, do czego możesz się posunąć i ile dostaniesz. Nawet nie wiesz, kim był tamten facet. Ryzyko jest zbyt duże i nawet nie wiesz, czy opłacalne – podzieliłem się z nim wszystkimi moimi przemyśleniami płynącymi prosto z serca.
- No właśnie, nie wiemy wiele, nie korci cię, aby poznać te tajemnice? – przyznam, jego argument trochę mnie zaskoczył. Podejrzewam, że nie tylko to nim kierowało, ale był to jeden z głównych powodów, dla którego w ogóle chce przyjąć tę propozycję, co trochę mnie przerażało. Czy on ma coś takiego jak instynkt samozachowawczy? Może to taka cecha smoków?
- Dla zwykłej ciekawości chcesz ryzykować swoim życiem? – spytałem, nie za bardzo mogąc uwierzyć w jego słowa.
- Od razu ryzykować życiem, jestem smokiem, nic mi się nie stanie – odparł, wzruszając ramionami. – Za bardzo się o mnie martwisz.
- Z kolei ja mam wrażenie, że ty się o siebie w ogóle nie martwisz, dlatego robię to za ciebie – burknąłem, odrobinę niezadowolony. Co to w ogóle za argument, że się za bardzo martwię? Jak miałbym się w tej sytuacji nie martwić? – Nie chciałbym, abyś się podejmował tej pracy, ale to moje zdanie. Zrobisz, co uważasz za słuszne, nie będę o to zły – powiedziałem mając świadomość, że jeżeli mój chłopak się czegoś uprze, to nie przekonam go do zmiany zdania i będę musiał pogodzić się z tym, że będzie ryzykował swoim życiem dla obcych osób... jeśli się na to zdecyduje, to przez cały ten nie będę mógł usiedzieć w miejscu i umrę ze strachu przed tym, że coś się mu stanie.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz