Słuchałem słów kobiety zszokowany, nie mając pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Czyli ciąża okazała się prawdziwa, wkrótce będę miał brata. Albo siostrę. Może nie wkrótce, tylko za kilka miesięcy, ale to przecież zleci tak szybko. I jeszcze fakt, że mogą stracić dom, z tym czuję się strasznie, może nie mam prawa tak sądzić, ale w tym domu czułem się naprawdę dobrze, lepiej, niż w swoim własnym, a odkąd spotkałem Taiki’ego, spędzałem tu każdą chwilę, jaką mogłem. To w porządku, że czułem, że muszę im pomóc? W końcu, jestem im to winien, tak jakby.
Poza tym, skoro ja czułem się źle, to jak musiał się czuć mój chłopak? Zerknąłem niepewnie na Taiki’ego, który siedział obok mnie, ale jego twarz nie wyrażała nic. Miałem wrażenie, że kompletnie nie przyswajał do siebie tej wiadomości. Mogłem tylko podejrzewać, jak ciężko mu jest z tą informacją. Odnalazłem jego dłoń pod stołem, po czym delikatnie splotłem nasze palce, to był jedyny sposób, dzięki któremu mogłem mu pokazać, że jestem z nim i go wspieram. Nie musiałem za długo czekać na odwzajemnienie tego gestu z jego strony.
- Nie zgadzam się. Nie możemy tak po prostu sprzedać tego domu. Wcześniej, radziliśmy sobie bez niego, więc i teraz sobie poradzimy – mówił Taiki, a ja słuchałem go w milczeniu nie będąc do końca pewien, czy mogłem się odezwać. Mimo wszystko to raczej rodzinne sprawy, a ja tak nie za bardzo należałem do ich rodziny.
- Wcześniej mieliśmy więcej oszczędności, mniej wydatków, no i jeszcze ja pracowałam, więc jakoś dawaliśmy radę. Teraz... może nie być tak łatwo. Wyprawka dla dziecka nie jest taka tania – mówiła kobieta, wbijając wzrok w kubek do połowy wypełniony herbatą.
- Będę pracować więcej i jakoś damy radę – mój chłopak dalej uparcie trzymał się swojego zdania. Jego słowa sprawiły, że i mnie coś tchnęło... może również powinienem pracować? Nie było to wiele, ale zawsze coś. Albo może powinienem poprosić mamę o pomoc? W końcu, i ona była coś winna rodzinie mojego chłopaka... tylko najpierw musiałem się jej wytłumaczyć, co się stało z tatą. W końcu, nadal wisiał nad nami problem z wytłumaczeniem, co się stało z tatą. Nie za dużo ostatnio nam się namnożyło tych problemów? Chciałem wrócić do tych beztroskich chwil, które spędziliśmy w sypialni.
- Taiki, to może nie być takie łatwe, na utrzymanie takiego domu potrzeba naprawdę dużo pieniędzy. Poza tym, nie potrzebujemy tak wielkiej posiadłości, w mniejszej będziemy czuć się lepiej. Rozglądałam się także za kupcem... – mówiła dalej jego ciocia, a ja wyczułem, że to mojemu chłopakowi się to nie spodoba.
- Nie szukaj go, ja się wszystkim zajmę, uda nam się utrzymać ten dom – mówił to z wielką determinacją w głosie, jakby naprawdę w to wierzył.
Kobieta nie wyglądała na przekonaną, ale finalnie zgodziła się i powiedziała, że da szansę Taiki’emu. Kiedy już większość rzeczy było uzgodnione, lekko szarpnąłem mojego chłopaka za rękaw i spojrzałem na niego znacząco. W końcu, i my musieliśmy przedyskutować parę spraw, i nie mogliśmy zrobić tego przy cioci. Taiki zrozumiał, o co mi chodzi i po chwili odeszliśmy od stołu, udając się do pokoju chłopaka.
- Może powinienem poprosić mamę o pomoc? – spytałem cichutko przyglądając się, jak Taiki kładzie się na łóżku z ciężkim westchnięciem.
- Twoją matkę? Ale po co? – odezwał się z niemałym zdziwieniem oraz niezadowoleniem.
- No wiesz, odnośnie sprawy z waszym domem. W końcu, twoi rodzice byli gotowi udzielić jej pomocy, kiedy o nią poprosiła, więc teraz tak jakby jest dłużna wobec twojej rodziny – odpowiedziałem niepewnie, podchodząc do niego i siadając na materacu tuż obok niego.
- Nie. Nie chcę jej pomocy, dam sobie radę sam – wyburczał, a ja położyłem uszy, czując się źle. Jego ciocia trochę racji miała, ten dom był całkiem duży i pewnie dużo pieniędzy kosztowało jego utrzymanie. A teraz jeszcze trzeba będzie kupić wyprawkę dla dziecka, która też wcale najtańsza nie była... nie chcę, by mój chłopak zaczął się przepracowywać, bo to i dla niego może być niebezpieczne.
- Więc może i ja pójdę do pracy? To niewiele, ale chciałbym wam pomóc – zasugerowałem, nie za bardzo wiedząc, co mógłbym zrobić w tej kwestii. Jestem dla nich bezużyteczny, nie mogę im pomóc w żaden sposób, więcej ze mnie szkód niż pożytku.
- Nie zadręczaj tym swojej ślicznej główki, pomyśl raczej nad swoim alibi – odparł, nagle podnosząc się do siadu i całując mnie w czoło.
- Nad tym też trochę myślałem – zacząłem niepewnie postanawiając, że do tematu mojej pracy jeszcze wrócimy, musiał istnieć jakiś pomysł, dzięki któremu mógłbym choć trochę im pomóc. – Jako, że pierwszą osobą, której będę się spowiadał, będzie moja mama, najbezpieczniej będzie się trzymać jak najbliżej prawdy. Ciocia i Natsu pojechały, wieczorem przyszedł tata i kazał mi za sobą iść, a kiedy zorientowałem się, że chce mnie zabić, oślepiłem go i uciekłem. Bałem się, że może szukać mnie w domu, więc ukrywam się u ciebie. Myślisz, że to ma jakiś sens? – spytałem, posyłając mu niepewne spojrzenie, kiedy już skończyłem opowiadać mu odrobinkę zmienioną historię, którą doskonale znał. Nie widziałem za bardzo sensu w wymyślaniu setek niestworzonych rzeczy, bo one nawet nie przejdą mi przez usta. Najchętniej, to powiedziałbym jej całą prawdę, ale gdybym to zrobił, wplątałbym w morderstwo i Taiki’ego, a on przecież nic takiego nie zrobił.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz